Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miasto dawało nam nadzieję

Izabela Filipowicz
Nawet prezydent Krzysztof Jurgiel dawał nam taką nadzieję, że w przypadku zamieszczenia ogrodu w planie zagospodarowania przestrzennego może on stać się ogrodem stałym - mówi Sawicki
Nawet prezydent Krzysztof Jurgiel dawał nam taką nadzieję, że w przypadku zamieszczenia ogrodu w planie zagospodarowania przestrzennego może on stać się ogrodem stałym - mówi Sawicki fot. Jerzy Doroszkiewicz
Będziemy walczyć o odszkodowanie - zapowiada Wiesław Sawicki, prezes Okręgowego Związku Działkowców w Białymstoku

Kurier Poranny: Prezes Polskiego Związku Działkowców - Eugeniusz Kondracki, napisał list do prezydenta Białegostoku, w którym potępia działania miasta. Wstawia się za działkowcami z Ciołkowskiego, którym należy się odszkodowanie. Pan się pod tym podpisuje?

Wiesław Sawicki, prezes Okręgowego Związku Działkowców w Białymstoku: Jak najbardziej. Uważam, że prezes, pisząc taki list, przeanalizował dobrze sytuację, historię powstania tego ogrodu i wszelkie dokumenty związane z jego istnieniem. Doszedł do wniosku, że decyzja z 1985 roku, która zlikwidowała ogród działkowy - bez odszkodowania - dzisiaj nie ma zastosowania.

Dlaczego?

- Dlatego, że stan prawny jest inny, niż był w 1985 roku, kiedy to zapadła właśnie decyzja o likwidacji ogrodu. Ósmego lipca 2005 roku Sejm uchwalił ustawę o rodzinnych ogrodach działkowych, która mówi, że pracownicze ogrody działkowe o nieuregulowanym stanie prawnym stają się rodzinnymi ogrodami działkowymi.

Zmieniła się tylko nazwa?

- Nie tylko. Ustawa z 1981 roku mówiła, że likwidacja czasowych ogrodów działkowych będzie przebiegać bez odszkodowania. Natomiast ustawa z 2005 roku zabrania nam tworzenia ogrodów czasowych. Wyraźnie jest też napisane, że ogrody o nieuregulowanym stanie prawnym, czyli takie jak ogród "Iwaszkiewicza" przy Ciołkowskiego stają się rodzinnymi ogrodami działkowymi, a więc automatycznie stałymi.

W planie zagospodarowania przestrzennego ten teren jest przeznaczony na cele edukacyjne.

- Tak. Ale co innego ustawa, a co innego plan zagospodarowania przestrzennego.

Decyzja o likwidacji ogrodu zapadła tak, jak sam Pan powiedział, w 1985 roku. Jednak miasto nie miało konkretnych planów co do tego terenu, pozwoliło działkowcom tam zostać.

- Tak.

Czyli działkowcy mieli świadomość, że prędzej czy później muszą ten teren opuścić?

- Tak. Ale urząd miasta to władza publiczna, która powinna przewidzieć konsekwencję swoich decyzji.

Czyli co? Dawali Wam nadzieję?

- O to chodzi. Tym przedłużaniem dali nam nadzieję.

Ale jednocześnie chyba ostrzegali, że jeśli miasto zdecyduje, że teren ten przeznaczy na inny cel, to niestety, będziecie musieli go opuścić. Czy tak nie było?

- No tak. Było chyba tam jakieś jedno pismo. Chyba o tym, że ten ogród będzie zlikwidowany, ale nawet prezydent Krzysztof Jurgiel dawał nam taką nadzieję, że w przypadku zamieszczenia ogrodu w planie zagospodarowania przestrzennego może on stać się ogrodem stałym.

Ale tak się nigdy nie stało...

- Właśnie. Ale były obietnice.

A dziś miasto podpisało akt notarialny z uniwersytetem. Klamka zapadła...

- Nie wiem, czy podpisało.

Podpisało.

- Z tego, co słyszałem w radiu, nie jest to normalny akt notarialny, bo chyba jest czymś uwarunkowany.

Więc co to dla Was oznacza?

- Właśnie, nie wiem.

Ale miasto dało Wam teren na Plażowej.

- Nie dało. O to chodzi, że właśnie nie dało.

Zaproponowało...

- To jest tak samo, jakbym ja proponował komuś działkę na Księżycu.

Dlaczego Pan tak uważa?

- Dlatego, że to nie jest w planie zagospodarowania przestrzennego. W tym momencie wrócilibyśmy do sytuacji z 1981 roku, kiedy to miasto dało nam teren w użytkowanie na pięć lat. Tutaj proponują nam ziemię na trzy lata. To jeszcze gorzej. Drugi raz nie pójdziemy na żadne czasowe przejmowanie ogrodów, bo ustawa nam na to nie pozwala. A my szanujemy przepisy.

A Wasilków?

- To to samo, co Plażowa.

Trwają rozmowy i wygląda na to, że wszystko jest na dobrej drodze.

- To tylko rozmowy. Wiem, że ten teren, który gmina Wasilków chce przekazać Białemustokowi, nie istnieje w planie zagospodarowania przestrzennego jako ogród działkowy.

Więc jeśli burmistrz za jakiś czas powie do Was: Słuchajcie będę budować tu drogę. Musielibyście go opuścić?

- Jeżeli byłby to ogród stały, to nie byłoby takiej wielkiej biedy. Musielibyśmy go zwolnić, bo budowa drogi to inwestycja publiczna. Ale inwestor musiałby wypłacić nam odszkodowanie.

A jeśli czasowy?

- To wtedy nie ma odszkodowania.

Czyli dokładnie tak, jak w przypadku ogrodu na Ciołkowskiego?

- Nie do końca, bo w międzyczasie zmieniła się właśnie ustawa, która nie przewiduje żadnych ogrodów czasowych. Teraz muszą być tylko ogrody stałe. Więc po 2005 roku działkowcy z Ciołkowskiego nabyli prawo do odszkodowania.

Będziecie o to odszkodowanie walczyć?

- Tak. I o teren zastępczy.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny