Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

BTL i OiFP. Pinokio (zdjęcia, wideo)

Jerzy Doroszkiewicz
Piotr Wiktorko i Adam Zieleniecki w spektaklu "Pinokio"
Piotr Wiktorko i Adam Zieleniecki w spektaklu "Pinokio" Jerzy Doroszkiewicz
Któż nie chciałby zamiast mozolnie się uczyć, zostać od razu sławnym aktorem? Po co ciężko pracować, kiedy wystarczy podlać kilka groszy, by wyrosła fortuna? Dylematy Pinokia w XXI wieku są tak samo aktualne, jak sprzeczne opinie lekarzy deliberujących przy łożu pacjenta.

O wielkim potencjale, jaki tkwi w duchu, bo przecież nie tylko w budynku, aktorach, scenografach, kompozytorach, czy wreszcie reżyserach jacy pracują pod szyldem Białostockiego Teatru Lalek, pięknie opowiedziała w swojej białostockiej legendzie Marta Guśniowska. Poetka, jak lokalna Pytia, zauważyła, iż duch czasem odwiedza operę, lecz nie straszy widzów. Ten dobry duch BTL-u bawi, wzrusza, daje mnóstwo pozytywnych emocji widzom w każdym wieku. Choć bądźmy szczerzy – starsi lepiej pamiętają rozliczne wydania baśni Carla Collodiego z ilustracjami niezrównanego Jana Marcina Szancera niż dzieciaki bombardowane kucykami Pony i Transformersami. A jednak – duch teatru działa i na nie.

Wystarczy, że aktorzy zaczną śpiewać pierwszą z wielu piosenek, jakie ożywiają i ilustrują akcję spektaklu, by uśmiechy pojawiły się na twarzach widzów w każdym wieku, zaś kiedy na scenie pojawi się gibki i skoczny, wręcz jak żywy – bajkowy świerszcz – tylko największy malkontent nie da się zaczarować wizji reżysera spektaklu, a przy okazji dyrektora BTL – Jacka Malinowskiego.

Wizja to równie zacna, co przewrotna. Wykorzystując estetykę komedii ludowej prezentowanej przez wędrowną trupę podróżującą po wsiach i miastach magicznym wozem. Raz staje się on mieszkaniem ubogiego Dżepetta, z prawdziwym kominkiem, z którym nie ma żartów, innym razem kurnikiem pełnym żarłocznego drobiu, bo to że może być sceną teatru pacynek, to chyba w tej sytuacji oczywiste. Scenograf Michał Wyszkowski wyczarowuje z niego także brzuch rekina, choć zębiszcza z kartonu w połączeniu z teatrem cieni mnie akurat skojarzyły się ze zrobionym z tektury telewizorkiem, w którym przewijało się rysunkowe historyjki. No tak, wtedy nie było smartfonów.

Zbigniew Głowacki, autor adaptacji, nadaje bohaterom bajki mnóstwo współczesnych cech. Wkłada w ich usta proste piosenki, które mogą poruszyć wrażliwość dzieciaków, rozbawić świetnymi interpretacjami (znów kłaniam się świerszczowi), a dorosłych rozbawić do rozpuku dialogiem nad stanem zdrowia drewnianej lalki.

Krzysztof Dzierma, nadworny kompozytor BTL, tym razem puścił wodze fantazji, każdej z piosenek czy ilustracji muzycznych nadając innych charakter. Od typowo musicalowo-kabaretowego wstępu, po komiczny song świerszcza, aż do radosnego finału. Kiedy naiwna kukła czeka, że zakopane w ziemi pieniądze ulegną cudownemu rozmnożeniu, starsi w nutach płynących spod palców kwintetu smyczkowego OiFP mogą doszukać się motywów z polskiego filmu wszech czasów – „Ziemi obiecanej” inni pewnie będą skłonni podążać tropem „Ojca chrzestnego”. Do filmowych skojarzeń nawiązuje też bliska finałowi wędrówka Pinokia, którą animujący lalką Piotr Wiktorko odgrywa w manierze przypominającej slow motion albo bieg z komedii slapstickowej. Ktoś z widowni dorzucił też poradę „biegnij Forrest, biegnij”, a zatem ta adaptacja naprawdę bawi i starszych i młodszych.

O ile animujący lalką Pinokia może sobie pozwolić na oddech, to pozostała czwórka aktorów dwoi się i troi. Zbigniew Litwińczuk i Adam Zieleniecki zmieniają maski, czasem wyglądają jak bohaterowie całkiem dorosłych horrorów, które choć rozgrywają się w sceneriach wesołych miasteczek, to pełne są prawdziwych trupów. Nie mniejszą pracę wykonują Łucja Grzeszczyk i Agnieszka Sobolewska – świetnie śpiewające i znakomicie obsadzone w swoich postaciach. Co prawda ze względu na kostium nieco kojarzący się z wizerunkami Matki Boskiej Bolesnej i białymi skrzydłami dzieci mylą dobrą wróżkę z aniołem, ale nikt chyba za to nie pomyli wspominanego tu już kilka razy świerszcza. Tak, w tej roli absolutnie kradnie scenę Łucja Grzeszczyk.

„Pinokio” to kolejna świetnie wymyślona i zagrana bajka rodem z BTL. Brzmienie żywego kwintetu, którego potencjał w pełni wykorzystał Krzysztof Dzierma, dodaje jej jeszcze więcej energii, choć wierzę, że ci aktorzy, nawet śpiewając a capella podbiliby niejedno serce i młodszych i starszych widzów. Polecam osobom w absolutnie każdym wieku.

Zobacz też:

BTL i OiFP Białystok przygotowały premierę spektaklu "Pinokio"

Pinokio jako koprodukcja BTL i OiFP (zdjęcia, wideo)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny