Sławny Gudonis, bo pod takim pseudonimem występuje Komendarek od dawna, to muzyk wszechstronny. I taki też jego obraz pokazuje dwupłytowe wydawnictwo Przestrzenie przeszłości.
Kompilację rozpoczyna "Koncert 2 op.". I właśnie ten utwór pokazuje, że Komendarek swobodnie porusza się w obrębie muzyki klasycznej, umie poskromić elektroniczne moduły brzmieniowe i sprawnie obsługiwać moogi, ręcznie sterując wysokością dźwięku.
Przez lata zmieniały się mody w świecie muzyki elektronicznej, zmieniały się priorytety firm produkujących instrumenty i zmieniała się twórczość Komendarka. Na pewno można usłyszeć u niego echa nagrań Jeana Michaela Jarre. Ale któż dziś nie korzysta z ampli? Wszak i sukces Enigmy, to sukces pracy w studiu nad montażem ścieżek, niż sprawności palców.
Ale na przykład taka "Kolonizacja czasu" - właściwie pozbawiona rytmu, niemal współistniejąca z Kosmosem nadal jest uniwersalna. A "Atomowy zegar"? Tak się komponowało kilkadziesiąt lat temu z okładem, kiedy pojawiły się pierwsze sekwensery ułatwiające grę multiklawiszowcom.
Bo trzeba pamiętać, że cieszymy się kompilacją i podróże w przeszłość są nieuniknione. Kiedyś Emerson, Lake & Palmer, a potem i Komendarek sięgnął po Obrazki z wystawy Musorgskiego. "Promenada" w jego wersji nie ma potęgi rockowej supergrupy, to raczej zabawa instrumentami.
Lepiej bronią się kompozycje - muzyczne pejzaże. "Parabola muz (B)" przypomina brzmieniami Michale Cretu z Enigmy, ale broni się przed upływem czasu, czego nie można powiedzieć o "Syndromie cywilizacji". Ale tak to już jest z elektroniką - starzeje się, zanim zdążymy ją zużyć.
Komendarek nie stroni od eksperymentów z żadną estetyką El-muzyki. W utworze "Wietnam" miesza pseudo-etno z elementami break beatu. I słusznie - artysta ma prawo robić to, co mu w duszy gra. Podobnie "Lot nr 19". Pulsujące rytmy przypominają, co mogło nas ekscytować przed ponad dekadą, ale wrażenie zabijają irytujące brzmienia. Oczywiście - nie dla każdego.
Czasem można odnieść wrażenie, ze Komendarek lepiej spełnia się w bardziej epickich kompozycjach. "Reinkarnacja nr 10" potrafi przykuć uwagę bardziej, niż w założeniu przebojowe błahostki.
Podobnie ciekawie brzmią nadal "Zarysy sylwetki" kojarzące się nieco z Mike Oldfieldem, choć włączenie do tego pytania "Is anybody out there" trąci lekkim kiczem. Podobnie jak tytuł "Tajne centrum gazów bojowych".
Dwupłytowe wydawnictwo kończy "Bananowa republika". I znów pojawiają się zmutowane głosy, ale też i niezwykle sprawne sola na syntezatorach. Na pewno warto przypomnieć sobie postać i muzykę Władysława Komendarka. To wartościowe wydawnictwo i dla wielu może być sporym zaskoczeniem. Ten facet umie o wiele więcej, niż się wam wydaje.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?