W imieniu prezydenta projekt uchwały zmieniającej statut Białostockiego Parku Naukowo-Technologicznego przedstawił Tomasz Buczek, dyrektor departamentu strategii i rozwoju urzędu miejskiego. Był kalką tego sprzed miesiąca i ograniczał się do akapitu, że dyrektora parku kieruje nim przy pomocy dwóch zastępców i że dobiegło funkcjonowaniu jego rady programowej.
Tomasz Kalinowski (Polska 2050) przypomniał, że projekt został odrzucony na poprzedniej sesji. I że nie rozumie, dlaczego dyrektor potrzebuje dwóch zastępców.
- Być może na tej zasadzie, że park przynosi straty - mówił radny. - Czy my musimy jeszcze bardziej je pogłębiać.
Dodał, że skoro szkoły mają oszczędzać, to dlaczego ma tego nie robić tego kadrowo miasto odnośnie parku naukowego.
- Zapewne ktoś jest na tej sali, kto nie rozumie, że tworzy się specjalnie stanowisko dla kogoś - mówił radny Piotr Jankowski.
Zapytał wnioskodawcę wprost, kto zostanie zatrudniony.
- Nie wiadomo - odpowiedział ktoś z sali obrad.
Jak nie wiadomo proszę państwa!- drążył Piotr Jankowski. - Mówią, że PiS to ciemnogród. My w ramach tej ciemności słyszymy, co ludzie mówią - zwracał się do radnych KO. - Gdybyście powiedzieli, że w Lechu jest tyle roboty i potrzebujemy jeszcze jednego dyrektora, to by się jakoś układało. Bo ta firma zarabia, przynosi kokosy, wypłaca dywidendy. Ale w tej sytuacji? W parku?.
Zapytał, kto z radnych większości koalicyjnej był w instytucji mieszczącej się przy Żurawiej.
Nie potrafią zabrać o swoje bezpieczeństwo. Nie mogą wybrać oferenta na klapy dymowe - mówił radny PiS. - Do tego będzie ten dyrektor. No weźcie. Przepraszam, przysłowiowe i kolokwialne, bez jaj. Naprawdę nie wypada.
Paweł Myszkowski zauważył, że bardzo znaczące jest to, że na sali nie nikogo z parku.
- Kogoś, kto by przedstawił argumenty, że potrzebny jest drugi zastępca - mówił radny PiS. - Dziś temat wraca, jest dociskany kolanami, ale argumentów za drugim zastępcom nie ma.
Tomasz Buczek tłumaczył, że nieobecność dyrektor parku spowodowana jest tym, że dość tłumaczyła to na komisji budżetu i uznał, że poniekąd wszystko przedstawiała na komisji, a on ro w telegraficznym skrócie wyjaśni to wszystkich radnym.
Tłumaczył, że potrzebę drugiego zastępcy motywowała tym, że ucieka jej kadra. I bez względu na sugestie radnych, że to dla kolegi, chodzi o to, by mogła mieć instrument dowartościowania kadry, która już funkcjonuje, by jej nie uciekła. Miałaby bodziec do zatrzymania takiej osoby przed odejściem na uczelnie czy firm informatycznych.
- Jeśli w szkołach dyrektor miałby w ten sposób motywować swoich pracowników, to w każdej szkole mielibyśmy po 50 wicedyrektorów - odparł Tomasz Kalinowski zgłaszając wniosek formalny o zdjęcie tego punktu z porządku obrad.
Nie uzyskał on jednak bezwzględnej, wymaganej większości. Rada nie poparła też poprawki radnego Dębowskiego wykreśleniu słów o dwóch zastępcach. Na koniec jednak nie było też większości dla uchwały zaproponowanej przez prezydenta. Bo w sukurs opozycji przyszedł radny KO Andrzej Perkowski. Głosowanie zakończyło się remis, a to oznaczało, że projekt nie przeszedł. Później pomyłkę do protokołu zgłosił Zbigniew Klimaszewski, który wcisnął przycisk "wstrzymał się", a chciał oddać głos tak jak reszta opozycji.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?