MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Komuna nie uznawała obchodów 1000-lecia chrztu

Andrzej Lechowski, dyrektor Muzeum Podlaskiego
Obchody milenijne w Białymstoku, 19 listopada 1966 roku. Na placu przed kościołem farnym były tłumy wiernych.
Obchody milenijne w Białymstoku, 19 listopada 1966 roku. Na placu przed kościołem farnym były tłumy wiernych. Archiwum
Pomimo chłodu tysiące wiernych stało wytrwale na placu wokół kościoła farnego aż po pałac Branickich - wspominał swój pobyt na uroczystościach milenijnych w 1966 roku w Białymstoku prymas Stefan Wyszyński. Obchody zorganizowano w ostatniej chwili, bo władze partyjne chcąc obniżyć ich rangę, nie chciały wydać zgody, by odbyły się pod farą.

Pięćdziesiąt lat temu władze komunistyczne robiły wszystko, by utrudnić wiernym udział w obchodach 1000-lecia chrztu Polski, organizowanych przez Kościół. Zaangażowano setki funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, milicjantów i żołnierzy. Dziś kolejny tekst przypominający atmosferę z tamtego okresu.

Uroczystości milenijne w Białymstoku Kościół zaplanował na dwa dni, 19 i 20 listopada, miały one być zakończeniem obchodów Wielkiego Jubileuszu w naszym województwie. Miejscem oczywistym wydawała się fara i plac wokół.

- Uroczystości udaje się zorganizować w ostatniej chwili. Władze bowiem upierały się przy kościele św. Rocha, chcąc pomniejszyć ich rangę - mówi dr hab. Krzysztof Sychowicz z białostockiego IPN. - Zgodzono się dopiero wtedy, gdy biskup Adam Sawicki uzmysłowił przewodniczącemu Wojewódzkiej Rady Narodowej, że może dojść do przemarszu wiernych z kościoła św. Rocha do fary i dopiero byłaby wielka manifestacja.

19 listopada mobilizacja władz i Służby Bezpieczeństwa była na najwyższym poziomie. Do Białegostoku zjechało 30 przedstawicieli Episkopatu z prymasem Wyszyńskim. We mszy uczestniczyły tłumy wiernych. Według materiałów bezpieki, pierwszego dnia zgromadziło się 14 tys. osób, a następnego - 25 tys. Kuria liczyła na przybycie około 60 tys. wiernych, czyli w ten sposób bezpieka oceniała własny sukces, że udało się zablokować dotarcie znacznie większej liczby ludzi na uroczystości. Szczególnie chodziło tu o większe grupy młodzieży.

- To ważne, ponieważ z tego rozliczano dyrektorów i szefów instytucji oświatowych. Mieli oni za zadanie powstrzymać uczniów. W szkołach więc, a także w domach kultury i różnych klubach w tym czasie urządzano imprezy sportowe oraz zabawy, sprowadzano zespoły muzyczne na koncerty. Harcerzom wyznaczono zbiórki.

- Samą zaś uroczystość dokładnie udokumentowano. W tłumie wiernych kręciło się wielu esbeków. W cywilu, udając dziennikarzy robili zdjęcia. Jak się okazało wykonano ponad 100 zdjęć z wnętrza i sprzed katedry, przedstawiających członków Episkopatu oraz ludzi biorących udział w nabożeństwie. Fotografowano po to, by potem rozliczać i poddawać inwigilacji. Zdjęcia były podstawą do szczegółowej analizy, jak duża grupa osób była na uroczystościach, czy byli wśród nich członkowie partii, szczególnie ci zajmujący kierownicze stanowiska - mówi dr Sychowicz. - Prezydia Powiatowych Rad Narodowych w wielu miejscowościach wydały zakaz udziału w obchodach kościelnych wszystkim pracownikom instytucji państwowych. Zatrzymywano też osoby zajmujące się handlem dewocjonaliami. Kilkudziesięciu sprzedawców musiało zapłacić wysokie grzywny.

Cały rok 1966 był bardzo trudny i pełen napięć. Władze komunistyczne nie przebierały w środkach, by przeszkodzić w obchodach 1000-lecia chrztu Polski. W woj. białostockim pierwsze uroczystości diecezjalne odbyły się w Łomży 6 i 7 sierpnia. Dr Krzysztof Sychowicz opowiada, że natrafił na mapkę, na której zaznaczono rozmieszczenie sił ZOMO wokół całego miasta. - Łomża była wówczas szkołą działań SB w województwie - mówi. - Tu powstaje pierwszy sztab do zabezpieczenia obchodów, odbywa się pierwsza próba blokad na drogach.

PRL chciała uchodzić za państwo prawa, więc przede wszystkim próbowano nie dopuścić do powstania większych skupisk, a takie siłą rzeczy organizowały się samorzutnie podczas nabożeństw kościelnych. Ludzie z tzw. agentury mieli za zadanie siać panikę i zniechęcać do udziału w uroczystościach milenijnych. W Białymstoku, Łomży i Drohiczynie władze wydały zakaz udostępniania pojazdów komunikacji państwowej do przewozu wiernych na nabożeństwa. Jechano więc furmankami lub ciągnikami z przyczepami. Na trasie stały jednak patrole milicyjne, które dokonywały drobiazgowych przeglądów, co kończyło się zawróceniem kierowców albo wymierzaniem mandatów a nawet kierowaniem spraw do kolegiów karno-administracyjnych.

Do ograniczenia oddziaływania obchodów milenijnych zaangażowano olbrzymie siły i środki. W Drohiczynie, gdzie uroczystości odbywały się 1 i 2 października w tzw. zabezpieczaniu, a mówiąc wprost, w kontrolowaniu obchodów, wzięło udział 169 milicjantów i 129 funkcjonariuszy SB. Mieli oni do swojej dyspozycji 41 pojazdów mechanicznych i 30 radiostacji.

Esbecy wszystko skrupulatnie liczyli. I tak odnotowano, że z Białegostoku do Częstochowy wyjechało ok. 200 osób, w tym 2 księży kurialistów, 13 alumnów z Wyższego Seminarium Duchownego w Łomży z 4 profesorami. Natomiast zablokowano praktycznie wyjazd grup zorganizowanych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny