Do wypadku doszło 17 maja br. na terenie gospodarstwa we wsi Liza Stara w gm. Poświętne. Trwał remont obory. Na podłożu dla zwierząt miały się znaleźć ażurowe płyty betonowe. Transportem materiałów zajmowała się wynajęta firma budowlana. Po godzinie 7, podczas załadunku na przyczepę, jedna z płyt spadła i przygniotła robotnika. 39-latek miał liczne obrażenia zewnętrzne i wewnętrzne, w tym zmiażdżoną miednicę, nogi, liczne złamania klatki piersiowej, mostka, kości kończyn dolnych. W ciężkim stanie został przewieziony do szpitala w Białymstoku. Niestety następnego dnia zmarł.
Czytaj także: Śmiertelny wypadek na Produkcyjnej w Białymstoku. Koparka przejechała mężczyznę. Pracownik firmy budowlanej nie żyje (zdjęcia)
Wyjaśnieniem okoliczności wypadku zajmowała się Prokuratura Rejonowa w Białymstoku. Prócz zeznań świadków miała też nagrania z monitoringu i opinie biegłych. Zdecydowała się postawić zarzuty pracownikowi, który według powierzonych mu zadań, był odpowiedzialny za bezpieczeństwo i higienę pracy.
Zdaniem śledczych dopuścił on do obsługi ładowarki teleskopowej robotnika bez stosowanych uprawnień. Tolerował również fakt, że pracownicy ładowali płyty na naczepę ciągnika wbrew obowiązującej w firmie instrukcji (powinni wozić każdą z płyt pojedynczo, tymczasem jednorazowo chcieli przewieźć więcej materiałów budowlanych). To niedopełnienie obowiązków, w opinii śledczych, naraziło życie i zdrowie pracowników, a w jednym przypadku - doprowadziło do śmierci.
Podejrzany 41-latek przyznał się do stawianych mu zarzutów. Prokuratura zamiast aktu oskarżenia, zdecydowała się jednak warunkowo umorzyć postępowanie na okres jednego roku próby i zobowiązać 41-latka do zapłaty 10 tys. złotych tytułem częściowego zadośćuczynienia.
- Skierowaliśmy taki wniosek do sądu. Czekamy na wyznaczenie terminu posiedzenia i decyzję sądu w tym zakresie - mówi Karol Radziwonowicz, Prokurator Rejonowy w Białymstoku.
Prokuratura wzięła pod uwagę fakt, że podejrzany nie był wcześniej karany za przestępstwo umyślne, a jego tryb życia nie budził zastrzeżeń. Ważne też było stanowisko pokrzywdzonych, czyli rodziny tragicznie zmarłego 39-latka. Nie sprzeciwili się oni warunkowemu umorzeniu.
Jeśli sąd się zgodzi, formalnie podejrzany nie będzie karany.