Organizatorzy i pomysłodawcy nie dali się pandemii koronawirusa i jak zapowiedzieli - Up To Date Festival 2020 rozpoczął się zgodnie z planem, choć z niezbyt udanym hasłem "Miłość, Techno, Dezynfekcja" w tle. Ale za to rzeczywiście - dbałość o bezpieczeństwo festiwalowiczów w Białostockim Teatrze Lalek była wzorowa.
A potem na scenie pojawił się Qba Janicki. Samotny rycerz perkusji. Ale nie tej typowej, znanej z czasów Gene Krupy czy Johna Bonhama, tylko preparowanej, bliższej muzyce, jaką w latach 60. XX wieku można było słyszeć na festiwalu Warszawska Jesień. Tu, dzięki przemyślnej desce dźwięków, i przetwarzaniu elementów perkusji momentami całość nabierała wyjątkowo niepokojącego zestawu dźwięków, często na granicy sprzężenia zwrotnego. Biorąc pod uwagę jazzowy i eksperymentalny rodowód Janickiego (związany ze słynnym bydgoskim klubem Mózg i koncertami jak Jerzy Mazzoll czy legendarny Fred Frith) można było się spodziewać bardziej brudnych, postindustrialnych plam i wybuchów dźwięków niż transowości charakteryzującej muzykę elektroniczną.
Za to Pin Park zabrali słuchaczy w świat sprzed co najmniej pół wieku, kiedy w Niemczech Zachodnich (czyli RFN) działała prężna scena kraut rockowa. Maciej Polak i Maciej Bączyk penetrowali też swoiście pojmowane obrzeża ambientu, zaś brzmienie ich analogowych syntezatorów mogło też pozytywnie kojarzyć się fanom wczesnych płyt choćby Tangerine Dream. Wspierany wizualizacjami występ, w świetnej akustycznie dużej sali Białostockiego Teatru Lalek mógł wprowadzić słuchaczy w prawdziwy błogostan.
Czytaj też: Up To Date Festival 2020 na żywo i online. PROGRAM, plan transmisji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?