O powstawaniu polskiej wersji międzynarodowego przeboju "Aida Eltona Johna i Tima Rice’a" w Teatrze Muzycznym Roma opowiadają twórcy.
Przede wszystkim musiałem zrozumieć sens i znaczenia słów Tima Rice’a (autor libretta) i postarać się, żeby te piosenki jak w oryginale – grały w musicalu, ale tez były utworami, które mogą istnieć samodzielnie jako popowe piosenki – przyznaje Michał Wojnarowski, kierownik literacki Teatru Muzycznego Roma, autor przekładu „Aidy”. - To wielka przyjemność tłumaczyć teksty Tima Rice’a, geniusza teatru muzycznego. Są piosenki, które w musicalu służą rozwojowi akcji, ale niektóre już istnieją poza formą musicalową. To choćby sławny duet „Gwiazdy piszą los”.
- Wydaje mi się, że udało się go przetłumaczyć tak, że można go słuchać poza musicalem – twierdzi Wojnarowski. - Teksty Rice’a w ogóle nie są łatwe, bo nie pisze ich potoczną, mówioną angielszczyzną, ale językiem poetyckim. Niemal do samej premiery Wojnarowski szlifuje poszczególne wersy piosenek, uwzględniając uwagi wokalistów – wszystko po to, by efekt muzyczny był jak najlepszy.
- W Teatrze Muzycznym Roma staramy się pokazywać te musicale, o czym wielokrotnie mówił dyrektor Wojciech Kępczyński, których jeszcze w Polsce nie było – podkreśla Wojnarowski. - Staramy się przyciągnąć tytuły, które przyciągną dużą liczbę widzów, bo gramy w systemie broadwayowskim, czyli siedem razy w tygodniu jeden tytuł, co oznacza, że każdego tygodnia musimy sprzedać siedem tysięcy biletów.
Ulubione utwory Wojnarowskiego to oprócz przeboju „Gwiazdy piszą los” to również zbiorowy „Taniec sukni”. - Wielkie ukłony za inscenizację dla Agnieszki Brańskiej, naszej choreograf (pracowała nad choreografią „Księgi dżungli” w Operze i Filharmonii Podlaskiej – przyp. red.) i jest piosenka Dżosera – czarnego charakteru, „Jak ojciec tak syn” - To niezwykle dynamiczny duet, a zarazem spór pomiędzy ojcem i synem i wydaje mi się, że to fantastycznie wypada na scenie.
Na casting do „Aidy” łącznie zjawiło około pół tysiąca wokalistów. Wśród nich był Marcin Franc. - Nie wiem, ilu kolegów startowało do roli Radamesa, ale było bardzo dużo zgłoszeń – mówi jeden z trzech musicalowych Radamesów. - Na castingu staram się być sobą, bo to przecież pierwsze spojrzenie na przyszłą rolę – opowiada Franc. - Ważna jest energia, czy zgrywamy się z tym, co założą sobie twórcy musicalu. To nie jest jego pierwsza rola w musicalu. Zaczynał w Gliwickim Teatrze Muzycznym w sławnych „Dźwiękach muzyki”, gra w musicalach w warszawskim teatrze Syrena, w Teatrze Muzycznym w Łodzi wciela się w tytułową postać Jezusa w spektaklu „Jesus Christ Superstar” oraz Chrisa w „Miss Saigon”. W „Pilotach” - poprzednim przeboju Teatru Muzycznego Roma grał rolę Stefana, jednego z przyjaciół głównego bohatera spektaklu. Teraz kończy studia na wydziale aktorstwa dramatycznego warszawskiej Akademii Teatralnej. - Najpierw są próby czytane – opowiada o pracy nad rolą Radamesa. - Staramy się jak najwięcej dowiedzieć o swojej postaci. Zawsze staram się przybliżyć sobie okres, w którym rozgrywa się akcja spektaklu. W „Aidzie” mamy luźne nawiązanie do czasów starożytnego Egiptu, bo patrzymy na nie ze współczesności. To według aktora ponadczasowy musical.
- Wszystkie sprawy, o których opowiadamy są bardzo uniwersalne – mówi Franc. - Najpierw szukam materiałów, oglądam, ale staram się też budować postać od zera, od ruchu, od tego jak się zachowuje, czuje, chodzi. Od początku wszyscy współpracujemy z reżyserem, który nakłada na nas jego wyobrażenie postaci. Pokazuje nam swoją wizję całego przedstawienia, w którym kierunku powinniśmy zmierzać, my coś proponujemy i jeśli to dobry kierunek – akceptuje to, jeśli nie – proponujemy coś innego.
W musicalach oprócz śpiewu i sztuki aktorskiej niezwykle ważna jest choreografia.
- Praca z Agnieszką Brańską, choreografką „Aidy”, jest wspaniała – przyznaje Franc. - Radames akurat zbyt wiele nie tańczy, ale mnóstwo jest ruchu scenicznego, choreografii scen zbiorowych.
Najsłynniejszy przebój z „Aidy” - „Gwiazdy piszą los” to popis duetów, które oprócz śpiewu muszą sprawić, by widzowie przeżywali głęboko ich miłość.
- Z koleżankami, które grają Aidę bardzo dobrze się znamy, a z Anastazją Simińską nawet razem studiowaliśmy – przyznaje Franc. - Myślę, że to bardzo wymaga wytworzyć chemię, która jest między postaciami musicalu. Jeżeli każde z nas dobrze zbuduje swoją postać, to ta chemia wytwarza się niemal sama z siebie.
„Aida” w Teatrze Muzycznym Roma odznacza się również bardzo ciekawymi projektami kostiumów.
- Kostiumy są dosyć współczesne – przyznaje Franc. - Są nawiązania do starożytnego Egiptu, ale staraliśmy się, żeby były połączone ze współczesnością. Moim zdaniem są przepiękne, i co ważne, bardzo dobrze się w nich pracuje. Makijaże mają za zadanie jedynie podkreślić charakter każdej postaci.
Oprócz tragicznej postaci Aidy w musicalu zdecydowaną przeciwwagę stanowi komediowa wręcz rola Amneris. Jedną z aktorek wcielających się w tę postać jest znana z fantastycznej postaci Lary w białostockim musicalu „Doktor Żywago” Agnieszka Przekupień.
- Błogosławieństwem na wejście do tego teatru jest Jakub Szydłowski, który reżyserował w Białymstoku „Doktora Żywago”, a tu przez wiele lat był aktorem – przyznaje aktorka. - Kiedy tylko dowiedział się, że dostałam rolę w Teatrze Muzycznym Roma, powiedział że będę się tu wspaniale czuć, rozwijać i odkrywać w sobie kolejne role, barwy. Do budowania kolejnych postaci czerpię z poprzednich swoich doświadczeń. Praca z Jakubem Szydłowskim i całą wspaniałą obsadą „Doktora Żywago”, warsztat aktorski jaki otrzymałam podczas pracy przy tym musicalu w Operze i Filharmonii Podlaskiej, bardzo mnie przygotował do pracy w tym miejscu. Jeśli miałabym porównywać Larę i Amneris, to są zupełnie skrajne postaci. To wspaniałe, że mogłam znaleźć w sobie tak odmienną postać i nie dać się zaszufladkować, że jestem tylko liryczna, zapłakana i nieszczęśliwie zakochana.
Zatem jaka jest postać Amneris w „Aidzie”?
- Poznajemy ją na początku spektaklu jako postać barwną, komiczną, ma wiele momentów w których publiczność może ją odebrać jako osobę niezwykle śmieszną czy zwariowaną, kobietę której asem w rękawie są stroje – opowiada Przekupień nawiązując do piosenki „W rękawie as”. - W drugim akcie dowiadujemy się, że cała zewnętrzna otoczka to tylko przykrywka, a to co głęboko w duszy wychodzi na powierzchnię, kiedy Amneris dowiaduje się o zawiłej relacji Aidy i Radamesa. Ta postać przechodzi wielką przemianę – moim zdaniem to są dwie różne osoby.
Agnieszka Przekupień podkreśla, że możliwość kreowania różnych ról była w jej życiu artystycznym największym marzeniem.
- Amneris śpiewa dwa songi - „W rękawie as” w pierwszym akcie i „Znam prawdę” w drugim – zdradza przed premierą Przekupień. - Kompletnie różne stylistycznie i energetycznie piosenki. Wydaje mi się, że obiema zachwyca w całkowicie odmienny sposób, ale właśnie ten drugi chyba bardziej wzrusza publiczność.
Nie bez znaczenia jest kunszt kompozytorski Eltona Johna.
- Za każdym razem, kiedy śpiewam całą partię Amneris niesamowicie się tym ekscytuję, mam z tego wielką radość i wydaje mi się, że jeżeli przyjdzie mi grać przez cały sezon w Teatrze Muzycznym Roma tę postać, na pewno nie znudzi mi się.
Agnieszka Przekupień zdradziła kulisy przygotowań utworu.
- Bardzo długo chodzę z piosenką, rozmawiam z nią, czasami bez śpiewania interpretuję czekając w kolejce do kasy, czy zasypiając przypominam sobie tekst – opowiada. - Przepuszczam ją przez swoje emocje, doświadczenia. Dla mnie każde wykonanie utworu, to kolejna interpretacja, zawsze nowa, bo nigdy nie jestem w stanie zaśpiewać tak samo, z taką samą energią, emocjami, bo każdy dzień odkrywa jeszcze coś nowszego i w utworze i postaci, którą kreuję.
Barbara Gąsienica Giewont jest jedną z trzech tytułowych Aid. Urodzona w Zakopanem wokalistka studiowała na Akademii Muzycznej w Krakowie, nagrała duet z Grzegorzem Turnauem, w Warszawie, właśnie w Teatrze Muzycznym Roma, wystąpiła już w „Pilotach”.
- Myślę, ze ta rola to marzenie wielu młodych ludzi, którzy śpiewają, tańczą, chcą być na scenie musicalowej – przyznaje Gąsienica Giewont. - To dwie godziny bycia na scenie, 13 piosenek, w których Aida bierze udział, mnóstwo dość mocnego śpiewania.
Elton John skomponował bardzo różnorodną muzykę do „Aidy”. Okazuje się, że taka sytuacja sprzyja utalentowanym aktorom.
- Miałam w swoim życiu taki moment, w którym sama nie wiedziałam czego chcę i śpiewałam wszystko – wyznaje Gąsienica Giewont. - Bardzo podoba mi się rola Aidy, bo mogę te wszystkie style odtwarzać w musicalu, choć nie uważam że muzyka jest aż tak różnorodna. To muzyka rozrywkowa z naciskiem na takie „murzyńskie” śpiewanie, czyli soul, gospel. Ono brzmi wyjątkowo dobrze, choć jest trudne dla białych ludzi, którzy nie mają tak rozwiniętej krtani, ale mnie się to podoba. Cieszę się, że mogę przejść przez te wszystkie piosenki, liryczność, twardość, ich ciężar. Piosenka może być bardzo nisko zaśpiewana, a za chwilę jest tak wysoki dźwięk, że większość wokalistów może mieć problem z zaśpiewania go piersią. To jest śpiewanie musicalowe, ale popowe, nie posługujące się techniką klasyczną.
Barbara Gąsienica Giewont cieszy się, że ma do zagrania wyjątkowo skomplikowaną psychologicznie postać.
- To bardzo ciekawe zadanie aktorskie, które rozwija się od twardej, bardzo mocnej kobiety przywiązanej do swojego ludu, walczącej, bezkompromisowej do kochającej, ogromnie czułej, która decyduje się na miłość ponad wszystko. Bo miłość to temat wieczny, nieprzemijający, dotykający każdego z nas i darzymy miłością wszystko, co nas otacza.
Pytam, co może czekać widzów po opadnięciu kurtyny, z jakimi uczuciami wyjdą z Teatru Muzycznego Roma.
Pięknie by było, gdyby wychodzili otwarci na miłość – entuzjazmuje się Barbara Gąsienica Giewont. - Myślę, że ktoś z tej miłości coś dla siebie odnajdzie, może nie od razu Radames spotka na ulicy Aidę, ale może otworzy swoje serduszko na różne rzeczy.
Nad wykonaniem muzyki w „Aidzie” czuwa kierownik muzyczny Romy – Jakub Lubowicz. Białostocka publiczność zna go z komponowania muzyki do spektakli „Brzydki Kaczorek”, „Adonis ma gościa” i „Księga dżungli”.
- Na premierze „Księgi dżungli” była pełna sala i usłyszałem wiele pochlebnych słów – przyznaje Lubowicz. Muzykę do „Aidy” Elton John napisał dwie dekady temu.
- Spektakl jest na licencji, przysłane są nuty, moim wkładem jest kreowanie brzmienia, (tutaj nieoceniona jest też rola reżysera dźwięku przedstawienia), a także własna interpretacja, wydobywanie z zapisu nutowego takich smaczków jak artykulacja, dynamika, frazowanie czy dbałość o odpowiedni "feeling" – mówi Lubowicz. - Dbamy również z kolegami odpowiedzialnych za przygotowanie wokalne o to by aktorzy śpiewali zgodnie z zasadami stylistyki w której utrzymana jest Aida. Tim Rice i Elton John zasłynęli „Królem lwem” to jeden z najpopularniejszych musicali. „Aida” ma świetną historię, bazuje na operze Verdiego, ale tylko w kwestii głównych bohaterów i fabuły. Głównym elementem, który ją odróżnia jest muzyka pop autorstwa Eltona Johna utrzymana w stylistyce lat 90. XX wieku. Cały czas słyszymy jego indywidualny styl, dużo jest wtrąceń etnicznych, które pomagają nam zilustrować Egipt i wydaje mi się, że to bardzo udane stylizacje.
Za pomoc przy powstawaniu materiału dziękuję Ewie Zdanowicz z Teatru Muzycznego Roma
"Superprodukcja i spełnienie marzeń". Aktorzy o próbach do musicalu "Aida" z muzyką Eltona Johna
Źródło: TVN24