Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczęście ty moje, czyli suma wszystkich nieszczęść

(dor)
Szczęście ty moje kończy krwawa jatka
Szczęście ty moje kończy krwawa jatka Mat. dystrybutora
Szczęście ty moje zrealizował Siergiej Łoźnica. Reżyser-dokumentalista urodził się w miejscowości Baranowicze, czyli jak najbardziej na terenach Polski, wcielonych po wojnie do Białorusi. Ale on jest i czuje się obywatelem świata, a przy pomocy rosyjskiego sztafażu wkradł się od razu do Cannes.

Dobry dokumentalista nad filmem pracuje długo i dokładnie wie, co chce pokazać. Tak też musiał postąpić Łoźnica. Mieszkanie w bloku jako żywo przypoimna polską wielka płytę, z podobnym wystrojem, szafkami nad zlewem, lodówką Mińsk i radiomagnetofonem na stole.

Bazary na Wschodzie też wyglądają podobnie, a galeria twarzy, jakie główny bohater widzi na rynku w małym miasteczku to jedna z najlepszych sekwencji. Reszta jest po części przewidywalna, a po części nie. Bo jak przyznał Łoźnica, widzowie na Wschodzie wierzą, że to prawdziwa historia, a na Zachodzie oglądają Szczęście ty moje jak sprawny thriller, bo nie mieści im się w głowie fabuła filmu.

Łatwo przewidzieć, że władza symbolizowana przez ludzi w mundurach, pokazana bedzie w filmie jako patologia. Żołnierze okradający frontowca, milicjanci bujący oficera - to nie bajki przekonuje Łoźnica i wierzę mu bez zastrzeżeń. Kto widział Dom zły, bez problemu uwierzy, że wieśniacy mogą napaść na zbłąkanego kierowcę dla rabunku tony mąki.

Trudniej uwierzyć w dobre serce głównego bohatera, który karmi małoletnią prostytutkę, a potem daje się podejść jak dziecko krwiożerczym wieśniakom. Uśmiech pojawia się na twarzy, kiedy jurna wieśniaczka, niemal jak Świecie według Garpa używa sobie na otępiałym po ataku wieśniaków kierowcy. Najtrudniej uwierzyć w odwagę głównego bohatera opowieści, który zabiera swoje dokumenty milicjantom łupiącym innego kierowce i odjeżdża.

Za to pomysł z powtórnym spotkaniem wędrowców, to chyba najdokładniej obmyślany element filmu. Łoźnica powiedział na spotkaniu z widzami, iż chciał pokazać, że agresja rodzi się z niczego. Ale kiedy do swojego obrazu dołożył żołnierzy wiozących ładunek 200, czyli kolegę frontowca w trumnie, przedobrzył. Generalnie każdy w tym filmie mundurowy, to samo zło. Żołnierz Armii Radzieckiej, milicjant, weteran z Afganistanu czy uciekinier z frontu tłuką i mordują bez wytchnienia. Chłopi mieszkający w idyllicznej wiosce na końcu świata jawią się przy nich jako niegroźna cywil banda, która może najwyżej po pijaku za mocno zdzielić kijem.

Szczęście ty moje to film nierówny. Za dużo wątków nastawionych na oszołomienie zachodniego widza, brak psychologicznego portretu głównego bohatera, w zamian przedstawianie motywów działania jakby pobocznych bohaterów i niewiarygodne, otwarte zakończenie. Są też plusy. Świetne zdjęcia rosyjskiej wsi, małych miasteczek, nieprawdopodobnie wiernie oddane detale we wnętrzach i ruskie twarze. Jeśli ktoś z rzadka chadza na filmy pełne przemocy, może wyjść zszokowany. Ale zobaczyć trzeba koniecznie.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny