MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Smoki o różnym podejściu do życia i słowa, śpiewająca Góra i drewniane klocki prosto z dziecięcych zabaw, czyli kolejny udany spektakl w BTL

Ten spektakl to zabawa słowem, konwencją i... klockami!
Ten spektakl to zabawa słowem, konwencją i... klockami! Bogumił Gudalewski
Miał być dadaistyczny kabaret z lekka domieszką surrealizmu. I tak właśnie jest. A do tego momentami zabawnie, innym razem głośno i nieco strasznie. Wszystko w konwencji, która trafia i do dzieci i do dorosłych - na różnych poziomach postrzegania i odbioru. A gdzie? W Białostockim Teatrze Lalek, w spektaklu "Tamtamtam i Tututu" w reżyserii i wg tekstu Jacka Malinowskiego.

Zaczyna się od nieporozumienia. I to niby błahego, bo językowego. A któż z nas w dzisiejszych czasach przywiązuje jeszcze wagę do języka? Mówimy szybko, skrótami, używając słów, które nie zawsze rozumiemy. Czy prowadzi to do różnych dziwnych sytuacji? Zdarza się. Tak jak zdarzyło się to dwóm smokom, które przez błahostkę prawie zniszczyły pewną majestatyczną i wyjątkowo sympatyczną Górę, która na dodatek... śpiewa!

Niezwykła kraina wyczarowana na deskach BTL

Te smoki to Tamtamtam (Artur Dwulit) i Tututu (Paweł S. Szymański). A w Górę Zieloną śpiewająco wciela się Grażyna Kozłowska. We trójkę (z małą pomocą dziecięcego głosu Stasia Nagnajewicza) wyczarowują krainę, która trochę przestrasza, ale jeszcze bardziej przyciąga. I wciąga. Pokazując nam tylko tyle, ile sama chce.

Krainy by nie było, gdyby nie scenografia - która choć oszczędna w środkach - robi robotę. Jej autorem jest Michał Wyszkowski, który świetnie poradził sobie z ogarnięciem przestrzeni i dostosowaniem jej do małego widza. Mamy więc krzesła, dużo większe niż ich właściciele (jak w życiu każdego małego człowieka, który próbuje się wspiąć na krzesło i nie do końca sięga głową ponad stół), mamy klocki - z których można wybudować absolutnie wszystko. I które można zburzyć - jednym nieprzemyślanym ruchem, albo słowem nie na miejscu. I w końcu mamy smoki - smoki rękawice z zegarowymi oczami i ostrymi pazurami. Trochę przywodzą na myśl Edwarda Nożycorękiego, trochę - Szalonego Kapelusznika. Potrafią nieźle przestraszyć, ale, kiedy się łaszą, mogą być całkiem sympatyczne.

Kolor i dźwięk - czyli wytrychy, którymi da się przemówić do dzieci

Ważny jest też tu kolor. Nadaje charakteru postaciom i jest bardzo ciekawie prowadzony i wpleciony w scenografię i kostiumy. Pamiętajmy, że dzieci lubią operować kolorem. I zapewne podczas spektaklu trzymają stronę czerwonego, albo niebieskiego. A może są majestatyczne jak zieleń góry?

Muzyka wprowadza w nastrój i buduje klimat. Oszałamia śpiew Grażyny Kozłowskiej, Góry Zielonej - równie majestatycznej co zdziwionej tym wszystkim co w pewnej chwili zaczyna się dziać na jej oczach. I co niestety ją samą dotyka najbardziej. Na szczęście, jak to w bajkach bywa, koniec jest optymistyczny.

Bo budując razem da się budować szybciej i jakby pełniej. I odbudować to, co wcześniej przyszło zniszczyć źle dobranym (i odebranym) słowem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zobacz Q&A z Mandaryną !

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny