Na film: “2012" wybrałem się pełen nadziei na filmową ucztę. W końcu to dzieło twórców “Dnia Niepodległości". Niestety, miałem się nieco rozczarować.
Zacznijmy od tak szumnie zapowiadanych efektów specjalnych. Wtego typu produkcjach powinny one zajmować jedne z najważniejszych miejsc. Niestety za godną polecenia uważam tylko scenę zniszczenia Kaplicy Sykstyńskiej i wypłynięcia arek na ocean. Reszta była strasznie przewidywalna i wręcz banalna. Za najgorszą scenę uważam ucieczkę limuzyną z walącego się jak klocki miasta. W pewnym momencie widać było jak ludzie siedzą w aucie, a za nimi przesuwały się statyczne obrazy. Taka technika była strawna jeszcze kilkanaście lat temu, ale teraz mamy już w kinie inne czasy.
Druga rzecz to fabuła. Ja bym ją podzielił na dwie płaszczyzny. Pierwszą wręcz żenujacą i drugą nieco ambitniejszą. Ta ostatnia dotyczy takich wątków jak: fakt, że największe szanse na ratunek mają jak zawsze najbogatsi oraz sam pomysł nawiązania do Biblii poprzez budowę arek.
Pierwsza płaszczyzna to z kolei opowieść o tym na jakie sposoby główny bohater unika wraz z rodziną śmierci z rąk żywiołu i ostatecznie godzi się z żoną. Niby trzymało się to kupy, ale było jednak zbyt przewidywalne.
Tak więc, wystawił bym filmowi trójeczkę z plusem. Ten plus za podjętą - bąź co bądź - próbę wtłoczenia czegoś nowego do oklepanego już motywu upadku cywilizacji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?