Urodziła się w malowniczej miejscowości położonej na Sądecczyźnie, w Białymstoku studiowała kulturoznawstwo, a obecnie mieszka w Warszawie. Klika dni temu wróciłam z USA, gdzie koncertowała z programem „Żydowska ulica”. Białostoczanie z kolei mogli usłyszeć Izabelę Szafrańską podczas piątkowego koncertu (29.07) w Centrum im. Ludwika Zamenhofa.
Koncert połączył pokolenia. Przyszli starsi i młodsi.
- Izę Szafrańską znam nie od dziś. Pierwszy raz usłyszałam ją podczas konkursu Łucji Prus "W żółtych płomieniach liści", oczywiście potem w „The Voice of Poland”. W tej chwili wróciła ze Stanów Zjednoczonych kibicowałam, żeby doleciała, bo w Niemczech na lotnisku strajki się odbywają. Na szczęście jest z nami dziś i prezentuje najnowszą płytę „Żydowska ulica/Jewish street”. Koncert pięknie zaśpiewany, przejmująco i te żywiołowe jej ruchy. Muzyka jest Izą, a Iza jest muzyką – oceniła pani Krystyna.
- Bardzo interesujący koncert, znam muzykę żydowską i są to moje klimaty – opowiada Karolina, studentka kulturoznawstwa.
Tego dnia zabrzmiały utwory dotykające tematyki getta żydowskiego „Warszawo ma”, "Jidysz tango", "Kinderjorn", tradycyjne pieśni żydowskie "Szalom aleichem", "Hava Nagila", czy standardy muzyki sefardyjskiej "Naci en Alamo".
- „Żydowska ulica”, to najbardziej upragniony program muzyczny i to również tytuł płyty. Liderowi zespołu Enej, Piotrowi „Lolkowi” Sołoducha spodobał się mój projekt, dlatego mnie zaprosił do nagrań w jego studiu. Zrealizowaliśmy je w zawrotnym tempie, bo zmieściliśmy się zaledwie w trzy dni. Koncert premierowy płyty, odbył się 25 marca w synagodze Dąbrowej Tarnowskiej, a dziś występuję w Białymstoku. Muzykę żydowską śpiewam od 8 lat, a zafascynowała mnie prekursorka muzyki sefardyjskiej Jasmin Lewi – opowiada wokalistka, Izabela Szafrańska.
Izabela Szafrańska przyznała, że muzyka żydowska jest liryczna, ale także taneczna, zabawna i bardzo energetyczna.
- Każdy znajdzie coś dla siebie – zapewniła. - I dodała. - Czuję muzykę żydowską i mam duszę żydowską. Urodziłam się w Lipnicy Wielkiej, jest to bardzo rozśpiewana południowa cześć Polski. Pochodzę z muzykalnej rodziny, zaczęłam śpiewać gdy miałam 5 lat. Cieszę się, że zaraziłam publiczność energią. Widziałam jak starsze osoby, tańczyły, bujały się, to ogromna radość, że poczuli tę muzykę i śpiewali ze mną utwory: Rebeka, Dona.
Melomani usłyszeli także hit Hallelujah Cohena, ale w języku hiszpańskim i w zupełnie innej aranżacji.
- Jest to jeden z moich ukochanych utworów. Ta wersja brzmi bardzo mistycznie. Inspirowaliśmy się twórczością Jasmin Lewi i zrobiliśmy swoją aranżację, która jest wyjątkowa, delikatna i uczuciowa. Kocham język hiszpański.
Owacje na stojąco. Nie zabrakło bisu.
- Dziewczyna ogień, poruszyła całą publikę, doskonale się bawiłam. Ciepły wieczór cudowna atmosfera. Muzyka bardzo urozmaicona. Utwory skoczne, radosne, ale i takie, które sprawiały, że łza się w oku kręciła, szczególnie gdy wybrzmiewały wspomnienia wydarzeń z getta - powiedziała pani Agnieszka.