Zabójstwo męża. Kobieta zadała jeden cios nożem w serce.

- Wszystko bym oddała, żeby on żył. Był dla mnie najważniejszy tak samo, jak dzieci. Proszę tylko o to, by sąd pozwolił mi być z nimi - powiedziała ze łzami w oczach 33-letnia Kinga P.

W piątek przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zakończył się jej proces. Na kobiecie ciąży zarzut zabójstwa. Zdaniem prokuratury, Kinga P. zabiła swojego 35-letniego męża Mariusza nożem. W mowie końcowej prokurator podkreślił, że był to tylko jeden cios, ale bardzo silny i zadany prosto w serce. Wniósł o wymierzenie oskarżonej kary 15 lat więzienia.

Słysząc to, Kinga P. zaczęła płakać jeszcze bardziej. Zanosiła się łzami już od początku rozprawy. Sąd oglądał nagranie z wizji lokalnej w domu małżeństwa P. na osiedlu Białostoczek. Na filmie oskarżona opowiadała o tym, co wydarzyło się pod koniec lutego ubiegłego roku.

Tego wieczoru Kinga P. zaprosiła na kolację parę znajomych. Pili alkohol. Między gospodarzami doszło do awantury. Mariusz uderzył żonę w twarz. Chciał wyjść z domu. Według śledczych, w kuchni Kinga chwyciła nóż i raz pchnęła nim Mariusza. Mężczyzna wykrwawił się.

- Orzekając, przy wymiarze kary, trzeba wziąć pod uwagę okoliczności, które doprowadziły do tego zdarzenia - podkreślała w piątek adwokat Kingi P.

Mówiła m.in. o tym, że Mariusz P. latami znęcał się nad żoną, bił ją w obecności dzieci, nadużywał alkoholu, znikał z domu na całe tygodnie. Dlatego adwokat poprosiła sąd, by dał Kindze P. szansę i wymierzył jej karę z warunkowym zawieszeniem.

Sąd uprzedził strony, że rozważa możliwość zmiany kwalifikacji prawnej czynu z zabójstwa na zabójstwo w afekcie. Kindze P. groziłaby wtedy kara od roku do 10 lat więzienia, a nie dożywocie.