MKTG SR - pasek na kartach artykułów

The First Lights - Lighthouse

Jerzy Doroszkiewicz
The First Lights tworzą: Michał Chrzanowski, Hubert Jabłoński i Andrzej Zieniewicz
The First Lights tworzą: Michał Chrzanowski, Hubert Jabłoński i Andrzej Zieniewicz
Rockowe trio z Białegostoku nie stara się odkrywać nowych lądów, woli podróżować po krainach zaznaczonych na mapach w latach 80. XX wieku.

Porządne, gitarowe granie przywodzące na myśl współczesne formacje rocka progresywnego otwiera niespełna 40-minutowy album białostockiej formacji The Frozen Lights. Kiedy wydawać by się mogło, że nośna melodia, ukryta w dość oczywistej progresji akordów poniesie słuchaczy kompozycji "Frozen Ocean" jak owe niepodlegające dyskusji spienione fale, nagle w utwór wdziera się chłód. Rozpędzony okręt grzęźnie pomiędzy lodowymi krami, a z każdą chwilą sytuacja staje się równie dramatyczna, co w wystawianym na deskach BTL "Biegunie".

W "Light Arcades" dominują już klawiszowe plamy. Nadal słychać, że młodzi muzycy pamiętają nie tylko o budowaniu nastroju, ale są pozytywnymi niewolnikami melodyjności. Nieoczywistej, ale nadającej ich próbom przekazania emocji osobistego rysu. Kiedy odzywają się gitary, do skojarzeń z rockiem progresywnym dochodzą też zupełnie oczywiste konotacje z najbardziej wartościowymi dokonaniami tak zwanej nowej fali rocka z pierwszej połowy lat 80. Zmienne nastroje pozwalają zasłuchać się w tę muzykę bez przysypiania.

W "Fall Reflection" mamy oddech od gitary na rzecz muzyki elektronicznej ocienionej jakby gotyckim klimatem. Kosmiczne barwy i tajemnicze drugie i trzecie plany mogą uwieść wrażliwych i uważnych słuchaczy.

"Mantic Call" to powrót do gitarowych przebieranek po strunach Huberta Jabłońskiego. I znów wyłaniają się z nich szkice melodii. Gitarzysta świetnie buduje dynamikę utworu wzbraniając się jednocześnie przed graniem klasycznie rozumianych partii solowych.

"Orca Bay" znów oscyluje pomiędzy rockiem progresywnym i dalekimi echami The Cure czy The Opposition. Melancholia, jaka wylewa się z tych nut powinna przypaść do gustu fanom obydwu wspomnianych formacji. Łączona z klasyczną el-muzyką, daleką od magmowatych plam z jakimi kojarzy się ambient, a jednocześnie wsparta rockowymi bębnami potrafi przykuć uwagę i poruszać emocje. I pięknie wyciszyć "Crystal Rain Fields".

Zdecydowanie najsłabszym elementem płyty jest sposób programowania perkusji. Momentami toporny, najczęściej odarty z niuansów dynamiki. Miło byłoby usłyszeć ten materiał z żywym perkusistą. Tymczasem bardziej ambientalną stronę swoich kompozycji The First Lights zaprezentują o godz. 19, w sobotę na Plantach w ramach Ambient Parku. To może być wielka niespodzianka.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny