O ile do przygód można zaliczyć raczej te z dzieciństwa 44-letniego dziś autora, to forma rozbudowanego eseju może naprawdę uwodzić. Szczególnie tych, którzy czytają niemal wszędzie. „Nie wstydzę się Gutenberga” to wręcz apoteoza czytania, czytelnictwa jako najbardziej fantastycznego nałogu. A przy tym Łukasz Najder co i rusz puszcza do czytelnika oko. Kiedy pisze o prokrastynacji to i czytanie wymienia jako jeden z powodów, dla których można zwlekać z wykonaniem terminowej pracy, na czele oczywiście z oddaniem tekstu do druku.
Wydawnictwo Czarne, a i sam autor, publikując „Moją osobę” nie przewidział pewnie zupełnie innego, w czasach pandemii koronawirusa, wydźwięku eseju „Pracuję w domu. Relacja z pewnej wojny”. Dziś już sam tytuł brzmi jak proroctwo, a jeszcze kiedy zagłębimy się w rozważania o zlaniu się pracy, niby-pracy i relaksu w jeden roboczożyciodzień. Kiedy Najder pisał te słowa, chciał ucieszyć czytelników autoironią, wspominając choćby o otwieraniu drzwi kurierowi w piżamie, tymczasem okazuje się, że takie życie przez ostatnie miesiące było codziennością wielu z nas.
Czytanie esejów Łukasza Najdera to prawdziwa przyjemność, tym większa, że autor swoje pozornie błahe rozważania, choćby o Kubie Wojewódzkim, wspiera całkiem sporą bibliografią z różnych dziedzin wiedzy. A zatem bawiąc, czegoś uczy, choć oczywiście ze swojego subiektywnego punktu widzenia.
Czytaj też: Ewa Woydyłło – Żal po stracie. Lekcje akceptacji
Czytaj też: Marcel Moss – Pokaż mi. Aplikacja, która doprowadza do śmierci
Czytaj też: Piotr Bratkowski – Mieszkam w domu, w którym wszyscy umarli
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?