Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

BTL. VIII Międzynarodowy Festiwal Szkół Lalkarskich 2016. Maria Żynel - Pastrana (zdjęcia, wideo)

Jerzy Doroszkiewicz
BTL. VIII Międzynarodowy Festiwal Szkół Lalkarskich 2016. Maria Żynel - Pastrana
BTL. VIII Międzynarodowy Festiwal Szkół Lalkarskich 2016. Maria Żynel - Pastrana Jerzy Doroszkiewicz
Organizatorzy VIII Międzynarodowego Festiwalu Szkół Lalkarskich "Lalkanielalka" zgodnie z geografią spektakl "Pastrana" Teatru Animacji przypisali do Poznania, siedziby instytucji. Ale przecież i dyrektor teatru i reżyserka to wykładowcy Wydziału Sztuki Lalkarskiej w Białymstoku.

Kiedy ma się w oczach, uszach i w pokładach pamięci niedawną premierę "Strasznej piątki" reżyserowanej przez Marię Żynel w Białostockim Teatrze Lalek, najprościej byłoby powiedzieć, że "Pastrana" to... "straszna szóstka". Tyle, że jeszcze bardziej zakręcona w postmodernistycznym mikserze wyobraźni białostockiej artystki.

Sama historia należy do gatunku ciekawostek biologicznych i dość wiernie oddaje życie i przygody kobiety z brodą. Za to forma, w jakiej opowieść prowadzi autorka sztuki - Malina Prześluga - naprawdę bawi, uwodzi, a i stawia na początku intelektualną zagadkę. Oto truchło Julii Pastrany, autentycznej kobiety chorej na hipertrichozę, wychodzi z gabloty i zaczyna śpiewać i wspominać swoje życie z gadającym, i co tu dużo kryć, dość złośliwym, pudlem. Julia, jak Alicja, przechodzi na drugą stronę szklanej szyby, wciąż żyjąc, choć będąc wypchaną. Wszak jej wypchane zwłoki pochowano dopiero 153 lata po jej śmierci, 12 lutego 2013 roku. Dzięki takiemu zabiegowi, Julia wraz z pudlem mogą sobie obejrzeć film, w którym ktoś odkrywa jej talent kulinarny w barze "Promyczek", a przygotowujący do ceremonii pogrzebowej truchło pracownicy kostnicy, robią sobie selfie z dziwadłem. Dance macabre zresztą będzie tu znacznie więcej, podobnie jak nie obejdzie się bez parady dziwadeł. Będzie i kobieta "z trzema cyckami" i karzeł z dwoma członkami i jeszcze większe okropieństwa, jakby wyciągnięte z koszmarnego snu Kapelusznika. A skoro są przygotowania do pogrzebu, mąż Julii, a właściwie jej właściciel, manager i impresario może sobie zaśpiewać "Ważne są dni których jeszcze nie znamy" i ruszyć na miłosne podboje, a zakochana w nim brodaczka nucić rozpaczliwie "Uciekaj moje serce". Uśmiech maluje się na obliczach widzów, a świetne dialogi tylko potęgują wrażenie chwilowego powrotu do żywych Julii Pastrany. I ona sama i widz wiedzą, że podobnie jak Alicja, prędzej czy później będzie musiała wrócić na właściwą stronę szyby.

Dziecinna "Straszna piątka" miała być w założeniu rewią zwierzątek, których dzieci się obawiają, ale winny dać im kredyt zaufania. W czasach powszechnej dostępności bodźców wizualnych ani szczur czy ropucha raczej nikogo nie przerażą, ani kobieta z trzema piersiami czy obfitą brodą. I podobnie jak po sieci potrafią krążyć absurdalne fotomontaże lub zdjęcia wybryków natury, podobnie żyła w XIX wieku obwożona przez męża Julia Pastrana. Spektakl stawia pytanie nie tylko o akceptację siebie i swojego ciała, ale też poziom tolerancji i wiedzy społeczeństwa. Z jednej strony kobieta z brodą zachodzi w ciążę, a więc może być obiektem pożądania i uczestniczką aktu prokreacji, z drugiej zaś, nawet mąż w przypływie szczerości odmawia jej człowieczeństwa, nazywając małpą. Czyż to nie dobitny dowód, jak zakamuflowane mogą być odmiany rasizmu w społeczeństwach? Jk wielka może być nietolerancja dla innych albo zwyczajnie głupota? Maria Żynel korzystając z tekstu Maliny Prześlugi, w oniryczno-horrorowej wizji zawarła bardzo aktualne dylematy. Dzięki świetnej grze aktorów, pomysłowym wprowadzaniu kolejnych planów, wykorzystaniu kurtyn, szczypty multimedialnej animacji, powstał spektakl, którym mógłby się pochwalić i Białostocki Teatr Lalek.

Maria Żynel od dziewczyny próbującej aktorsko interpretować swoje ulubione piosenki błyskawicznie wskakuje do ligi młodych utalentowanych reżyserów, dla których w teatrze nie istnieją ograniczenia. Jeśli mają tylko dobry tekst i sprawnych aktorów, jedynym ograniczeniem jest tylko ich wyobraźnia. Na razie Maria Żynel sypie pomysłami, jak z rękawa. Oby tylko, wzorem Marka Waszkiela, czy Roberta Drobniucha, nie wyjechała z Białegostoku, szefować teatrowi gdzieś w Polsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny