W Sudziankach, tuż pod wielką hałdą śmieci zebrało się we wtorek kilkadziesiąt osób. Mieli transparenty: "My chcemy żyć, a nie w smrodzie gnić", "Studzianki szpeci góra śmieci", "Dość tego smrodu" i "Stop pożarom w Studziankach".
- Tej sortowni śmieci w ogóle tu nie powinno być - nie ma wątpliwości Wojciech Dziedzic jeden z mieszkańców Studzianek. Od lat walczy z właścicielami tego terenu. Policzył, że tylko w ubiegłym roku doszło tu do pięciu pożarów. Kolejny wybuchł w tym roku. Ludzie mówią, że dziś też się tliło. - Czuje pan jak śmierdzi spalenizną - wskazuje jedna z kobiet.
Czytaj koniecznie:Studzianki. Sortownia odpadów bezkarna, sprawa utknęła w urzędach. A śmieci płoną [ZDJĘCIA]
- To ogromne ilości toksycznych pyłów, które poszły w atmosferę. My nie możemy wychodzić na swoje podwórka. Smród i dym. Nam trudno jest tu żyć. Martwimy się o zdrowie nasze i naszych dzieci - denerwuje się Wojciech Dziedzic.
Przypomina, że pierwszy poważny pożar wybuchł w sortowni w 2012 roku. Trwał aż osiem dni.
Czytaj też:Sortownia odpadów w Studziankach. Minister klimatu zakazał działalności
I od tego czasu mieszkańcy walczą o zamknięciu zakładu. Od urzędu gminy, przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze, Wojewódzki Sąd Administracyjny, aż do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Bez rezultatów.
Walka z systemem prawnym w Polsce wygląda tak, jakby zwykły człowiek uderzał głową w ścianę - mówi Wojciech Dziedzic. - Bezczynność naszych instytucji jest porażająca
Dlatego ludzie postanowili napisać do premiera Mateusz Morawieckiego i prezydenta Andrzeja Dudy. Żądają spotkania. W trybie pilnym. A jak nie, to grożą blokadą.
- Jeśli do spotkania nie dojdzie, będziemy musieli się spotkać dwieście metrów dalej - Sebastian Ptaszyński, radny Waslikowa wskazuje na las za którym jest droga nr 19. To uczęszczana trasa w stronę Sokółki a dalej do Kuźnicy i granicy państwa.
List mieli wysłać jeszcze we wtorek.
- Walczymy o spokój, żeby smród nie dochodził. Chcemy razem walczyć, aby żyło nam się lepiej, by ogrody były czyste - mówi Katarzyna Zawadzka ze Studzianek. Mieszkańcy domagają się, aby zakład został zamknięty.
We wczorajszej pikiecie pod zakładem brał udział Adrian Łuckiewicz, burmistrz Wasilkowa. Wskazuje, że teraz piłka jest po stronie władz województwa. Twierdzi, że zgodnie z prawem działalności w Studziankach może zakazać marszałek wojewódzki. Burmistrz zapewnił, że już wystąpił do urzędu marszałkowskiego o reakcję.
Obok drogi prowadzącej do wysypiska parkuje samochód Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Pracownicy pilnują, by do zakładu nie trafiały już nowe śmieci.
ZOBACZ TEŻ: Pożar wysypiska śmieci w Studziankach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?