To jeden z najlepszych projektów architektonicznych w Białymstoku. Jeden z ciekawszych w ogóle w Polsce. Taka symbioza dwóch epok w jednym miejscu – nie ma wątpliwości historyk Andrzej Lechowski. – I odzwierciedleniem drugiej fali entuzjazmu wśród mieszkańców, które dziś określa się białostockim przyspieszeniem.
Kult dożynek, czyli o białostockim przyspieszeniu
Nierozerwalne związane jest z postacią Zdzisława Kurowskiego. Miał 35 lat, gdy w styczniu 1972 roku pojawił się w Białymstoku jako pierwszy sekretarz KW PZPR ( przejął schedę po Arkadiuszu Łaszewicz dzierżącemu stanowisko przez lata). W nieco ponad trzyletnim okresie jego rządów Białystok, w 1973 roku, stał się miejscem obchodów Centralnych Dożynek.
- Czy była to nagroda za dobre plony białostockich rolników? A może był to efekt mocnej pozycji Kurowskiego w KC PZPR, bo tam podejmowano decyzję o lokalizacji obchodów? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na te pytania. Być może oba czynniki miały znaczenie – pisał w 2017 roku na łamach Porannego” prof. Artur Pasko, historyk z Uniwersytetu w Białymstoku.
W każdym razie na uroczystości, do stolicy województwa miał przyjechać sam I sekretarz KCPZPR, Edward Gierek. Trzeba więc było przygotować się do wizyty „gospodarza” kraju. Centralne Dożynki zaplanowano na 2 września 1973 roku. Uroczystości miały się odbyć na stadionie białostockiej „Gwardii”. Pomimo, że obiekt ten został wybudowany niespełna dwa lata wcześniej, to na potrzeby dożynek został zmodernizowany.
Dla większości białostoczan znaczenie miały pozytywne zmiany w mieście i fakt, że miasto i region znalazły się w centrum zainteresowania całego kraju.
- Być może jesteśmy jedynym miastem w Polsce, gdzie ten kult dożynek jest tak mocno zakorzeniony. Ktoś może też zadać irracjonalne pytanie, dlaczego cały czas wracamy i rozmawiamy o tych dożynkach. Ale nie chodzi o nie, a o zmianę wizerunku miasta, która się utrwaliła na stałe – podkreśla Andrzej Lechowski.
Cztery pawilony ze stożkowymi dachami
Wśród dożynkowych inwestycji była też konstrukcja iście futurystyczna jak na ówczesny Białystok, – czyli Spodki. Wyrosły u stóp kościoła św. Rocha w rekordowym czasie czterech miesięcy.
- Kompleks czterech okrągłych pawilonów, szybko ochrzczonych przez białostoczan mianem „meksykańskich kapeluszy” lub „latających talerzy”, mieścił m.in. bar-bistro i salon Biura Wystaw Artystycznych - możemy przeczytać w przewodniku „Ładniej? PRL w przestrzeni miasta”
Projekty budynków, podobnie jak pawilonów przy ulicy Akademickiej, powstały w Biurze Projektowo-Badawczym Budownictwa Ogólnego Miastoprojekt Białystok. Ich autorem był Henryk Toczydłowski, konstrukcję opracował Zdzisław Szymulski, zaś aranżacją wnętrza zajęła się artystka Lidia Śniatycka-Olszewska.
- Ojciec wspominał, że projekt powstawał w ekspresowym tempie – mówiła w 2014 roku w „Porannym” Iwona Toczydłowska (sama poszła w ślady ojca i została wykładowcą na PB).
Pawilony oparte są na planie koła, posiadają elewacje szalowane falistą blachą oraz górne doświetlenie wnętrza w formie szklanych stożków.
Kompleks czterech pawilonów spiętych łącznikami pierwotnie mieścił między innymi: kawiarnię Elida, studencki klub Sepularium, salon gier mechanicznych oraz salon Biura Wystaw Artystycznych. Jedno z wnętrz zdobi rzeźba wykonana przez białostockich artystów Jerzego Grygorczuka i Albina Sokołowskiego – pisał Sebastian Wicher w wydanej przez Fundację Uniwersytetu w Białymstoku publikacji "Białostocka Architektura Modernizmu".
Wyjątkowe miejsce na mapie kulturalnej miasta
Sepularium, a właściwie Akademickie Centrum Kultury Sepularium, to było kultowe miejsce na mapie Białegostoku. Już na początku działalności studenci rozpisali konkurs na nazwę. - Nie został on rozstrzygnięty W związku z tym zwrócono się do pana Stanisława Lema z pytaniem i zarazem prośbą o pomoc w nadaniu tejże nazwy. Odpisał jednym słowem - Sepularium. Słowo to istnieje tylko w jego słowniku i oznacza miejsce, w którym wylęga się sztuka - wspominał w 2013 roku na naszych łamach Łukasz Kuczkin, który razem z Andrzejem Popławskim próbował po latach reaktywować ACK.
Niestety, reaktywacja się nie powiodła. - Myślę, że przede wszystkim z uwagi na lokalizację Spodków. Obecnie wiele klubów zlokalizowanych jest w ścisłym centrum – komentował na łamach „Porannego” dziennikarz radiowy i gitarzysta zespołu Gęsia Skórka Marek Gąsiorowski.
To w ACK legendarna białostocka Kasa Chorych z Ryszardem Skibińskim w latach 70 i 80. miała próby i tu występowała.
Od fotowoltaiki na dachu po „odlot” Spodków
W 1991 roku zarządzeniem wojewody białostockiego powołano Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Białymstoku. Spodki są jedną z jego dwóch białostockich siedzib (główna mieści się przy Kilińskiego). W 2014 roku ówczesny dyrektor WOAK-U Andrzej Dyrdał przy współpracy z Politechniką Białostocka zorganizował konkurs dla studentów na aranżacje wnętrz i najbliższego otoczenia budynków przy ul. św. Rocha 14. Prace powstawały pod okiem Iwony Toczydłowskiej.
Bardziej formalne podejście do modernizacji Spodków miało miejsce za kadencji kolejnego dyrektora Cezarego Mielki. W 2016 roku właściciel Spodków złożył wniosek złożył uwagi do tworzonego przez miejskich urbanistów projektu planu zagospodarowania przestrzennego. WOAK zaproponował m.in. rozbudowę jednego z okrągłych pawilonów – tego z restauracją Receptura. Cezary Mielko twierdził, że dobudówka miałaby taki sam styl architektoniczny jak pawilony. Urbaniści się jednak na to nie zgodzili. Bo obiekt u podnóża kościoła św. Rocha uznany jest za dobro kultury współczesnej. Z tego też powodu nie może być mowy o rozbudowie. Urzędnicy odrzucili też propozycję zamontowania na dachach Spodków ogniw fotowoltaicznych. - Budynki mają takie kubatury, że nie da się umieścić ogniw w takim miejscu, by nie były one widoczne. A są to z pewnością elementy szpecące obiekt – tłumaczyła Agnieszka Rzosińska, szefowa miejskich urbanistów. Nie mieli oni jednak nic przeciwko ociepleniu Spodków. Pod warunkiem wykorzystania takich ich materiałów, z jakich pawilony zostały zbudowane. Czyli zdjęcie starej blachy, położenie wełny i przykrycie jej nową blachą.
O Spodkach zrobiło się jeszcze głośniej trzy lata później, za kadencji kolejnego dyrektora - Barbary Bojaryn-Kazberuk. W grudniu 2019 roku na antenie Radia Białystok podzieliła się pomysłem zmiany nazwy WOAK-u na Podlaski Instytut Kultury. Miało to zwiększyć prestiż i podnieść rangę instytucji. Przy okazji odniosła się też do przyszłości Spodków. Zaproponowała, by "wybudować super nowoczesny, piękny budynek, który stałby się wizytówką regionu, w którym mieściłaby się m. in. sala koncertowa, nowoczesna galeria, profesjonalna sala prób dla Kurpi Zielonych". Miałby stanąć w miejscu obecnych Spodków, które zostałyby przeniesione w inne miejsce w centrum Białegostoku.
- Są one cudowne, ale nie praktyczne – mówiła dyrektorka. - Nawet jeśli włożymy w ich remont 25 mln, to nie przybędzie nam miejsca do prowadzenia działalności – uzasadniała szefowa WOAK-u.
Wizja przeniesienia spodków odbiła się szerokim echem w Białymstoku. Poruszenie, nie tylko w mediach społecznościowych było tak wielkie, że dyrektor dwa dni później zorganizowała spotkanie z dziennikarzami, by pokazać od „kuchni” realia Spodków. Zapewniała jednocześnie, że pomysł ich przeniesienia nie jest przesądzony, wymaga konsultacji i dyskusji.
Ostatecznie temat ucichł, a we wrześniu 2022 roku marszałek województwa w obecności dyrektor Barbary Bojaryn-Kazberuk podpisał umowę z firmą Budimex na modernizację dwóch budynków Podlaskiego Instytutu Kultury: jego siedziby przy Kilińskiego i Spodków.– Mam nadzieję, że na wiosnę 2025 roku wszyscy będą mogli korzystać już z tych obiektów na jak najwyższym poziomie – mówił marszałek.
W „Spodkach", zostanie wykonana m.in. termoizolacja oraz nowe instalacje sanitarne i elektryczne. Dodatkowo budynek zostanie wyposażony m.in. w urządzenia nagłośnieniowe, oświetleniowe, muzyczne, system wystawienniczy na potrzeby edukacji kulturalnej, telebim multimedialny oraz umeblowanie. Wnętrza zyskają nowoczesny wygląd, staną się wygodne i funkcjonalne. Zagospodarowany zostanie też teren wokół „Spodków”.
Złote Gody Spodków. Czas, by stały się zabytkiem.
Wkrótce, nieco rok po podpisaniu umowy, rozpoczyna się remont Spodków. Ale zanim zacznie się przebudowa, nastał czas na świętowanie ich złotego jubileuszu. W sobotę 16 września od godz. 14 będzie ostatnia szansa, by zobaczyć pawilony w ich obecnej postaci.
Ich nowe oblicze będzie można ujrzeć podczas wykładu Jana Kabaca, architekta odpowiedzialnego za przygotowanie planów modernizacji obiektu. W programie spotkania przewidziana jest też opowieść Andrzeja Lechowskiego, który przypomni historię powstania Spodków i Sebastiana Wichra, który wyjaśni na czym polega fenomen kulturowy tego miejsca. A ponieważ są to urodziny, nie zabraknie tortu (godz. 16), życzeń, gratulacji, wspomnień i muzyki oraz wspólnych zabaw. - Zaprosimy na krótką wycieczkę po zakamarkach Spodków oraz do udziału w zajęciach animacyjnych. Będzie też wystawa fotografii archiwalnych Spodków oraz grafik prezentujących ich wizualizacje, a na zakończenie dwa koncerty: Kurpi Zielonych oraz zespołu „Zimne dranie” z gościnnym występem Pauliny Malinowskiej – zaprasza na złoty jubileusz obecna dyrektor PIK Wiktoria Wnorowska.
Czego życzyć Spodkom na kolejne lata?. Chyba tego, by z dobra kultury współczesnej, stały się wreszcie pełnoprawnym zabytkiem wpisanym do rejestru zabytków.
- Są już w słusznym wieku, ale przede wszystkim mają ogromne walory architektoniczne, techniczne czy historyczne związane z białostockim przyspieszeniem – podkreśla Andrzej Lechowski.
opr. (wal)
Białostockie Spodki. Kultowe pawilony, wyjątkowe w skali kra...
Przy pisaniu artykułu wykorzystałem materiały archiwalne „Kurier Porannego”
Paweł Szrot ostro o "Zielonej Granicy"."To porównanie jest uprawnione"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?