MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Warsztaty filmowe

Krzysztof Jankowski [email protected] tel. 085 730 67 86
Już na pierwszych zajęciach młodzi uczestnicy warsztatów zapoznawali się ze sztuką kadrowania obrazu filmowego
Już na pierwszych zajęciach młodzi uczestnicy warsztatów zapoznawali się ze sztuką kadrowania obrazu filmowego Fot. Krzysztof Jankowski
"Bielsk Podlaski to miasto zieleni" - słychać piosenkę z głośników rozstawionych w amfiteatrze.

Na ekranie, umiejscowionym na muszli koncertowej, pojawia się szpaler... zielonych butelek po piwie. - Młodzi ludzie mają sporą inwencję i niezłe pomysły - śmieje się autor i wykonawca przeboju Łukasz Stepaniuk, na co dzień dziennikarz radiowy.

Teledysk do piosenki "Stepa" przygotowali uczestnicy warsztatów filmowych. Większość z nich to uczniowie bielskich gimnazjów i liceów.

- Chcemy poznać coś nowego. Może film stanie się naszą pasją? - mówią młodzi filmowcy.

Architekci domków z piasku

Swojego miejsca przed lub za kamerą poszukiwali przez kilka miesięcy. Przewodników mieli doskonałych, bo niewiele od nich starszych, ale już obytych w pracy z filmową taśmą, twórców rodem z Bielska: Marka "Misława" Włodzimirowa i Irka "Parkosa" Prokopiuka.

- My im tylko pomagamy. Dajemy zabawki, piaskownicę, mówimy, jak lepi się domek z piasku. A to, jak ten domek będzie wyglądał i czy będzie pałacem, zależy już od samych uczestników warsztatów - mówią Misław i Parkos.

Pierwsze warsztaty operatorskie Marek i Irek poprowadzili w Bielsku już jesienią ubiegłego roku.

- Postanowiliśmy założyć Stowarzyszenie Edukacji Filmowej, które zajmowałoby się tą pracą na co dzień. Chcemy zaszczepić w młodych ludziach pasję, która nam towarzyszy od lat - mówią.

Sami filmowaniem zajęli się przed dekadą. Inspiracji poszukiwali głównie w ludziach ich otaczających - na Podlasiu. Tak powstały kultowe w Internecie filmy: "Dziwadło" - o małpie widzianej w lasach przez mieszkańców wsi spod Bielska Podlaskiego, czy "Rudaki" - podsokólskiej wsi, która nigdy nie odczuje wejścia Polski do Unii Europejskiej. Te filmy bawią swoją lekką formą, ale też dają do myślenia - jakimi ludźmi jesteśmy my Podlasianie, jakich mamy sąsiadów, jak razi nas nasza niezaradność...

Studia w kwadrans

Młodzi ludzie, to odbiorcy wymagający. Przed rozpoczęciem "Wieczoru dobrego kina", który ma zakończyć warsztaty, w bielskim amfiteatrze słychać głosy powątpiewania w sukces twórców. Ale na ekranie pojawia się entuzjastycznie przyjęte "Dziwadło", później teledysk, reportaż o braku kina w Bielsku i seria etiud o tematyce społecznej. Rówieśnicy kwitują pracę swoich kolegów brawami.

- Mieliśmy ambitniejsze plany, ale zabrakło nam czasu, by z tymi młodymi ludźmi przygotować coś wykwintniejszego - przyznaje Marek Włodzimirow.

Zaczynali od zera. Pierwsze spotkanie to nauka podstaw w świecie filmowym: omówienie sprzętu, zasad kadrowania, plan amerykański, zbliżenie, detal, zoom, najazd, sposób trzymania kamery, nieprześwietlanie zdjęć, dogrywanie dźwięku.

- W ten sposób w ciągu kwadransa przekazujemy wiedzę z pięcioletnich studiów - śmieją się filmowcy.

Młodzi uczestnicy warsztatów są zaskoczeni, że film można nakręcić, mając do dyspozycji małą kamerkę i zwykły komputer.

- Gdy zaczynaliśmy kręcić filmy dziesięć lat temu to i tak był szczyt marzeń - mówią Włodzimirow i Prokopiuk. - Bo nie sprzęt w filmie jest najważniejszy, ale pomysł.

Kamera lubi Ewę

Na ekranie widać Ewę. Siedzi w kapciach i w papilotach. Przed telewizorem. Na polu, wśród zbóż.

- Te plenery kręciliśmy w pobliżu wsi Mokre pod Bielskiem - mówi.

Na warsztaty przyszła wraz z koleżankami z grupy BZIK: Bielskiego Zespołu Inicjatyw Kulturowych. Chciały przygotować reportaż o sobie, ale wyszło inaczej - wylądowały na polu w pobliżu Mokrego. Ewa na ekranie co chwila zrywa się i reguluje telewizor, stuka w jego obudowę. Bo na polu słabo odbiera. Widzowie w amfiteatrze jej grę przyjmują z zachwytem.

- Urodzona osobowość aktorska - śmieją się.

Pokaz kończy seria etiud.

- Chcieliśmy przygotować film fabularny albo adaptację dzieła klasycznego, ale dwadzieścia godzin pracy to na takie zadanie za mało - mówią filmowcy.
Ale młodzi ludzie i tak zobaczyli, że mają inną możliwość zabawy w reżysera, niż tylko kręcenie filmików telefonem komórkowym w szkolnej toalecie.

- Bo film to superprzygoda, superpasja, supermetoda na spędzenie wolnego czasu - podkreśla Marek Włodzimirow. - To też sposób na wyrażenie samego siebie i swoich przekonań. W filmie można pokazać coś, czego nie powie się wprost. 150 lat temu człowiek, by być wysłuchanym, szedł na rynek, stawiał stołek, właził nań i krzyczał. Do tego trzeba było mieć sporo odwagi i samozaparcia. Dziś wystarczy nakręcić film!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny