Bo kto chciałby li tylko spotkać się oko w oko z twórczością czwartego wieszcza, ten się nieco zdziwi, a jeśli treści jedynej tragedii, która wyszła spod pióra Wyspiańskiego nie zna, to i może nieco zagubić w gąszczu postaci. Ale czyż nie od tego mamy teatr, by zmuszał do myślenia, nie tylko wywoływał rechot?
Część pierwsza, paradoksalnie odwołująca się w pomyśle dramaturgicznym do rozmowy, jaka miała miejsce na trzy miesiące przed śmiercią Wyspiańskiego, brzmi tak aktualnie, że co i rusz trudno się nie uśmiechnąć. Wszystko to za sprawą znakomitego operowania słowem przez twórcę Wierszalina, Piotra Tomaszuka, który ów dialog, przypominający najwybitniejsze tego typu utwory dramatyczne, umyślił i przeniósł na scenę. I to dosłownie, bo sam wciela się w rolę – zgadliście szanowni Czytelnicy – dyrektora Teatru Miejskiego w Krakowie, wielkiego aktora Ludwika Solskiego. I to jak! W pierwszej części nowego spektaklu Wierszalina podglądamy negocjacje Wyspiańskiego (w tej roli Rafał Gąsowski na wózku inwalidzkim, zmieniony nie do poznania, zniszczony przez syfilis) z szykującym się do wejścia na scenę dyrektorem.
Cała recenzja ukaże się w Magnesie - bezpłatnym miesięczniku będącym dodatkiem do Kuriera Porannego w czwartek, 27 czerwca.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?