To co się tu dzieje to czyste bezprawie. Spółdzielnia robi co chce. Teraz ma dostać karę, ale co z tej kary kiedy drzewa już padły. Nasze osiedle nazywa się Sady Antoniukowskie. Niedługo z tej nazwy niewiele pozostanie - mówi Ewa Konarska.
Razem z innymi mieszkańcami domów przy ul. Ukośnej trzy razy próbował blokować wycinkę drzew w swoim sąsiedztwie. Teren należy do spółdzielni Rodzina Kolejowa, która stawia w tej okolic bloki. W zeszłym roku pisaliśmy, że mieszkańcy walczyli o bezpieczny wyjazd z tychże bloków. - Po Państwa artykule spółdzielnia zmieniła pierwotne plany. Wyjazd ma być bezpieczniejszy. Postawione będą tu też lustra. Położono nawet próg zwalniający. To udało nam się wywalczyć. Zieleni jednak nie uratowaliśmy - rozkłada ręce.
Jej sąsiadka Anna Janicka opowiada, że spółdzielnia miała trzy podejścia do wycinki. - 15, 17 i 25 czerwca. Za pierwszym razem wezwaliśmy szybko policję oraz przedstawiciela departamentu ochrony środowiska w magistracie. Ten ostatni powiedział przedstawicielom spółdzielni, że na wycinkę potrzebują zezwolenia. Policja stwierdziła zaś, że ta sprawa nie leży w jej kompetencji. Niemniej wycinka została wstrzymana - mówi.
Dodaje, że za drugim razem na miejsce również przybył przedstawiciel magistratu i powtórzył, że potrzebne jest pozwolenie.
- Za trzecim razem nie dojechał. Zresztą robotnicy bardzo szybko się uwinęli. Wybrali taki moment, gdy wszyscy wybierali się akurat do pracy. W jakieś 1,5 godziny było po wszystkim. Z ziemi wyrwano nawet pnie i korzenie. Krzyczeliśmy - a był też z nami sąsiad po udarze - żeby przestali, ale nic to nie dało. Na naszych oczach dokonało się bezprawie - załamuje ręce Anna Janicka.
Czytaj też: Przy św. Rocha wycięto drzewa - to smutny widok
Anna Kowalska z magistratu informuje, że w urzędzie toczy się postępowanie w sprawie wymierzenia spółdzielni kary pieniężnej. Za usunięcie drzew bez wymaganego zezwolenia.
- Zbierany jest materiał dowodowy. Ze względu na stopień skomplikowania sprawy można założyć, że postępowanie potrwa jeszcze co najmniej kilka tygodni lub nawet miesięcy. Na chwilę obecną możemy stwierdzić, że drzewa na pewno usunięto na zlecenie spółdzielni oraz że doszło do usunięcia 5-6 sztuk drzew bez zezwolenia - mówi.
Na razie nie wiadomo, ile będzie musiała zapłacić spółdzielnia. - Wysokości kary będzie uzależniona od ustalenia gatunków drzew i obwodów ich pni. W ramach postępowania zlecona zostanie ekspertyza dendrologiczna - podkreśla Anna Kowalska.
Inspektor ds. inwestycji w S.M. Rodzina Kolejowa Emil Biernacki podkreśla, że prawo mówi o tym, iż w zależności od gatunku, można wycinać drzewa, których obwód nie przekracza tylu i tylu centymetrów.
- Nie zgadzamy się z wynikami pomiarów robionych przez urząd miasta. Jesteśmy pewni, że wycięliśmy drzewa, na które nie było potrzeby uzyskiwania zezwoleń. Natomiast jeśli chodzi o okolicznych mieszkańców, to nawet jeśli wycinamy byle krzaczek, to wzywają zaraz wszelkie możliwe służby - mówi.
Dodaje, że spółdzielnia musiała wyciąć te - jak je nazywa - nieuporządkowane samosiejki, bo chce tu stworzyć parking.
- W naszym projekcie jest też oczywiście miejsce na zieleń. Tyle że uporządkowaną - podkreśla Emil Biernacki.
Teraz oglądasz: Ewa Konarska: Nielegalna wycinka drzew w Białymstoku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?