Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Byliśmy blisko. Nie zapomnimy o Nim

Anna Michałowska, Bartosz Wacławski
To było największe wydarzenie w moim życiu - mówi ze wzruszeniem Tomasz Starosta o pogrzebie Jana Pawła II. - Ojciec Święty jest już dla mnie święty. I zawsze będzie moim wzorem - obiecuje jego trzynastoletnia córka Paulina. Po powrocie z Watykanu wszyscy pielgrzymi czują się spokojniejsi. - Godnie pożegnaliśmy naszego Ojca - podkreślają.

Jechali autobusami, pociągami, niektórzy lecieli samolotami. Setki tysięcy Polaków, w tym tysiące Podlasian, udało się do Rzymu, by towarzyszyć Ojcu Świętemu w Jego ostatniej drodze. Często nie mieli, gdzie się zatrzymać, nie mieli noclegów. Ale przed wyjazdem mówili: Musimy TAM być, TAM jest nasze miejsce. Od dwóch dni wracają z Rzymu. Mają za sobą trzy tysiące kilometrów. Są zmęczeni, ale szczęśliwi, bo podziękowali za to, co Jan Paweł II zrobił dla Polski i dla świata przez 26 lat pontyfikatu.

SOBOTA, GODZINA 20. Autobus Biacomeksu wjeżdża na parking przy dworcu PKS. Wysiadają pielgrzymi. Większość z nich to młodzi ludzie. W autokarze spędzili kilkadziesiąt godzin, ale na ich twarzach nie widać zmęczenia. Nie kryją radości, że mogli pożegnać najdroższą w ich życiu osobę, Ojca Świętego.
- Baliśmy się, że będziemy mieć problem z wjazdem do Wiecznego Miasta - opowiada Tomasz Starosta. - Ale nie poddaliśmy się, choć na granicy austriackiej chciano nas zawrócić. Całą drogę śpiewaliśmy. To dodawało nam sił.
Mimo iż nie dostali się na Plac św. Piotra nie żałują, że zdecydowali się na podróż. - Podczas mszy żałobnej staliśmy wśród innych Polaków - mówi trzynastoletnia Paulina Starosta. - Wspólna modlitwa podtrzymywała na duchu.

NIEDZIELA, GODZ. 13.55. - To była najszczęśliwsza chwila w moim życiu. Cieszę się, że mogłam pożegnać naszego papieża na Placu św. Piotra - mówi Joanna Kulikowska z Białegostoku. Wraz z 45 osobami związanymi z zarządem regionu podlaskiego Solidarności wróciła do Białegostoku.
W ostatnią pielgrzymkę do Watykanu wyjechali w środę rano. Mimo czterech awarii autobusu i alarmujących informacji o zablokowaniu stolicy Włoch, udało się im dojechać do centrum Rzymu w czwartek po godzinie 18. Niestety, było już za późno - policjanci nie wpuszczali już pielgrzymów na Plac św. Piotra. - Nie poddaliśmy się. Wiedziałam, że następnego dnia muszę być na placu, na mszy żałobnej - mówi Kulikowska. I udało się, choć prawie w ogóle nie spała w nocy z czwartku na piątek. - To było niesamowite wrażenie. Serce mi stanęło, gdy zaczął bić dzwon na początku uroczystości - mówi wzruszona koleżanka Joanny Monika Kośnik.
Wszyscy pielgrzymi podkreślają, że do końca życia nie zapomną pożegnalnej mszy Ojca Świętego. I wiatru, który przewracał kartki Ewangeliarza, i widoku Jego trumny, gdy opuszczała Plac św. Piotra, i okrzyków kilkusettysięcznego tłumu: "Santo! Santo!" ("Święty! Święty"!). Bo dla nich Jan Paweł już jest święty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny