Podczas ostatniej w tym roku sesji, białostoccy samorządowcy zajęli się sprawą cen biletów komunikacji miejskiej. W głosowaniu, wygrali radni KO, którzy tym samym zdecydowali, że od 1 marca 2020 roku bilety w miejskich autobusach podrożeją.
Na początku sesji wystąpił wiceprezydent Zbigniew Nikitorowicz, które w prezentacji przedstawił przyczyny, które zmuszają miasto do wprowadzenia podwyżek. Wynikało z niej m.in., że ostatnia podwyżka cen biletów była w 2012 roku, że Białystok wydaje na komunikację 120 mln zł rocznie, że dochód ze sprzedaży biletów spadł o 9,5 mln zł, że ubiegłoroczna dotacja do komunikacji wyniosła 45,4 mln zł, że koszty utrzymania autobusów rosną, a coraz więcej pasażerów (po decyzjach radnych) korzysta z przejazdów ulgowych i darmowych.
Czytaj też: Podwyżka cen biletów Białostockiej Komunikacji Miejskiej. Jednorazowy za 4 zł, 20-minutowe do likwidacji
W dyskusji, która rozgorzała po prezentacji zarówno radni koalicji rządzącej, jak i opozycji okopali się na swoich stanowiskach. Żaden z występujących nie przewidywał możliwości kompromisu. Radni PiS od początku sprzeciwiali się podwyżce cen biletów BKM. Poparło ich wielu białostoczan i lokalni społecznicy, którzy zbierali podpisy (8,5 tys.) pod petycją w sprawie wstrzymania podwyżki.
Czytaj też: Podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej
- Można zaklinać rzeczywistość i podnieść ceny biletów o 40 proc. albo nawet i o 100 proc. My do tej podwyżki, podwyżki przeciwko mieszkańcom, ręki nie przyłożymy - zapewnił szef klubu PiS Henryk Dębowski i dodał, że miasto nie realizuje zachowań propasażerskich, nie szuka oszczędności w trzech miejskich spółkach komunikacyjnych, w których koszty zarządów rosną, a ich złą kondycję potwierdziła kontrola NIK. Zauważył także, że miasto dotuje autobusy miejskie 45 mln zł, a tymczasem wieloletnie, nieodzyskane długi z kar za jazdę bez biletów przekraczają 48 mln zł.
W odpowiedzi, radny KO Marcin Moskwa, zarzucił Dębowskiemu, że uprawia demagogię i zapowiedział, że jego klub projekt uchwały o podwyżce poprze.
Czytaj też: Młodzi białostoczanie apelują na sesji do radnych: nie podnoście cen biletów komunikacji miejskiej
Gdy doszło do głosowania: 14 radnych poparło podwyżkę, 11 było przeciw (klub PiS), a jeden (Marcin Biernacki) wstrzymał się od głosu.
Po piątkowej decyzji radnych, od 1 marca 2020 roku za przejazdy autobusami BKM zapłacimy, m.in.: za bilet normalny jednoprzejazdowyy - 4 zł (teraz 2,80 zł), z taki sam bilet ulgowy - 2 zł (dziś 1,40 zł).
Nie będzie już biletów 20- i 40-minutowych, które zastąpi bilet 30-minutowy. Będzie kosztował 3,60 zł (normalny) i 1,80 zł (ulgowy).
Zdrożeją także bilety miesięczne: normalny - do 100 zł, a ulgowy - do 50 zł oraz 30-dniowe, za które białostoczanie zapłacą 100 zł (normalny) i 55 zł (ulgowy).
Według prezydenta i popierających go radnych KO, średni wzrost dochodów Polaków sprawi, że nie odczują oni takiej podwyżki. Poza tym miasto od lat musi dopłacać do komunikacji miejskiej (dotacja w 2018 r. - 45,4 mln zł), a zmiany wprowadzone przez rząd PiS (np. w podatku PIT) znacząco zmniejszyły dochody budżetu.
Dodajmy, że pod naciskiem opinii publicznej (a jak mówi prezydent, po jego ustaleniach z wójtami i burmistrzami) miasto wycofało się z pomysłu wprowadzenia podziału na bilety białostoczanina i niebiałostoczanina, które znacząco miały się różnić ceną.
Waszym Zdaniem czy podwyżka cen biletów komunikacji jest dobra ?