Ale taka ocena byłaby w przypadku pisarza z Wisły nieco za prosta. Wszak podarował nam tyleż stron swej opowieści nie tylko po to, by usłyszeć pochwalne peany i ufam, iż pokaźny czek od wydawnictwa, z należytą godnością przyjąć. Pilch, wzorem wielu przed nim, swoim piórem wyczarowuje krainę nieco idealnego dzieciństwa czy też dojrzewania. A że w tym wieku różne historie kołaczą się młodym po głowach jak świat światem i on sprytnie miesza fakty z fikcją, życie codzienne z baśnią i wciąga w świat maleńkiego miasta zamieszkanego przeważnie przez polskich luteran.
Pilch, znamienity przecież i felietonista, dostrzegł w naszym kraju ponowną miłość do kryminałów i historii z dreszczykiem. I jedną warstw swojej powieści uczynił historię zgoła kryminalną.
Rzecz tyczy tajemniczego zaginięcia córki miejscowego pastora. A że kreuje ją na postać niezwykłą, lubującą się wraz z siostrą w księgach zakazanych - zarówno przez władze duchowne jak i partyjne, tym bardziej chcemy dowiedzieć się, jak i dlaczego zginęła.
Zwłaszcza, że od owego porwania odżegnuje się nawet miejscowy ubek, a jak pamiętamy - im i z religią i z literaturą bez partyjnego stempla nie było raczej po drodze.
Ale to tylko jedna z tajemnic. Inną jest postać listonosza. To miejscowy jasnowidz, a może tylko szarlatan, ale i jak wiele innych postaci "Wielu demonów" postać to po części z jawy a po części ze snu. A i wydarzenia na kartach książki spisane nie zawsze zdają się być do końca prawdziwe. A jednocześnie - imponująca galeria postaci z ich cechami, przywarami i intrygującą przeszłością i tożsamością każą szukać czytelnikom prozy wywodzącej się z Podlaskiego analogii z świetną "Książką meldunkową" Jana Kamińskiego, laureata nagrody literackiej im. Wiesława Kazaneckiego za rok 2012.
U Pilcha mamy świat urządzony przez luterańskiego Boga, gdzie tragedią może być małżeństwo luteranki z katolikiem, u Kamińskiego podobnie by się stało gdyby prawosławna wyszła za katolika. I w jednej i w drugiej powieści poznajemy różne postaci, a ich historie w pewnym momencie połączą się i powiążą jak pracowicie dziergana koronka w ręku jakiejś wiekowej babuszki czy używając języka Pilcha - starki.
Także i w jednej i drugiej książce, napisanych przez nienajmłodszych już autorów, częste są odwołania do śmierci, jej nieuchronności. Zwłaszcza Pilch, także ustami nastoletnich córek pastora o śmierci mówi na różne sposoby. Właściwie - jak na thriller przystało - wisi ona gdzieś nad bohaterami, a jej trupi oddech wręcz można poczuć, przekładając karty książki.
A więc magia, która przecież jest jednym z zadań literatury pięknej działa. Pilch stworzył dzieło mroczne, czasem niedopowiedziane, z klimatem tajemnicy z jednej strony przypominającym sławny australijski "Piknik pod wiszącą skałą" a z drugiej świat zaludniony szeptuchami i prorokami. Dzieło, które opisuje egzotyczny zakątek Polski z własną wiarą i wdzierającym się w nią komunizmem, ale też neogotycką opowieść o opętaniu i przeznaczeniu. I tylko samobójstwo jest tu racjonalne. Bo luteranin nie zmarnuje ogrodowego sznurka. Jeśli ma się powiesić to tylko w sposób praktyczny - na pasku od spodni.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?