Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

1915 r. Dzika dywizja rosyjska i paniczny strach białostoczan

Andrzej Lechowski dyrektor Muzeum Podlaskiego
Konsekrowany w 1912 roku kościół ewangelicki św. Jana tylko cudem nie został spalony przez kozaków.
Konsekrowany w 1912 roku kościół ewangelicki św. Jana tylko cudem nie został spalony przez kozaków. Zbiory Muzeum Podlaskiego
Ruch na ulicach ustał niemal całkowicie. Od czasu do czasu pojawiały się tylko patrole wojskowe. Po zniszczeniu elektrowni miasto pogrążone było w ciemnościach.

W tygodniach poprzedzających zajęcie miasta przez Niemców, w lipcu i sierpniu 1915 roku, jak pisał prof. Henryk Mościcki "Rosjanie poczęli nie na żarty gotować się do opuszczenia Białegostoku. Poza ewakuacją fabryk przystąpiono z początkiem lata do pospiesznej likwidacji urzędów. Wywożono kasy, archiwa i wszystkie cenniejsze ruchomości. Gdy nadeszła chwila odwrotu, wysadzono z polecenia władz wojskowych wieżę ciśnień i stację pomp, w elektrowni zniszczono turbiny, których nie zdołano wywieźć, ocalała tylko jedna mniej zdatna do użytku, wobec czego napęd elektrowni białostockiej z 5640 klw. Zmniejszył się do 640".

Ale ostatnie dni pobytu Rosjan w Białymstoku dopiero przyniosły najgorsze chwile dla mieszkańców. Z przejęciem opisywał je Stefan Brzostowski. Mimo upływu 20 lat przypominał on trwogę, którą zdjęte było miasto. Sprawiało ono wrażenie wyludnionego. Ruch na ulicach ustał niemal całkowicie. Tylko od czasu do czasu pojawiały się na nich piesze i konne patrole wojskowe. Po zniszczeniu elektrowni miasto wieczorami i nocą pogrążone było w ciemnościach. Mieszkania oświetlano lampami naftowymi. Gdy zabrakło nafty palono łój.

Największym zagrożeniem byli jednak Rosjanie. Brzostowski zanotował, że "rozzłoszczeni niepowodzeniami na froncie moskale wyprawiać poczęli w Białymstoku przeróżne brewerie. Gniew swój wyładowywali wszędzie, gdzie nadarzała się ku temu sposobność. Za przedmiot swej dzikiej zemsty obrali przede wszystkim to wszystko co pachniało niemczyzną". Tylko dzięki "przytomności umysłu pewnej kobiety" nie doszło do spalenia przez kozaków kościoła ewangelickiego. Kozacy otoczyli kościół i z okrzykami "spalić, spalić niemiecką kirchę" próbowali wrzucić do wnętrza płonące pochodnie. Jedna z parafianek w heroicznym porywie krzyknęła "bracia, to chrześcijański sobór, patrzcie na szczycie ma wielki krzyż". To poskutkowało. Kościół ocalał. Tymczasem do Białegostoku dotarły informacje, że mieszkańcy Łomży, którzy wcześniej doświadczyli podobnych zajść, chcąc uchronić swój majątek wręczyli Rosjanom zebraną pokaźną sumę pieniędzy, co gwarantować miało im względne bezpieczeństwo. Postanowiono więc też w Białymstoku zastosować takie rozwiązanie. Tym bardziej było to konieczne, że przesuwający się szybko front powodował niekontrolowane wycofywanie się Rosjan.

Zachodziła groźba, że zdemoralizowane klęskami jednostki przechodząc przez Białystok rozpoczną tu grabieże i gwałty. Brzostowski pisał, że "delegacja mieszkańców Białegostoku, głównie kupców, udała się do komendanta miasta i wręczając mu większą sumę łapówki wyjednała, że uciekającym wojskom zabroniono maszerować przez miasto i bocznymi szosami przez Wasilków kierować się na Grodno".
Dla zabezpieczenia porządku w mieście powołana została specjalna milicja. Na jej czele stanął dyrektor elektrowni Kazimierz Riegert. Jednak okazało się, że i on zmuszony został do wyjazdu w głąb Rosji. Jego następcą został jeden z braci Littererów, były fabrykant, właściciel teatru Palace. Niespodziewanie pojawiło się inne niebezpieczeństwo. Rosjanie chcąc przeciwstawić się nacierającym Niemcom przerzucili na front jednostkę, którą w Białymstoku nazwano "dziką dywizją". Składała się ona z żołnierzy pochodzących z Azji. "Dywizja ta w niczym nie przypominała regularnego wojska. Poszczególni żołnierze nie uznawali nad sobą żadnej władzy poza bezpośrednimi przełożonymi, którzy nahajkami skłaniali swych poddanych do posłuszeństwa".

I dalej Brzostowski przytacza przerażający obraz tego wojska. "Ludzie ci wiezieni pociągami przez Białystok na front wychodzili na każdej stacji i stacyjce, pytając czy to już Berlin. W odwrocie element ten stanowił w przeważnej części narzędzie dzikiej zemsty zwyciężonych moskali nad ludźmi, domami i mieniem obywateli. Bezwzględni i dzicy mongoli szukali wszędzie okazji do rozlewu krwi, niszczenia i grabieży. To też Białystok, po przejściu tych hord w czerwonym od krwi i ognia odwrocie, przedstawiał opłakany widok, niczym nie przypominał kwitnącego do niedawna i tętniącego życiem miasta".

Stefan Brzostowski z dużym talentem opisywał te dni. Dlatego też przytaczam całe, obszerne fragmenty jego wspomnień. W rozdziale wymownie zatytułowanym "Zmora" pisał, że "pierwsza dekada sierpniowa r. 1915 - były to dla Białegostoku dni groźne, straszne, niesamowite. Blade, szare i niezwykle zimne, pachnące wczesną jesienią. Dni te, niewyraźne, niezwykłe, pełne jakichś wyczekiwań i jakiejś trwogi, były dla białostoczan czymś ciężkim, dławiącym, dokuczliwo mączącym jak ból zęba".

Wokół miasta włóczyli się maruderzy i "zdezorganizowana soldateska". Mieszkańcy przezornie pozamykali się w domach i tylko "przez okna mieszkań widziało się na ulicach miasta jakieś nieznane, niebezpieczne i dzikie na wygląd, budzące trwogę i strach fizjonomie". Nocami miasto nie spało. W ciemnościach słychać było "jakieś strzały, jakieś dzikie krzyki". Nic więc dziwnego, że "zastraszone miasto przycichło, zaszyło się w domach, zatarasowało drzwi mieszkań, zaczaiło się. Krwawy i okropny moloch wojny w otoczeniu paniki, koszmaru śmierci i zniszczenia zbliżał się jak jeździec apokaliptyczny ku Białemustokowi".

Mieszkańcom doskwierać zaczął głód. O dostarczeniu żywności z okolicy nie było mowy. Mało kto odważyć się chciał na wyjazd do podmiejskich wsi. Wszędzie włóczyli się rosyjscy maruderzy. Po zniszczeniu wodociągu w mieście zanotowano pierwsze przypadki zachorowania na czerwonkę, która już wkrótce przemieniała się w epidemię. Wszyscy oczekiwali jak najszybszego rozwiązania tej niemożliwej do wytrzymania sytuacji. Ale o tym za tydzień.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny