- Sąd rejonowy nie ustalił kiedy i ewentualnie jaki zamiar posiadła moja klientka w zakresie naruszenia nietykalności cielesnej. Brak ustaleń wskazuje na to, że ten wyrok jest wadliwy - mówiła mec. Ewelina Blecharczyk, adwokat nauczycielki, która domaga się jej uniewinnienia, bądź ewentualnie umorzenia postępowania. - W żadnym miejscu w materiale zgromadzonym przez sąd pierwszej instancji nie ma, aby oskarżona działała tak, by dzieci doznały dyskomfortu i bólu.
Przypomnijmy. Wyrok zapadł 8 lutego tego roku. Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał, że nauczycielka Szkoły Podstawowej nr 2 w Łapach naruszyła nietykalność cielesną uczennic. Do incydentu miało dojść 15 lutego 2018 roku w SP nr 2 w Łapach. Między dwiema uczennicami klasy pierwszej doszło do konfliktu. Zuzia kopnęła Lenę, bo ta uderzyła ją piórnikiem w głowę. Nauczycielka na zakończenie konfliktu między dziećmi, miała dać im klapsa.
Zajście nagłośniła matka jednej z uczennic. Powiadomiła policję, Urząd Miejski w Łapach oraz kuratorium oświaty w Białymstoku. Sprawa trafiła więc do sądu.
Podczas pierwszej rozprawy 25 września 2018 roku nauczycielka nie przyznała się do zarzutu. Twierdziła, że „w żartach dotknęła obu dziewczynek w okolicach biodra”, by zakończyć między nimi konflikt”.
Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał, że klaps był. - Prawo do nietykalności cielesnej należy do podstawowych praw człowieka. Klaps stanowi formę kary fizycznej - mówiła podczas ogłoszenia wyroku sędzia Alina Dryl.
Ale postępowanie warunkowo umorzyła na rok. Swoją decyzję oparła na pozytywnych opiniach o pracy nauczycielki. Ale oskarżona musiała zapłacić 500 zł na cele społeczne. Została też obciążona kosztami sądowymi.
Wyrok był jednak nieprawomocny, co oznaczało że można go zaskarżyć. W środę w Sądzie Okręgowym w Białymstoku rozpoczął się proces apelacyjny, który zakończył się na jednej rozprawie.
Z wyrokiem pierwszej instancji nie zgadza się mec. Ewelina Blecharczyk. Wniosła o uniewinnienie nauczycielki.
- Prawo nie powinno się zajmować kwestiami błahymi, a w tej sytuacji kwestią błahą jest dotknięcie dwóch siedmioletnich dziewczynek, których mamy są skonfliktowane. Wcześniej jedna drugiej naruszyła nietykalność cielesną, a na ławie oskarżonych zasiadła nauczycielka, która pragnęła ten konflikt rozwiązać w sposób żartobliwy - mówiła mec. Blecharczyk.
Przypomniała, że był to jednorazowy incydent w karierze zawodowej nauczycielki.
Prokurator Alina Sapieżko wnosiła o oddalenie apelacji.
- Sąd pierwszej instancji prawidłowo ustalił stan faktyczny. Nie ulega wątpliwości, że oskarżona naruszyła nietykalność cielesną swoich uczennic. To każde bezprawne dotknięcie innej osoby. To działanie nie musi wywoływać obrażeń ciała, ale posiada wymiar fizyczny. Kontakt fizyczny w tej sprawie był działaniem niepożądanym, zwłaszcza, że oskarżona jest nauczycielem, wykonuje zawód od którego wymagamy większej samokontroli i dyscypliny - mówiła prokurator Sapieżko.
Chociaż, jak przyznała prokurator, nie ma przeszkód, by postępowanie warunkowo umorzyć.
- Warunkowe umorzenie jest słusznym rozwiązaniem bo nie prowadzi formalnie do skazania na dotkliwą karę, daje namiastkę, że sprawiedliwość istnieje i jest wymierzona przez sąd w sposób niezawisły - skomentował mec. Tomasz Szymański, pełnomocnik matki, która oskarżyła nauczycielkę.
Prawomocny wyrok w tej sprawie Sąd Okręgowy w Białymstoku ma ogłosić za dwa tygodnie - 28 sierpnia.
Czytaj też: Łapy. Nauczycielka stanęła przed sądem za klapsy. W tle konflikt matek [ZDJĘCIA]