Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złodzieje okradli mieszkańców. Najgłupsze wpadki białostoczan

Włodzimierz Jarmolik
sxc.hu
Jakże mniej byłoby kradzieży w międzywojennym Białymstoku, gdyby ich ofiary nie stwarzały złodziejaszkom dogodnych ku temu okazji. Czasami aż wstyd pomyśleć, jakich mieliśmy wówczas ofermowatych obywateli.

O większych czy mniejszych dramatach naiwnych białostoczan informowały notatki w ówczesnych kronikach kryminalnych, prowadzonych bardzo skrupulatnie przez miejscowe gazety, takie jak "Dziennik Białostocki" czy "Echo Białostockie". Oto wybór historii, które mogły się wcale nie zdarzyć.

W 1921 roku osoby mniej piśmienne albo nic nie widzące bez okularów prosiły o zaadresowanie przekazów pieniężnych do swoich krewnych, kręcących się po poczcie jegomościów. Ci za symboliczną markę spełniali życzenie. Jednak adres był zupełnie inny. Do wspólnika. Specjalista od tych machlojek niejaki I. Serger wpadł, kiedy pewien żołnierz nie otrzymał od matki pieniężnego wsparcia.
Dwa lata później, ciepłego czerwcowego dnia, Chaim Giler i Nachem Pinkus oddawali się rozkoszy nurkowania na basenie Malinowskiego (Zwierzyniec).
Pozostawione na brzegu ubrania zniknęły bezpowrotnie.

Z kolei noworoczną zabawę 1924 roku smętnie zapewne wspominał Józef Kipan, przybysz z miasta Lidy. Rozochocony tańcami w lokalu Towarzystwa "Sokół" przy ul. Kilińskiego 6, chciał się przewietrzyć. Nie znalazł jednak byle jak zostawionego palta z fokowym kołnierzem o wartości 200 zł. Całe szczęście, że do hotelu Ritz, gdzie się zatrzymał na jedną dobę, było całkiem blisko.

W latach trzydziestych także można było znaleźć liczne przykłady dużej beztroski białostoczan co do swojego mienia.

Ot choćby w maju 1935 roku Piotr Choroszewski z ul. Wąskiej 5 posiadł uczciwie złoty pierścionek wart co najmniej 50 zł. Zawiesił go w woreczku pod sufitem swojej komórki. Wokół mieszkali złodzieje. Nic to nie pomogło. Cenny depozyt zniknął. Podejrzanych było kilku. Naiwny jeden.

Złodzieje w biurze meldunkowym

Tego samego roku nie popisał się swoją spostrzegawczością starszy przodownik P. P. - O. Górnicki. Załatwiał właśnie sprawę w miejskim biurze meldunkowym. Czapkę i skórzane rękawiczki położył na okiennym parapecie.

Chwilę później została tam tylko nikomu niepotrzebna, znaczna furażerka.
Szczególnym brakiem wyobraźni, a także zamiłowaniem do napoju chmielowego wykazał się włościanin ze wsi Jurowce pod Białymstokiem.

Wiózł on na początku 1938 roku na miejski targ całkiem sporego wieprzaka - 166 kg żywej wagi. Przystanął na ul. Białostoczek, aby z powodu zimna uraczyć się w pobliskim szynku kufelkiem ciepłego piwa. W efekcie, kiedy powrócił do wozu stwierdził, że wart około 120 zł świniak zniknął.

Żeby zachachmęcić klatkę z prawie 200-kilogramowym ciężarem potrzeba było przynajmniej kilku nie lada osiłków. A wieprz musiał też przecież głośno protestować.

Przykład Sabiny Cyrulikówny był czymś nagminnym na międzywojennym bruku białostockim. Latem 1939 roku podczas pobytu w jednej z restauracji udała się na taneczny parkiet ze swoim partnerem. On był przezorny, swój portfel trzymał w kieszeni marynarki, ona pozostawiła beztrosko torebkę przewieszoną na poręczy krzesła.

"Restauracyjny szczur", jak określił złodzieja dziennikarz prowadzący miejską rubrykę kryminalną, nie zabrał torebki, chustki do nosa i innych, niewinnych drobiazgów, tylko małą portmonetkę, a w niej 50 zł.

Gołębie porywacze

No i na koniec coś dla nie praktykujących dzisiaj prawie wcale gołębiarzy. Również w tym wojennym roku Lejb Gelberg z ul. Mickiewicza 55 nabył na białostockim Kiercelaku, obok Siennego Rynku, parkę okazałych winerków.
Najpierw oczywiście podmuchał im z przodu i z tyłu, no i zapłacił. Wpuścił je do swojego gołębnika, przez kilka minut oswajał, a potem wraz ze swoim stadkiem zaczął bujać. Efekt był taki, że wszystkie ptaszki poleciały za nowymi przewodnikami w siną dal i już nie wróciły do właściciela. Ktoś zrobił na tym interes wart 15 zł.

Tego samego roku nie popisał się swoją spostrzegawczością starszy przodownik P. P. - O. Górnicki. Załatwiał właśnie sprawę w miejskim biurze meldunkowym. Czapkę i skórzane rękawiczki położył na okiennym parapecie.

Chwilę później została tam tylko nikomu niepotrzebna, znaczna furażerka.
Szczególnym brakiem wyobraźni, a także zamiłowaniem do napoju chmielowego wykazał się włościanin ze wsi Jurowce pod Białymstokiem.

Wiózł on na początku 1938 roku na miejski targ całkiem sporego wieprzaka - 166 kg żywej wagi. Przystanął na ul. Białostoczek, aby z powodu zimna uraczyć się w pobliskim szynku kufelkiem ciepłego piwa. W efekcie, kiedy powrócił do wozu stwierdził, że wart około 120 zł świniak zniknął.

Żeby zachachmęcić klatkę z prawie 200-kilogramowym ciężarem potrzeba było przynajmniej kilku nie lada osiłków. A wieprz musiał też przecież głośno protestować.

Przykład Sabiny Cyrulikówny był czymś nagminnym na międzywojennym bruku białostockim. Latem 1939 roku podczas pobytu w jednej z restauracji udała się na taneczny parkiet ze swoim partnerem. On był przezorny, swój portfel trzymał w kieszeni marynarki, ona pozostawiła beztrosko torebkę przewieszoną na poręczy krzesła.

"Restauracyjny szczur", jak określił złodzieja dziennikarz prowadzący miejską rubrykę kryminalną, nie zabrał torebki, chustki do nosa i innych, niewinnych drobiazgów, tylko małą portmonetkę, a w niej 50 zł.

No i na koniec coś dla nie praktykujących dzisiaj prawie wcale gołębiarzy. Również w tym wojennym roku Lejb Gelberg z ul. Mickiewicza 55 nabył na białostockim Kiercelaku, obok Siennego Rynku, parkę okazałych winerków.
Najpierw oczywiście podmuchał im z przodu i z tyłu, no i zapłacił. Wpuścił je do swojego gołębnika, przez kilka minut oswajał, a potem wraz ze swoim stadkiem zaczął bujać. Efekt był taki, że wszystkie ptaszki poleciały za nowymi przewodnikami w siną dal i już nie wróciły do właściciela. Ktoś zrobił na tym interes wart 15 zł.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny