Todd Wolfe
(fot. Fot. Jerzy Doroszkiewicz)
To był niezwykły koncert. Powszechnie szanowany w USA gitarzysta w Białymstoku przyciągnął zaledwie garstkę fanów żywego, szczerego grania. A przecież robi to z pasją, a towarzyszący mu muzycy to w swoich kategoriach dużo więcej niż sprawni rzemieślnicy. Na scenie całe trio pulsuje i uzupełnia się. A my możemy być dumni, że na elektrycznym i akustycznym basie gra w nim absolwent olsztyńskiej akademii muzycznej Sławek Zaniesienko. Śpiewa zresztą, równie dobrze, jak gra.
Wolfe, jak przystało na zaprawionego w bojach profesjonalistę, niezrażony mikrą ilością publiki zagrał, co i jak chciał. Były cytaty z Led Zeppelin, blues Roberta Johnsona i kilka własnych kompozycji gitarzysty. A na bis? Smakowita wersja "Oh Well" - słynnej kompozycji Petera Greena nagranej jeszcze z Fleetwood Mac. I tylko słuchaczy było jak na lekarstwo. Wstyd
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?