Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Krot nakręcił Hollywood Białystok. Filmowcy amatorzy rozruszali miasto w latach 90. XX wieku (zdjęcia)

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
Kadry z filmu "Hollywood Białystok"
Kadry z filmu "Hollywood Białystok" Tomasz Pienicki
Eksperyment na mieście Białystok - tak wydarzenia towarzyszące premierze filmu „Rok 2384” określił Mariusz Szczygieł w pierwszym talk show wolnej Polski. Tamtego ducha przypomina film „Hollywood Białystok” Michała Krota.

Zatem przypomnijmy. 22 lata temu, dokładnie 3 lutego, na scenie kina Forum pojawili się nie tylko faceci z piłami spalinowymi i motocyklista, ale też profesjonalna striptizerka. W tym czasie reżyser filmu Piotr Krzywiec był też świetnie ocenianym nauczycielem języka angielskiego w III Liceum Ogólnokształcącym w Białymstoku. Kilka dni po premierze został wyrzucony z pracy, stanowisko i pracę stracił także ówczesny dyrektor Białostockiego Ośrodka Kultury. Czy rzeczywiście trzeba było dwóch dekad ciszy, by przypomnieć mieszkańcom o pomyśle na „Hollywod Białystok”?

Dziś rzeczywiście mało kto o tej idei pamięta. Pomysł na wspomnienia doceniła komisja przyznająca stypendia w magistracie i sfinansowała film Michała Krota, który postanowił zweryfikować zasłyszane mity. Bo i sam nie miał o tym pomyśle pojęcia. Dlatego, kiedy usłyszał hasło „Hollywood Białystok”, zobaczył w internecie fragmenty filmów, postanowił uważniej przyjrzeć się tej idei. Dzięki temu powstał zajmujący dokument o tworzeniu czegoś niezwykłego dosłownie z niczego. Z niczego - oprócz niezwykłej energii i pasji jednego człowieka. Tak, tego, którego w trybie natychmiastowym pozbyło się III Liceum Ogólnokształcące - Piotra Krzywca.

W zebranych przez Michała Krota wspomnieniach ówczesnych filmowców amatorów i osób występujących na ekranie, jego postać jawi się symbolem niezwykłej charyzmy. A opowiadają o nim ważne postaci świata filmu i teatru.

Ważną rolę w tych wspomnieniach ma Paweł Małaszyński. To właśnie on, z pożyczoną gitarą basową, wystąpił w roli Adama Claytona z U2, za którą twórcy zgarnęli nagrodę MTV, a Krzywiec z wujkiem (pozostali byli niepełnoletni) mógł polecieć na koszt zespołu na jego koncert do Rzymu i wyjść na scenę razem z ekipą Bono. Ba, nawet dostać w prezencie unikalne wówczas okulary wokalisty U2.

To był impuls, który ośmielił Krzywca, by kręcić filmy. Pełne humoru recenzje tych całkowicie amatorskich produkcji daje krytyk Wiesław Kot. Docenia niezwykły rozmach, krytykuje amatorskie aktorstwo, ale widać, że podobnie jak Jurek Owsiak czy Wojciech Mann pozostaje pod urokiem białostockich produkcji. Stąd i rzucone przez Krzywca hasło o „Hollywood Białystok”. Bo młody anglista nie chciał żyć jak stereotypowy białostoczanin. Tuż po powrocie ze spotkania z Bono mówił wprost regionalnej telewizji, że w Białymstoku „nie ma miejsca, gdzie można się zabawić i nie dostać nożem w plecy”.

Trzeba przyznać, że wybór materiałów archiwalnych i sprawne umieszczenie ich w tym dokumencie stanowią wielką zaletę filmu Michała Krota. Przypominają atmosferę tamtych czasów, a mimowolnie ukazują, jak zmieniły się i rozwinęły elektroniczne media. Osobną wartością są wplecione fragmenty reżyserowanych przez Krzywca filmów. I wtedy i teraz wzbudzają identyczne salwy śmiechu, ale przecież kino ma być zabawą, nie zawsze kinem moralnego niepokoju. A Krzywiec umiał się bawić na całego. Do dziś trudno uwierzyć, jak udawało mu się zatrudnić do zdjęć samolot, konie, samochody, motocyklistów. Każdy z rozmówców Michała Krota podkreśla, że wizjom reżysera nikt nie umiał się oprzeć . Do czasu.

W „Hollywood Białystok” widać zaledwie króciutki fragment pamiętnego erotycznego show podczas premiery filmu „Rok 2384”. O skandalu, jaki wstrząsnął bogobojnym wówczas miastem mówi przede wszystkim Mariusz Szczygieł. Reżyser sprytnie oddał ocenę zaściankowości miasta, dyrektora III LO, będącemu wówczas na absolutnym topie dziennikarzowi. Tym silniejszej wymowy nabiera ukazana w pierwszych sekwencjach filmu zbitka sławnego widoku wzgórza z napisem „Hollywood” z napisem „Bóg Honor Ojczyzna” umieszczonym na Pomniku Bohaterów Ziemi Białostockiej.

Do bohaterów białostockiego kina reżyser zaliczył Wojciecha Koronkiewicza wspominając jego „Fikcyjne pulpety” - parodię „Pulp Fiction” rozgrywającą się między innymi we wnętrzach nieistniejącego już dworca PKS. To także przypomnienie postaci Cezariusza Andrejczuka, który kręcąc „Pulpety” wykorzystywał światło i kamerę w sposób, który w tym czasie manifestowała duńska Dogma 95. Za najdojrzalszy, choć zdecydowanie ze względu na temat dla mnie najbardziej kontrowersyjny, krytyka uznaje „Sceny z użycia” Kobasa Laksy, dziś uznanego artysty wizualnego.

Piotr Krzywiec nie załamał się po wyrzuceniu z liceum. Nakręcił choćby „Czerwoną rewolucję”, w której główną rolę zagrał Andrzej Beya-Zaborski. Był trzęsącym miastem Engelsem Komuchowiczem , który, cytując Wiesława Kota, jest zdania, że „prosty człowiek z Podlasia zagłosuje nawet na samego diabła, o ile obiecać mu ciut tańsze mieszkanie, a zwłaszcza tańszy alkohol”.

By utrzymać dramaturgię tego, bądź co bądź, nostalgicznego obrazu, reżyser podtrzymuje napięcie dokumentując swoje próby skontaktowania się z Krzywcem. Ale oprócz scen z jego filmów najbardziej zapadają w pamięć słowa Arnolda Toczyskiego, że „kulturę tworzy całe środowisko”.

Najbliższy pokaz filmu "Hollywood Białystok" już 7 marca o godz. 18.15. Bilet kosztuje 10 zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny