Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podwyżka cen biletów Białostockiej Komunikacji Miejskiej. Jednorazowy za 4 zł, 20-minutowe do likwidacji

Tomasz Mikulicz
Tomasz Mikulicz
Za bilet jednorazowy mielibyśmy zamiast 2,80 zł, płacić aż 4 zł. Chyba że zdecydujemy się na kupno biletu elektronicznego. Wtedy zamiast  2,7 zł zapłacimy 3 zł.
Za bilet jednorazowy mielibyśmy zamiast 2,80 zł, płacić aż 4 zł. Chyba że zdecydujemy się na kupno biletu elektronicznego. Wtedy zamiast 2,7 zł zapłacimy 3 zł. Wojciech Wojtkielewicz
Szykuje się horrendalna podwyżka cen biletów komunikacji w Białymstoku. To pomysł prezydenta Białegostoku.

Prezydent Tadeusz Truskolaski proponuje podwyżkę cen biletów. Jeśli radni się zgodzą, to za jednorazowy w pierwszej strefie zapłacimy aż 4 zł. Zamiast 2,80 zł. Chyba że zdecydujemy się na kupno biletu elektronicznego. Wtedy zamiast 2,7 zł zapłacimy 3 zł.

Likwidacji mają też ulec 20-minutówki za 2 zł. Zastąpią je 30-minutówki za 3,6 zł. To więcej niż do tej pory kosztowały 40-minutówki.

Na czwartkowej (28 listopada) komisji budżetu radni zapoznają się z prezydencką propozycją podwyżki cen biletów.

Czytaj też: 20-minutowe bilety to hit. Białostoczanie kupują je coraz chętniej. Na popularności tracą bilety jednorazowe

Prezydent chce też zlikwidować bilet 20-minutowy za 2 zł, który w poprzedniej kadencji wprowadził większościowy wówczas klub PiS. Zastąpi go bilet 30-minutowy za 3,6 zł. Obecnie tyle kosztuje 60-minutówka. Cena tej ostatniej wzrośnie zresztą do 5 zł. Władze chcą też zlikwidować bilet 40-minutowy (kosztuje obecnie 2,8 zł).

Bilet 24-godzinny, który obecnie kosztuje 10 zł ma zaś kosztować 12 zł, natomiast 3-dniowy weekendowy pójdzie w górę z 16 do 24 zł.

Podwyżka obejmuje też bilety okresowe. Na przykład za 30-dniowy imienny zamiast 84 zł zapłacimy aż 140 zł. Natomiast cena 30-dniowego na okaziciela podskoczy ze 122 zł do 140 zł.

Radni zajmą się podwyżkami na sesji 9 grudnia. Jeśli się zgodzą, więcej będziemy płacić od 1 marca przyszłego roku.

W uzasadnieniu projektu uchwały czytamy, że aktualne ceny biletów Białostockiej Komunikacji Miejskiej obowiązują od kwietnia 2012 roku.

- Porównanie dochodów i wydatków komunikacji miejskiej w latach 2012-2018 wykazało, iż wpływy z biletów w roku 2018 w porównaniu do 2012 spadły o 9,51 mln zł, natomiast wydatki wzrosły o 18,121 mln zł. Z kolei dotacja do komunikacji miejskiej wzrosła z 24,6 mln zł w 2012 r. do 45,39 mln zł w roku 2018 - głosi uzasadnienie.

Jest też przytyk do radnych PiS, którzy w poprzedniej kadencji wprowadzili nie tylko bilet 20-minutowy za 2 zł, ale też darmowe przejazdy dla uczniów szkół podstawowych.

- Należy również zauważyć występowanie szeregu nieracjonalnych i niesprawiedliwych społecznie rozwiązań taryfowych wprowadzonych w latach 2012-2018. Szereg z nich miało charakter wyjątkowo populistyczny i abstrahowało od kwestii zasobności finansowej poszczególnych grup mieszkańców - czytamy w uzasadnieniu.

Porównanie w grupie biletów jednorazowych wykazuje według władz miasta, że obniżenie jednostkowego kosztu przejazdu
niestety, ale nie przyniosło efektów w postaci wzrostu zainteresowania wykorzystaniem ekologicznego transportu zbiorowego, a w szczególności rezygnacją z własnego samochodu osobowego.

- Liczby wskazują, iż efekt finansowy jest ujemny. Sprzedano mniej biletów i uzyskano mniejsze wpływy za 9 miesięcy 2018 i 2019 roku. Okoliczność ta potwierdza prawdziwość twierdzenia, iż efektywność i popularność transportu zbiorowego może rosnąć tylko w wyniku poprawy jego jakości, pewności połączeń, dostępności i zracjonalizowanej podaży. Niska cena w tym przypadku nie jest czynnikiem rozwojowym. Obecne realia makroekonomiczne i pozytywne zmiany w gospodarce polskiej, w tym spadek bezrobocia i wzrost zamożności społeczeństwa pozwalają na bezbolesną zmianę rozwiązań taryfowych - głosi uzasadnienie.

Przewodniczący PiS w radzie miasta Henryk Dębowski pyta, dlaczego prezydent nie wprowadził tych podwyżek przed wyborami?

- Bo pewnie trudno byłoby o reelekcję. Twierdzenie, że wprowadzone przez nas rozwiązania taryfowe są populistyczne jest nieuprawnione. Od dawna zwracaliśmy uwagę na potencjalne nieprawidłowości w funkcjonowaniu trzech spółek miejskich i straty, jakie odnotowują, w szczególności KPKM - mówi.

Narzeka też na rozkłady jazdy, które zdaniem mieszkańców należy poddać gruntownym zmianom, problemy z klimatyzacją latem i wiele innych czynników wpływa na obniżenie atrakcyjności komunikacji miejskiej.

