Któż może bardziej wiarygodnie zagrać młodą Polkę niż Roma Gąsiorowska. Bezradna, a zarazem uwodzicielska, ubierająca się w szmateksie, a niesamowicie sexy, nie umiejąca zarobić pieniędzy, ale umiejąca omotać sobie ludzi wokół palca.
Ki trudno polubić będąc normalnym, zdrowym obywatelem, a szczególnie jeśli szanuje się tradycję. Bo Ki nie szanuje nikogo. W kapitalnej scenie ucieka z domu przed własną matką, ale na zewnątrz zatrzymuje się dokładnie na wysokości bankomatu. Zamiast zwierzyć się matce z brutalnego zachowania ojca dziecka, rozkazującym tonem mówi - tu jest bankomat. I to działa. Matka jak bezwolna marionetka wypłaca ze ściany kilka pięćdziesiątek i wręcza ojcu dziecka, który bez powodzenia poszukuje pracy.
Bo wszystkie główne postaci tej współczesnej tragifarsy nie są dojrzałe. Ojciec dziecka, którego przerosła odpowiedzialność, Ki, która chciałaby wyjść z dziewczynami na miasto, mieć większy pokój, a dostaje grosze z opieki społecznej i dorabia sobie pozowaniem do aktów, wreszcie tańcem w klubie go go. Równie niedojrzały jest wycofany alpinista Mikołaj. Znakomity białostoczanin Adam Woronowicz kreuje postać zamkniętego w sobie mężczyzny, który chce żyć sam w uporządkowanym świecie. Być może kierowany zwykłą ludzką życzliwością pomaga Ki odegrać komedię przed kontrolą z opieki społecznej, ale postawiony przed zdawałoby się banalnym dylematem - zostać na koncercie czy odwieźć pierwszy raz zaproszoną Ki do domu do płaczącego dziecka - wybiera swój ukochany jazz. I nawet niech zaplanuje najodważniejszą samotną wspinaczkę w Alpach - pozostaje takim samym niedojrzałym, acz łysiejącym już facetem jak nadekspresyjna Ki.
Roma Gąsiorowska pokazuje całą gamę uczuć. Strach, przerażenie, spryt - wszystko to wypisane jest w jej oczach, wyrazie twarzy, a nawet w sposobie poruszania się. Dodatkowo - jest najbardziej kolorowym ptakiem na ekranie. W każdej niemal scenie inaczej ubrana w kolorowe ciuszki z lumpeksu wydaje się byc nastolatką zagubioną pośród migających kolorami kanałów kablówki z młodzieżową muzyką i modą. Jako Ki jest niebywale prawdziwa i nie da się jej polubić. Bez skrupułów wykorzystuje każdego, nie waha się nawet zaczepić lekarza, który w szpitalu ratuje zdrowie synka. Sama siebie nazywa terrorystką.
Ki to komediodramat doskonale opisujący współczesny świat. Ludzi metrykalnie dorosłych, żyjących na własny rachunek, a nie umiejących dorosnąć nie tylko do podstawowych zadań społecznych, ale nawet do prawidłowych kontaktów międzyludzkich. To świat ludzi zimnych, samotnych i niedojrzałych. Mocne role i mocne, wielowymiarowe przesłanie. Polecam.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?