Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Wesoła Wdówka" Franza Lehara w Operze i Filharmonii Podlaskiej. Klasyczna opowieść zyskała nowe życie

Alicja Olchanowska
Alicja Olchanowska
Widowiskowa premiera "Wesołej wdówki" w podlaskiej operze spotkała się z niezwykle entuzjastycznym przyjęciem.
Widowiskowa premiera "Wesołej wdówki" w podlaskiej operze spotkała się z niezwykle entuzjastycznym przyjęciem. Michał Heller/OiFP
Śmiech, oklaski, okrzyki radości - tak żywej reakcji publiczności dawno nie było w podlaskiej operze. 25 września po raz pierwszy zaprezentowano "Wesołą wdówkę" - operetkę Franza Lehara, okrzykniętą arcydziełem gatunku. Klasyczna opowieść o miłości, małżeństwie i poszukiwaniu szczęścia, dzięki reżyserii Michała Znanieckiego, zyskała nowe życie.

Oczekiwania co do wielkiej premiery w Operze i Filharmonii Podlaskiej były bardzo duże. "Wesołą wdówkę" Franza Lehara zapowiadano jako najbardziej widowiskowe i bogate przedstawienie realizowane w operze od wielu lat. Nic więc dziwnego, że wdówka przyciągnęła tłumy gości. Każdy chciał zobaczyć jedną z najsłynniejszych operetek w historii gatunku.

"Wesoła wdówka" opowiada historię Hanny Glawari, obywatelki fikcyjnego księstwa Ponteverdo. Kobieta dziedziczy po zmarłym mężu bankierze ogromny majątek. Z tego powodu nie może opędzić się od zalotników, których z gracją na zmianę uwodzi i zbywa. Hanna bowiem marzy o prawdziwej miłości i poszukuje mężczyzny, który pokochałby ją bez względu na jej status materialny. Takim kandydatem zdaje się być hrabia Daniło, który wdówkę poznał jeszcze w czasach młodości. Para od lat skrywa do siebie uczucie, żadne z nich nie zrobi jednak pierwszego kroku, oboje są uparci, zalęknieni i cenią sobie wolność. Toczą więc ze sobą damsko-męską grę. Na ich perypetiach opiera się większość historii.

Reżyserią podlaskiej "Wesołej wdówki", jak i przekładem libretta zajął się Michał Znaniecki - urodzony w Warszawie i kształcący się we Włoszech dramaturg ma na koncie ponad 200 spektakli. Sięga zarówno do kanonu, jak i dzieł mniej znanych. Swoim realizacjom stara się nadać oryginalny styl. Tak też stało się w przypadku "Wesołej wdówki". Wydawać, by się mogło, że to propozycja oczywista i nie ma szans, aby coś w niej mogło zaskoczyć. Wszak jest to dzieło znane chyba każdemu, przynajmniej po części (mam na myśli np. słynną arię "Usta milczą, dusza śpiewa"). Opera podlaska jednak nadała wdówce nowe życie. Efekt taki uzyskano m.in. dzięki nowoczesnej, opartej na multimediach, scenografii, a także nieszablonowym, opatrzonym autorskim sznytem, libretcie. "Wesoła wdówka" w reżyserii Michała Znanieckiego z pewnością odbiega od klasycznych wersji operetki. Aktorom zdarza się łamać czwartą ścianę, zwracać bezpośrednio do publiczności. W ten sposób między odbiorcą a widzem wytwarza się żywa więź. To bardzo dobra zagrywka szczególnie na teraz, kiedy przez pandemię zapomnieliśmy, jak wygląda uczestnictwo w kulturze.

Tym, co niewątpliwie najbardziej rzuca się w oczy jest nowoczesna oprawa wizualna. W "Wesołej wdówce" większość scenografii bazuje na technologii. Przed aktorami i za nimi widoczne są przezroczyste płachty, na których wyświetlają się wizualizacje. Zabieg ten potęguje immersyjne doświadczenie widza. Przepiękne, bogato zdobione schody pojawiające się w pierwszym akcie, zbliżają się do nas za sprawą wirtualnych, wręcz hipnotyzujących wzorów. Kiedy Camille de Rosillon przekonuje żonę barona o swoim uczuciu, maluje pędzlem, a przed widzami pojawiają się realne pociągnięcia. Za te multimedialne sztuczki odpowiedzialna jest Karolina Jacewicz. Dzięki niej na scenie możemy też zaobserwować elementy podlaskie, chociażby motyw ludowych wycinanek w wizualizacjach. Nawiązań do polskiego folkloru doszukiwałabym się również w choreografii i kostiumach. Jestem prawie pewna, że można też tam usłyszeć fragmenty mazurka, zaś tancerki w białych sukniach i wiankach wyglądają niczym słowiańskie rusałki.

Operetka dzieli się na trzy akty. Każdy w zupełnie innej stylistyce. Mamy romantyczne plenery, sceny w bogatych wnętrzach domu barona, a nawet paryski, zadymiony kabaret. Każda scena zachwyca pomysłową i widowiskową aranżacją. Co najważniejsze, ten przepych nie przysłania aktorów. Bo obsada została tutaj dobrana idealnie. Znakomita operetkowa gwiazda Grażyna Brodzińska sprawia wrażenie urodzonej do tej roli. Pełna wdzięku, lekkości, tryskająca humorem - kupuje widza od pierwszych minut pojawienia się na scenie. Z Adamem Zarembą, markotnym, sarkastycznym i zamkniętym w sobie, tworzą świetny duet. Warto także wspomnieć o postaciach barona Zety i Niegusa, którzy bawili widzów do łez.

Popandemiczna premiera oprócz tego, że była wielkim wydarzeniem samym w sobie, to jeszcze okazała się prawdziwą kulturalną ucztą. Nic więc dziwnego, że "Wesoła wdówka" zebrała owacje na stojąco. Warto wybrać się do opery, chociażby dlatego, by poczuć magię wspólnego przeżywania sztuki.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny