W powszechnym mniemaniu stolicą mody jest Paryż. Tak przynajmniej było n aprzełomie XIX i XX wieku. Ale w Europie modelki były li tylko żywymi wieszakami na ubrania. Dynamiczny rozwój modelingu świat zawdzięcza ożywieniu gospodarczemu po I wojnie światowej jakie przed wielkim kryzysem rozbudziło nadzieje Ameryki. Około 1920 roku prasa zaczęła używać technologii rotograwiaturowej, co umożliwiało drukowanie zdjęć w ogromnej gamie półcieni, a zarazem wymusiło większą ilość ciekawszych zdjęć. Wraz z dynamicznym rozwojem prasy i magazynów, wzajemną symbiozą biznesu z wydawcami, niezbędne okazały się profesjonalne modelki. I tak już poszło.
Biografia samej Ford to amerykańska historia w pigułce, choć z czasów przed wynalezieniem pigułki antykoncepcyjnej. Pochodziła z rodziny żydowskich emigrantów, w równym stopniu chciała się uczyć, co flirtować z chłopakami. I o ile to drugie przychodziło jej bez problemu (po włączeniu się USA do II wojny światowej poderwała 11 marynarzy, a z jednym nawet na chwilę wzięła ślub) to Robert Lacey, brytyjski historyk i biograf nie ukrywa, że ze zdobywaniem wiedzy miała kłopoty. I to nie z lenistwa, a dobrze znanym i z polskich uniwersytetów numerus clausus ograniczającym dostęp Żydów, Latynosów i Afroamerykanów do wyższych uczelni.
W biografii Eileen Ford jest też epizod związany z tworzeniem się pierwszego na świecie pisma dla nastolatków, magazynu „Seventeen”. A kiedy w 1947 roku Christian Dior zaprezentował swój New Look, Amerykanie znów zaczęli angażować się w świat mody. I jak to z nimi bywa – z największym na świecie rozmachem. W komunistycznej Polsce to było nie do pomyślenia. A już agencja modelek? Wystarczy przypomnieć sobie kłopoty z telefonami w komedii „Lekarstwo na miłość”, czy kilkanaście lat późniejszą kolejkę do budki telefonicznej w „Misiu”, by zdjęcie na którym małżeństwo Fordów odbiera naraz kilka czarnych telefonów zaliczyć bardziej do zdjęć z Marsa niż świata darowanego Polakom przez komunę. Według modelek – to, że dawali im maksimum swojego zaangażowania i poświęcenia, im dawało kilkunastoprocentowe tantiemy, ale też utorowało drogę do gwiazdorskich kontraktów dzisiejszych gwiazd modelingu.
„Agencja modelek” to kolekcja najwybitniejszych okładek prasowych, wspomnienie pracy sławnych fotografów mody, ówczesnych gwiazd sesji fotograficznych, a nawet Model War – wojny pomiędzy agencjami. To także czasy przemian obyczajowych, narkotyków, wzlotów i upadków, ale cała narracja podporządkowana jest linearnej biografii małżeństwa Fordów.
Robert Lacey uważa, że bez nich nie tylko supermodelki nie opływałyby w luksusy, ale też nie moglibyśmy śledzić telewizyjnych konkursów typu „Top Model”. Eileen Ford miała szczęście, ze jej dziadkowie uniknęli Holokaustu, a Ameryka okazała się być krajem niezmierzonych możliwości.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?