MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zabrali mi dziesięć lat życia

Rozmawiała Magdalena Kleban
Fot. M. Kleban
Instytut Pamięci Narodowej w Białymstoku skierował do sądu kolejny akt oskarżenia przeciwko 77-letniemu obecnie Pawłowi T. z Białegostoku. Jak już w piątek pisaliśmy, Paweł T. jako funkcjonariusz Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego miał znęcać się nad kilkunastoletnim wówczas Szczepanem Czarniawskim, dzisiaj emerytowanym białostockim adwokatem. Jest to już drugi akt oskarżenia przeciwko Pawłowi T. skierowany przez białostocki oddział IPN-u. W listopadzie ubiegłego IPN oskarżył go o popełnienie zbrodni komunistycznej w 1950 roku w Ełku.Rozmowa ze Szczepanem Janem Czarniawskim, poszkdowanym

Rozmowa

Kurier Poranny: Dlaczego w latach 1949 i 1950 był pan kilkakrotnie zatrzymywany przez ówczesny urząd bezpieczeństwa?
Szczepan Jan Czarniawski: Ucząc się w Liceum im. Tadeusza Kościuszki w Bielsku Podlaskim udzielałem się razem z przyjaciółmi w szeregach ZHP, byłem nawet Komendantem Hufca ZHP powiatu Bielsk Podlaski. Jednak po zjednoczeniu organizacji młodzieżowych i powstaniu Związku Młodzieży Polskiej razem z przyjaciółmi z tego harcerstwa zrezygnowaliśmy. To znaczy ja dosyć manifestacyjnie odszedłem stamtąd, a za mną i reszta moich kolegów. W ten sposób rozwaliliśmy całą komendę, bo szybko okazało się, że jak Czarniawski zrezygnował, to zrezygnowała i reszta.
To były takie czasy, że nawet w szkole działali wówczas agenci bezpieki i być może przez to nasza grupa zaczęła być później represjonowana. Mi zarzucano współdziałanie z AK w czasie okupacji i nie ujawnienie tego faktu, na co odpowiadałem, że jako niepełnoletni nie miałem tego obowiązku. Jednak główny zarzut dotyczył rozbicia ZHP w Bielsku i utworzenie podziemnej organizacji młodzieżowej.

Na czym polegały te represje?
- Byłem wielokrotnie aresztowany i więziony, za każdym razem po kilka dni. W czasie tzw. przesłuchań bito mnie po twarzy, kijem po plecach, ramionach, pośladkach, albo kazano mi siedzieć na nodze odwróconego taboretu z rękami uniesionymi ku górze, lub zamykano na noc w ciasnym pomieszczeniu zalanym wodą.

Jakie to miało później konsekwencje?
- Bojąc się dalszych aresztowań, więzienia i zapowiadanego fabrykowanego procesu zrezygnowałem ze szkoły i zacząłem się ukrywać. Chciałem skończyć szkołę, w innym miejscu w Polsce, ale okazało się, że do wszystkich Kuratoriów zostały rozesłane informacje zakazujące przyjęcia mnie. Wszędzie, z wyjątkiem Białegostoku - okazało się, że najciemniej jest pod latarnią. Jednak i tam nie zdążyłem zdać egzaminu maturalnego, bo zostałem "zdemaskowany" i jako "wróg klasowy" wyrzucono mnie z wielkim hukiem ze szkoły.
Dlatego też maturę zdałem dziesięć lat później niż moi koledzy, w czasie tzw. odwilży październikowej po 1956 roku, kiedy zostałem zrehabilitowany. Można więc powiedzieć, że zabrali mi dziesięć lat życia

Dlaczego dopiero w ubiegłym roku zgłosił pan tę sprawę do białostockiego IPN-u?
- To właśnie w "Kurierze Porannym" przeczytałem o pierwszym akcie oskarżenia sporządzonym przez białostocki IPN. Opisaliście przypadek z Ełku i tam zwróciło moją uwagę nazwisko oskarżonego - Pawła T. Wystąpiłem więc do tutejszego IPN-u i okazało się, że jest to ten sam człowiek odpowiedzialny i za moje zatrzymania. Złożyłem więc zeznania i zgłosiłem się jako oskarżyciel posiłkowy. Nie chodzi mi tu o jakieś szczególne ukaranie go, czy napiętnowanie ale o zwykłe zadośćuczynienie moralne i może taką nauczkę dla rządzących.

Czy później spotkał się Pan z Pawłem T?
- Widziałem go kilka razy w latach 60. Spotkaliśmy się wtedy w budynku partii. Paweł T. był tam chyba wówczas szefem ochrony. Jestem pewien, że mnie poznał, to było widać po jego twarzy. Żeby było śmieszniej, to ja wówczas nie znałem jego nazwiska, bo trzeba powiedzieć, że choć on wprawdzie organizował moje przesłuchania, to nigdy nie brał w nich bezpośredniego udziału.
Jego nazwisko powiedzieli mi dopiero moi dawni znajomi z harcerstwa, z którymi przez cały czas utrzymywałem kontakty. Oni również rozpoznali go bez problemu.
Dlatego śmieszy mnie teraz jego tłumaczenie, że musiałem go pomylić z kimś innym. To jest po prostu niemożliwe. Jego twarzy nie mógłbym zapomnieć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny