Droga przed urzędem miejskim jest czarna. Reszta miasta tonie w śniegu.

Od samego rana otrzymujemy od Czytelników informacje na temat stanu dróg w Białymstoku.

- Na Sienkiewicza przy Rossmanie jest już szklanka - mówi pan Przemysław. - Przede mną sunęły trzy samochody. O mały włos nie wjechały w ludzi na przejściu.

- Na skrzyżowaniu Mickiewicza ze Świętojańską auta stają w poprzek - żali się pani Elżbieta. - Jezdnia zasypana jest pośniegowym błotem.

- Przejazd kolejowy przy ul. Klepackiej jest zupełnie zasypany śniegiem - pisze pani Lilija. - Nie jest on strzeżony i może dojść do tragedii. Zadzwoniłam na kolej, aby zwrócić im uwagę, a sekretarka, zbyła mnie dokumentnie, twierdząc, że osoba odpowiedzialna za odśnieżanie jest na urlopie. I poinformuje o problemie dopiero w poniedziałek.

Tragicznie jest również w Dojlidach.

- Od wczoraj żaden pług nie dojechał na ul. Brzoskwiniową - skarży się pan Wojciech. - Dzwoniłem do departamentu ochrony środowiska i do Czyściocha. Powiedzieli, że robią co mogą. A my od dwóch dni musimy sami wykopywać się z zasp.

To samo dzieje się w Zawadach.

- Dziś rano kilka samochodów zakopało się na ulicy Zawady - mówi Artur Żuraw. - Gdyby nie przejeżdżający traktor, musielibyśmy zostawić auta w zaspach.

Swój samochód musiał odstawić do warsztatu, ponieważ uszkodził podwozie.

- Są dwie koleiny, którymi próbujemy jechać - mówi. - Zgłosiłem to w departamencie ochrony śsrodowiska, ale odesłali mnie do Czyściocha. Ci obiecali, że oczyszczą drogę, ale do tej pory nie pojawił się żaden pług.

Śnieg powoduje też utrudnienia w widoczności.

- Na skrzyżowaniu Produkcyjnej z Jarzębinową śnieg przykleja się do płotków odgradzających pasy ruchu - zadzwonił do nas pan Mariusz. - Już wcześniej były tu problemy z widocznością. Teraz mamy już biały płot i wciąż dochodzi do stłuczek.