- To sprawia, że mieszkańcy raczej nie pozostawiają swoich aut w garażach, a podwyższenie cen biletów (nawet o ponad 40 proc.) w tym wypadku raczej nie wpłynie na większe zainteresowanie przejazdami. Ponadto moja propozycja dotyczącą płatnej reklamy w autobusach spotkała się z dezaprobatą prezydenta, który woli sięgać po pieniądze do kieszeni mieszkańców. My z całą pewnością do tego ręki nie przyłożymy, a wprowadzone przez nas bezpłatne przejazdy dla uczniów szkół podstawowych i bilety czasowe okazały się strzałem w dziesiątkę - podkreśla Henryk Dębowski.

Marcin Moskwa komentuje, że nie można mówić, iż podwyżki są gigantyczne, bo jeśli chodzi o bilet elektroniczny nie będzie kosztował 4 zł, ale 3 zł. Czyli podwyżka wynosi tylko 30 groszy. - To swego rodzaju zachęta do korzystania z biletów elekronicznych. Dzięki nim odpadają chociażby koszty dystrybucji - mówi.

Dodaje też, że wprowadzone będą nowe kategorie imiennych biletów okresowych, czyli tzw. bilety białostoczanina. - Będą mogły z niego korzystać osoby zameldowane w naszym mieście. - Miesięczny imienny będzie kosztował 100 zł, a 30-dniowy - 110. Pozostali pasażerowie będą płacić analogicznie 130 i 140 zł. Dzięki temu białostoczanie będą traktowani na preferencyjnych warunkach w porównaniu do mieszkańców np. ościennych gmin, którzy też korzystają z Białostockiej Komunikacji Miejskiej. Obecnie miasto Białystok zbyt dużo dopłaca do komunikacji podmiejskiej - podkreśla.

Teraz, gdy nie ma podziału biletów dla białostoczan i pozostałych pasażerów, miesięczny kosztuje 80 zł, a 30-dniowy - 84 zł. - Jak widać podwyżka dla białostoczan nie będzie duża. Na miesięcznych 20 zł, a na 30-dniowych - 26 zł - mówi radny Moskwa.

Natomiast prezydent Tadeusz Truskolaski podkreśla, że z jednej strony Białystok traci dochody ze względu na rządowe zmiany podatkowe, z drugiej strony rosną koszty wynagrodzeń, paliwa, energii elektrycznej. - Skutek to konieczność dopłacania do komunikacji miejskiej. Tylko w 2018 r. dopłata ta wyniosła ponad 45 mln zł. To prawie dwa razy tyle ile dokładaliśmy w 2012 r. - mówi.

Gdy pytamy o fragment uzasadnienia, w którym jest mowa o tym, że zmiany jakie w poprzedniej kadencji zafundował mieszkańcom PiS miały "charakter wyjątkowo populistyczny" mówi, że radni PiS dbali tylko o wydatki.

- Jedynym przychodem, który przez cztery lata radni PiS zwiększyli, był przychód związany z opłatami za pochówki na cmentarzu komunalnym - wyjaśnia prezydent.

Dodaje, że ceny za komunikację miejską będą z pewnością rosły w całej Polsce. - Nie ma tak, że jeśli rząd daje ludziom pieniądze za darmo, to można za nie kupić to samo, co do tej pory. Ceny się zwiększają i kupi się de facto tyle samo co poprzednio. Takie są prawa ekonomiczne, które zawsze tak działały i działają. Taka jest rzeczywistość - podkreśla Tadeusz Truskolaski.

Skoro jednak radni podwyższyli na ostatniej sesji stawki w strefie płatnego parkowanie, to może ceny biletów BKM zamiast rosnąć powinny spaść? Po to, by przekonać kierowców, których nie będzie stać na parkowanie w centrum do tego, by przesiedli się do komunikacji miejskiej.

- No tak, tylko skąd brać pieniądze na dopłaty do komunikacji miejskiej - na wypłaty dla kierowców, na wozokilometry? - pyta prezydent.

Czyli polityka, która polegałaby na rezygnacji z części inwestycji po to, by mieszkańcy w dalszym ciągu mogli jeździć na biletach 20-minutowych za 2 zł nie byłaby dobra?

- Oczywiście, że nie byłaby dobra. Tak jak mówiłem, gdy prezentowałem projekt budżetu na przyszły rok, nie będzie to budżet marzeń, ale budżet konieczności. A następny budżet będzie gorszy, a kolejny jeszcze gorszy. Niczego nie owijam w bawełnę. Mówię prawdę taką, jaka ona jest - mówi Tadeusz Truskolaski.

Zapytaliśmy władze jak długo będziemy mogli po 1 marca (o ile radni przyjmą uchwałę) jeździć na tańszych biletach, które kupimy przed wejściem w życie podwyżek. Okazuje się, że w ogóle nie będzie można na nich jeździć. Trzeba będzie je przynieść do punktu BKM, gdzie będą wymienione na środki w e-portmonetce. A jeśli ktoś nie chce zakładać e-portmonetki, to straci pieniądze, które wydał na kupno biletów papierowych, bo po 1 marca nie będzie mógł z ich korzystać.

Wracamy z naszym rankingiem "TOP 10. Na co narzekamy w autobusach komunikacji miejskiej BKM?". Na pierwszym miejscu niestety bez zmian. Brak włączonej klimatyzacji w autobusach komunikacji miejskiej to ostatnio codzienność. W poniedziałek 4 czerwca w autobusach było bardzo duszno. Kto jechał - ten widział. Sauna w autobusie.

TOP 10. Na co narzekamy w autobusach komunikacji miejskiej B...

Tu oglądasz: Waszym zdaniem. Sonda o komunikacji miejskie w Białymstoku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny