To było straszne. Prawie 500 osób widziało, jak grupka ogolonych na łyso nazistów biła chłopaka i kopała po głowie ciężkimi butami. Nikt nie zareagował. Nikt nie śmiał nic powiedzieć - wspomina czerwcowe wydarzenia Katrine Kastner.
Mieszka w Białymstoku od trzech lat. Czy lubi nasze miasto? - Szczerze? Nie. Bo tu nie jest bezpiecznie. Białystok nie daje się lubić. Nie jest przyjacielski dla nas, obcokrajowców - tłumaczy.
Tu obcy są źle widziani
Co wydarzyło się w czerwcu? Kolega Katriny - Vidar - został brutalnie pobity przez nazistów w jednym z białostockich pubów. Chłopak ma 23 lata. Urodzony w Norwegii, z pochodzenia Wietnamczyk. Też chciał zostać lekarzem. Teraz nie wiadomo, czy jego marzenie kiedykolwiek się spełni.
Bo został tak mocno pobity, że musiał przejść kilka operacji. Ma problemy z nogą. Nie wiadomo, kiedy będzie mógł znów chodzić. Teraz przechodzi żmudną rehabilitację w swoim kraju.
O tym, co go spotkało w Białymstoku, chłopak napisał szereg artykułów do największej norweskiej gazety. Założył też blog. Umieścił na nim zdjęcia i wideo z operacji nogi. Tak chce ostrzec innych młodych ludzi, którzy wybierają się na studia do Polski. I uprzedzić ich, że w Białymstoku obcy nie są mile widziani.
- A my nie chcemy żadnych kłopotów. Jesteśmy tylko spokojnymi studentami, którzy w przyszłości chcą być dobrymi lekarzami - tłumaczy Katrine.
Białostoczanie boją się obcych
Katrine po tym, co spotkało Videra, razem z koleżanką założyła w największym portalu społecznościowym Facebook grupę "Białystok przeciwko rasizmowi". Mają już 165 zarejestrowanych członków. Większość to obcokrajowcy, studenci naszego Uniwersytetu Medycznego. Po co to zrobiły? - Musimy głośno mówić o przejawach rasizmu. O dyskryminacji. Chcemy, by białostoczanie zauważyli, że ten problem naprawdę istnieje. By nie byli obojętni i następnym razem szybciej wezwali policję, pomogli... - tłumaczy Julijana Jovanovska, współzałożycielka forum. Tak jak Katrine, chce zostać pediatrą.
A historii podobnych do tej Vidara w Białymstoku jest więcej. Dotykają one studentów z zagranicy, zwłaszcza tych o innym kolorze skóry. - Na uczelni codziennie słyszymy, że ktoś został opluty, uderzony, popchnięty, wyzwany od "k..." i "czarnuchów" - smuci się Julijana.
- Nie wolno nam chodzić na mecze. Przebywać w miejscach, gdzie pije się alkohol. Nie chodzimy pojedynczo, a jak musimy gdzieś wyjść, to zamawiamy taksówkę. Choć to i tak nie zawsze jest bezpieczne - dodaje Katrine.
Była świadkiem, jak jej znajomych wyproszono z kawiarni, bo zaczepiła ich grupka skinów. - To oni musieli wyjść. Nie naziści - denerwuje się dziewczyna.
Pod koniec października pisaliśmy o tym, co spotkało Sarę. Czarnoskórej studentki medycyny nie wpuszczono do jednego z lokali. - Byłam tam. To pierwszy raz, gdy doświadczyłam rasizmu na swoje skórze - wspomina Katrine. - Postanowiłam, że już nigdy nie zostawię ani złotówki w białostockim pubie - zapewnia. Dziewczyna pamięta też, że na początku pobytu w Białymstoku nie mogła spokojnie robić zakupów w sklepie spożywczym. - Ochroniarz cały czas za mną chodził. Miał mnie za złodziejkę - tłumaczy. Ale przyznaje, że teraz jest już lepiej.
- Ludzie zmieniają o nas zdanie, gdy nas lepiej poznają - mówi Julijana. - Ale to my musimy pierwsi zagadać - dodaje Katrine. - Ludzie się nas boją.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?