Na długiej przerwie w białostockim Zespole Szkół nr 6 kolejka uczniów do stołówki sięga schodów. Zdania na temat tego, co znajduje się na talerzach, są podzielone.
- Mnie smakuje, już się trochę przyzwyczaiłam - mówi Angelika Sadowska z VI b.
- Brakuje soli, ale staram się zjadać wszystko - opowiada Weronika Domanowska z IV a. - Chociaż ostatnio gulasz był ohydny, jak psia karma.
- Mnie smakuje średnio, w potrawach brakuje przypraw - krzywi się Mateusz Podkowiński. - Najgorsza była kapusta i strasznie mdłe spaghetti.
Wprowadzona do szkół od 1 września żywieniowa rewolucja opornie wchodzi w życie. Zgodnie z nią radykalnie ograniczona została ilość soli oraz cukru w jedzeniu serwowanym przez szkolne stołówki. W sklepikach nie można sprzedawać kanapek z białych bułek i słodyczy. Za to powinny być owoce i warzywa. Niemal wszystkim najbardziej doskwiera obostrzenie dotyczące soli. Doszło do tego, że ci bardziej do niej przywiązani do szkolnych stołówek przynoszą własną.
- Gdy była zupa kalafiorowa, to praktycznie nie dało się jej jeść. Była niesmaczna, bo niesłona - otwarcie mówi Lech Szargiej, dyrektor Zespołu Szkół nr 6. I krytykuje nowe przepisy: - To wylanie dziecka z kąpielą. Oczywiście warto uczyć zdrowego odżywiania, powinna być edukacja. Ale skoro nie ma na to pieniędzy, to dlaczego zwalać cały obowiązek zdrowego odżywiania na szkołę.
Inni chwalą lżej strawne posiłki w szkołach i ich większe urozmaicenie. - Nasze panie kucharki eksperymentują z różnymi potrawami, wprowadziliśmy większą ilość ziół - opowiada Jolanta Górska, dyrektorka Zespołu Szkół nr 3.
- Mamy teraz poligon doświadczalny w stołówce - śmieje się Ewa Zając, dyrektorka SP 15. - Gdy widzimy, że jakaś potrawa nie jest zjadana, to ją usuwamy z jadłospisu.
Dyrektorka przyznaje, że dużym problemem jest brak sklepiku szkolnego, który został zamknięty po wejściu w życie nowych wytycznych. Sklepiki zniknęły również m.in. w Zespole Szkół Integracyjnych nr 1 czy Szkole Podstawowej nr 15 czy Zespole Szkół nr 6.
Ministerstwo edukacji właśnie poprosiło dyrektorów szkół i przedszkoli o informacje o kłopotach, związanych z wycofaniem śmieciowego jedzenia. - Chcemy mieć jakiś ogląd sytuacji. Będziemy analizować te sygnały - usłyszeliśmy we wtorek w biurze prasowym MEN.
Resort unika jednak odpowiedzi czy wytyczne dotyczące zdrowego żywienia w szkołach mogą być złagodzone.
Co dzieci mogą jeść
W sklepikach szkolnych:
- kanapki przygotowywane z pieczywa razowego lub pełnoziarnistego: żytniego, pszennego, mieszanego lub pieczywa bezglutenowego;
- w kanapkach muszą znaleźć się warzywa; ponadto mogą one zawierać przetwory mięsne, zawierające co najmniej 70 proc. mięsa, przetwory z ryb i jaja;
- do kanapek nie można dodawać majonezu i sosów;
- dopuszczone do sprzedaży napoje to: soki owocowe, warzywne, woda mineralna, herbata, napary owocowe, kawa zbożowa, mleko bez dodatku cukrów;
- sałatki, surówki, owoce.
W stołówkach szkolnych:
- raz w tygodniu dzieci mają jeść rybę, potrawa smażona również tylko raz w tygodniu;
- do każdego obiadu ma być dodawana porcja warzyw i owoców;
- kompot owocowy bez dodatku cukrów i substancji słodzących;
- w procesie przygotowania posiłku jest stosowana sól sodowo-potasowa, po przygotowaniu posiłku sól nie może być stosowana; zalecane są zioła lub przyprawy;
- nie można używać koncentratów spożywczych, chyba, że zrobione są z naturalnych składników.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?