Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Planty najpiękniejszą częścią Białegostoku

Andrzej Lechowski, dyrektor Muzeum Podlaskiego
Główna aleja dzielnicy reprezentacyjnej w 1935 roku
Główna aleja dzielnicy reprezentacyjnej w 1935 roku Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego w Białymstoku
Kontynuuję opowieść o białostockich Plantach. 2 września 1933 r. informowano, że w najbliższych dniach rozpoczną się roboty ziemne przy budowie Domu Ludowego im. Marszałka Józefa Piłsudskiego.

Dom Ludowy miał być wzniesiony w ogrodzie miejskim. Jednocześnie z początkiem września 1933 r. przystąpiono do prac przy urządzaniu Plant na terenie ogrodu seminarium nauczycielskiego. Dziennik Białostocki donosił, że Marian Zyndram Kościałkowski „położył przed swym wyjazdem specjalnie mocny nacisk na to, aby roboty te prowadzone były w szybkim tempie”. 6 września komisja w składzie: wicewojewoda Michałowski, prezydent Nowakowski, dyrektor seminarium Ludwik Zaremba, architekci Jarosław Seredyński, Antoni Choroszucha, Jarosław Giryn (projektant Domu Ludowego) i kierownik plantacji miejskich Stanisław Gralla wizytowali teren ogrodów seminarium. Planowana ostatnia część Plant w pierwszej wersji miała wyglądać następująco. Główna aleja „ciągnąć się będzie od pomnika Marszałka Józefa Piłsudskiego”. Tego pomnika w tym miejscu nie zrealizowano. Dalej pisano, że „przetnie ona w pobliżu ul. Elektrycznej ulicę Mickiewicza, a następnie cały park po przekątnej, dojdzie do ul. Wersalskiej przy domku urzędniczym, a następnie teren, gdzie znajdują się czerwone budynki remizy tramwajowej, odcinając trójkątny skwer przy ul. Śto-Jańskiej i połączy się z ul. 11 Listopada. Komisja ustaliła jakie drzewa należy usunąć, gdzie będą założone klomby itp. Okolona ścianą strzyżonych drzew posiadać będzie właściwie dwie alejki, rozdzielone po środku pasem wspaniałych klombów”.

Podkreślano, że prace prowadzone będą w szybkim tempie, zgodnie z życzeniem Kościałkowskiego, tak aby zakończyć je jesienią 1934 r. Zakładanie dalszej części Plant wzbudzało duże zainteresowanie mieszkańców, szczególnie bezrobotnych. Systematycznie więc ogłaszano komunikaty Funduszu Pracy. W październiku 1933 r. „Komitet Wojewódzki Funduszu Pracy polecił Bankowi Gospodarstwa Krajowego (oddział w Białymstoku) przelać na rachunek zarządu m. Białegostoku 4000 zł na zatrudnienie bezrobotnych przy budowie plantów miejskich”.

Prace w roku 1934 rozpoczęto dopiero w kwietniu. Zgodnie z przygotowanym harmonogramem „przy pomiarach, robotach ogrodniczych i sprzątaniu zatrudniono ogółem 75 robotników, w parku poseminaryjnym przy robotach ziemnych 42 osoby, przy porządkowaniu terenów po b. remizie tramwajowej przy ul. Św. Jańskiej 21 robotników”. Jednocześnie po zimowej przerwie wznowiono prace budowlane przy Domu Ludowym. Pracowało tam 40 robotników. Zakładano, że gmach będzie gotowy na 11 listopada 1934 r. Gwarancją sukcesu miało być to, że „p. prez. Nowakowski zdecydowany jest ze swej strony dokonać wszelkich wysiłków, aby dzieło to zostało jak najszybciej ukończone”. Przeliczono się jednak z możliwościami i trudnościami technicznymi. Dom Ludowy, wówczas już Teatr Miejski im Marszałka J. Piłsudskiego otwarto dopiero w grudniu 1938 r.

Natomiast na Plantach prace szły w rekordowym tempie. Pod koniec kwietnia 1934 r. przygotowywano się do sadzenia drzew, krzewów i zakładania trawników. Informowano, że „Zarząd m. Białegostoku zakupił w zarządzie szkółek Franciszka hr. Zamoyskiego w Podzamczu 606 drzew w 34 gatunkach, wartości około 2000 zł. Transport ich już nadszedł do Białegostoku. Równocześnie zarząd miasta zwrócił się do tutejszych odlewni żelaza o przedstawienie wzorów ławek, które mają być ustawione w ilości 100 sztuk”. Przygotowywano się też do poszerzenia ul. Mickiewicza od Elektrycznej do Świętojańskiej. W czerwcu 1934 r. białostoczanie mogli spacerować po urządzonych, reprezentacyjnych bulwarach.

Praktycznie już po zakończeniu prac, dopiero w sierpniu 1934 r. dotarła do Białegostoku zgoda ministerstwa spraw wewnętrznych o przekazaniu miastu terenów ogrodu seminaryjnego. Jednocześnie zakończył się proces sądowy, który miasto musiało wytoczyć niejakiemu Norugowi. Jego brzydki budynek określany jako „rudera”, w którym mieszkała 15-osobowa rodzina, stał przy ulicy Wersalskiej nieopodal Świętojańskiej. Stanowił „dużą przeszkodę w ostatecznym uporządkowaniu ul. Wersalskiej”, a tym samym przy zakładaniu głównej alei. Po uzyskaniu wyroku nakazującego eksmisję Norugów „robotnicy przystąpili do rozbierania rudery”. W tym samym czasie zaczęto rozbierać drewniane płoty od strony ulic Mickiewicza i Świętojańskiej. Efektów tych prac nie mógł oglądać inicjator założenia Plant - Marian Zyndram Kościałkowski. Od marca 1934 r. nie był już wojewodą. Został mianowany komisarzem rządowym Warszawy. Jednak białostoczanie pamiętali o jego zaangażowaniu. Toteż 4 września 1935 r. nastąpiło powtórne otwarcie Plant. Specjalnie to odkładano, aby połączyć tę uroczystość z nadaniem honorowego obywatelstwa Białegostoku Marianowi Zyndram Kościałkowskiemu, który pełnił już funkcję ministra spraw wewnętrznych.

Na dzisiejszej Alei Zakochanych zgromadziły się tłumy białostoczan, które ustawione zostały w szpaler od Mickiewicza aż do Zwierzyńca. Za stawem ustawiono poczty sztandarowe. O godz. 18.³⁰ na Planty przybył z małżonką Kościałkowski. Po powitaniach prezydent Nowakowski odczytał uchwałę rady miejskiej z 1933 r.o nadaniu nazwy „Aleje im. Wojewody Mariana Zyndram-Kościałkowskiego” alei biegnącej wzdłuż ulicy Wersalskiej. Kościałkowski w swoim przemówieniu wspominał początki zakładania Plant. Mówił, że „słyszał ostrzeżenia od wielu osób, że społeczeństwo miejscowe w braku poczucia estetycznego nie potrafi uszanować plantacji i w krótkim czasie je zniszczy. Powstawanie bulwarów spotkało się z początku z wielką nieufnością. A jednak czas przekonał, że ludność uszanowała najpiękniejszą część miasta, która nadaje mu wygląd europejski”. Na zakończenie Kościałkowski „wzniósł okrzyk na cześć Rzeczypospolitej”, a orkiestra BOSO odegrała hymn. Po części oficjalnej „Pan Minister ze swym otoczeniem zwiedził nowe aleje bulwarów, witany entuzjastycznymi okrzykami”. Wszystko przebiegało błyskawicznie, bo już o godzinie 19 Kościałkowski był w magistracie, gdzie rozpoczęła się uroczystość wręczania mu dyplomu honorowego obywatelstwa.

P.S. Telepatia to potęga. Zabrałem się za pisanie o Plantach, a tu pani radna Katarzyna Todorczuk zgłosiła interpelację w sprawie rewitalizacji Plant, którą przed kilku laty odłożono na półkę. Zjawiskiem telepatii więc dementuję domysły jakobyśmy działali w zmowie, choć inicjatywa Pani radnej to strzał w dziesiątkę i chętnie do takiej zmowy bym się przyznawał.

Z historii trzeba brać co najlepsze. Planty, co prawda sfatygowane, ale mamy. Gdy dorzucimy więc historyczną nazwę „dzielnica reprezentacyjna”, to nie może być żadnej dyskusji tylko mus.

Ten fragment miasta w XVIII w. był reprezentacją. W następnych dziesięcioleciach niszczał, bo nie było ani potrzeby, ani pomysłu co i kogo ma reprezentować. Dzięki Sewerynowi Nowakowskiemu, Marianowi Zyndram Kościałkowskiemu i setkom bezrobotnych białostoczan odzyskaliśmy reprezentację.

Dalej były różne zawiłości nawet z wątkiem przyjaźni polsko-radzieckiej w nazwie Plant. Przyjaźń minęła - i dobrze, ale i asfalt skruszał, ławki jakby z powiatowego nadania, trawniki też licho wyglądają. Czas na nową odsłonę!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny