To jeden z procesów, który w ostatnich latach wzbudzał ogromne emocje. Na ławie oskarżonych zasiadało ośmiu ochroniarzy z jednej z najmodniejszych dyskotek w Białymstoku. Odpowiadali za śmierć klienta klubu. 25-letni Krzysztof zginął znokautowany ciosem w twarz przez jednego z bramkarzy. To było w Wielkanoc 2012 roku.
Prognozy: Pobicie i śmierć 24-latka. Bileterka: Nikt za darmo w twarz nie dostaje
Piotr G. za nieumyślne spowodowanie śmierci prawomocny wyrok usłyszał już lipcu 2014 roku. Było to 3,5 roku więzienia. Proces siedmiu pozostałych ochroniarzy, którzy odpowiadali za nieudzielenie pomocy nieprzytomnemu i znajdującemu się w stanie zagrożenia życia Krzysztofowi, przed sądami obu instancji toczył się dalej. Bo pierwszy wyrok - uniewinniający oskarżonych od tego zarzutu - został w lipcu 2014 roku uchylony.
Prognozy: Śmierć 24-latka. Pogrzeb Krzysztofa w piątek
Rok temu sąd pierwszej instancji wydał zupełnie inne orzeczenie. Skazał sześciu z siedmiu bramkarzy na kary po kilka miesięcy więzienia w zawieszeniu, jednego wtedy uniewinnił. Te wyroki wobec trzech oskarżonych już się uprawomocniły. Obrońcy pozostałych trzech złożyli apelacje.
Klub Prognozy. Ochroniarze mieli chronić, nie zabijać
We wtorek w Sądzie Okręgowym w Białymstoku ta bulwersująca sprawa znalazła wreszcie swój finał. Wyroki, jakie we wtorek zapadły, są już ostateczne. Sędziowie utrzymali w mocy wyroki skazujące, jakie w kwietniu ubiegłego roku wydał sąd rejonowy.
W uzasadnieniu wyroku sędzia Marzanna Chojnowska mówiła, że w każdej z apelacji pojawiały się podobne argumenty, m.in. takie, że oskarżeni bramkarze chcieli udzielić pomocy, ale bali się o swoje zdrowie i życie, bo rodzina Krzysztofa miała być wobec nich agresywna.
- Sąd zadawał sobie pytanie: w którym momencie zachowanie bliskich było na tyle agresywne? Sąd takiego momentu nie widzi - stwierdziła sędzia, przywołując choćby zabezpieczony w śledztwie z monitoring.
Przywoływała obrazy, na których widać jednego z ochroniarzy, który szedł w stronę wejścia do klubu spokojnym krokiem, spojrzał na leżącego na chodniku nieprzytomnego Krzysztofa, po czym minął go i wszedł do środka. Przywoływała obrazy, jak nieprzytomny Krzysztof jest dosłownie wleczony z chodnika do wnętrza klubu i z powrotem, jak jego głowa uderza o framugę drzwi, a ciało obija się o ziemię.
- Z materiału dowodowego wyłania się deficyt zwykłej empatii u oskarżonych. Zabrakło im wyobraźni, logicznego myślenia. Nie zrozumieli roli, w jakiej byli 8 kwietnia 2012 roku w klubie. Mieli zapewnić bezpieczeństwo klientom. Zapomnieli o tym obowiązku - podsumowała sędzia Chojnowska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?