Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pałac Branickich - czy to pierwsze w Białymstoku biuro obsługi klienta?

Andrzej Lechowski
Pałac Branickich w 1919 r. Tu licytowano ślepego konia. Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego w Białymstoku.
Pałac Branickich w 1919 r. Tu licytowano ślepego konia. Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego w Białymstoku.
Ileż to razy zdumieni wychodziliśmy z urzędu. Przyszliśmy do niego jak po swoje, a wyszliśmy... No właśnie.

A może tak choć raz spróbujmy zrozumieć ciężką urzędniczą dolę. Jest ona obciążona historycznie. Ledwo w 1919 roku Sejm RP ogłosił powstanie województwa białostockiego, to zwaliła się na nie bolszewicka nawałnica. Urzędy białostockie zostały zdemolowane. Dotyczyło to po równi ich siedzib, jak i kadry.

Po cudzie nad Wisłą trzeba było zaczynać wszystko od nowa. Powołano Dyrekcję Odbudowy Województwa Białostockiego. Jej zadaniem było przywrócenie normalnego funkcjonowania administracji. Ale nieodzowne były też pieniądze. Jednym ze sposobów ich zdobywania były licytacje. I oto 6 września 1921 r. w Pałacu Branickich, który był siedzibą urzędu wojewódzkiego, miała odbyć się jedna z pierwszych licytacji. Chętni, którzy chcieliby brać w niej udział, musieli wpłacić wadium w wysokości 5 tys. marek w kasie Dyrekcji Odbudowy. Mieściła się ona w lewym skrzydle pałacu. Sama licytacja odbywała się w przeciwległym skrzydle. Jej przedmiotem (?) był... siwy, ślepy, stary koń.

W tym samym czasie białostoccy policjanci mieli... krowią interwencję. Otóż przez kilka wrześniowych dni 1921 r. po ulicy Mazowieckiej błąkała się bezpańska (?) krowa. Niedojone bydlę ryczało rozpaczliwie, nie dając spać całej okolicy. Jednocześnie gdy zdesperowani mieszkańcy próbowali ją wydoić, to krowina bodła i kopała. Rada w radę postanowili więc powiadomić policję. Przybyli policjanci zaaresztowali krasulę i odprowadzili ją na III komisariat przy Mickiewicza 21. Tam krowa miała oczekiwać na swego właściciela.

Gdy policjanci na Mickiewicza próbowali wydoić krnąbrną krowę, to ich koledzy z komendy powiatowej z Warszawskiej 3 (to obecnie Straż Pożarna) prowadzili intensywne poszukiwania "prawnego właściciela dwóch podsuszek, koca i prześcieradła".

Cały ten ekwipunek znaleziono w wagonie pociągu stojącego na białostockiej stacji. Śledztwo w toku!

Tu krowa, tam prześcieradło, aż wreszcie trafiła się poważniejsza sprawa... bilard.
Od 1901 r. przy Warszawskiej 13, w budynku "starej poczty", działał klub Otdych (Wypoczynek), który zrzeszał rosyjskich urzędników. Odpoczynek utrudzonych urzędników polegał głównie na notorycznym upijaniu się i wszczynaniu awantur. Ale pomiędzy kolejnymi flaszkami i pyskówkami można było w Otdychu zagrać w bilard, co też spijaniali klubowicze próbowali robić.

W 1915 r. Rosjanie pośpiesznie opuszczali Białystok. Wojna, ewakuacja, komu tam w głowie był sfatygowany przez opojów bilardowy stół, który jak "pamiątka" po carskim panowaniu pozostał w opustoszałym klubie.

Ale miał na niego oko niejaki Kononowicz (zbieżność nazwiska z "bohaterem" naszych czasów czy co?), właściciel stojącego po przeciwległej stronie Warszawskiej, niewielkiego, parterowego domu pod 12. Kononowicz sam prowadził popularną cukiernię i gospodę. Tak więc włączając się w wojenną zawieruchę, postanowił zdobyć bilard. Pod osłoną nocy przeprowadził więc brawurową akcję przeniesienia bilardowego stołu przez ulicę.

Wszystko poszło sprawnie i szybko, ale... sąsiedzi dobrze zapamiętali, co się wydarzyło. W 1921 r. do zajmującej się śledztwem w sprawie poduszek powiatowej komendy wpłyną donos o przywłaszczeniu "carskiego stołu bilardowego". Dziś byłby się tym zajął IPN.

W tym natłoku spraw, przeciążających aparat państwa, zaczęły powstawać cenne inicjatywy obywatelskie. Na Sienkiewicza, pod 28, mieściło się starostwo powiatowe. Interesanci załatwiali w nim wiele spraw majątkowych i ziemskich. Pewnego dnia w 1921 r. na schodach urzędu, tuż za wejściowymi drzwiami, pojawiło się biurko, za którym zasiadło dwóch elegancko ubranych jegomościów. Zatrzymywali wszystkich petentów. Wysłuchawszy, co ich sprowadza do starostwa, informowali, że za niewielką prowizję sami załatwią w urzędzie wszelkie formalności. Interes przez kilka dni szedł świetnie!

Czyżby było to pierwsze w Białymstoku (a może i w Polsce) biuro obsługi klienta?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny