Inni uwolnili więzione przez ludzi cassandra sangue, co potęguje tarcia między terra indigena a fanatycznym ruchem ludzi. Dziedziniec w Lakeside staje przed widmem otwartej walki ze „sprytnym mięsem” zamieszkującymi Thaisię. Zatrzymać rozlew krwi może jedynie Simon Wilcza Straż, pomóc mu muszą jednak Meg Corbyn i jej wizje.
Po dwóch częściach przygód Meg Corbyn i mieszkańców Dziedzińca w Lakeside, jest apetyt na więcej. Czytając trzecią część czuję już jednak lekki przesyt i znużenie.
Największy wpływ na to odczucie ma chyba wolniejsze tempo historii. Wydarzenia w trzeciej części po finale drugiej, wyhamowują i tracą na rozmachu. Przez dłuższy czas nie dzieje się nic nowego – ot Meg znowu czuje potrzebuje cięcia, terra indigena zamieszkujący Dziedziniec snują rozważania nad tym co zrobić z ludźmi, w międzyczasie oglądając filmy, organizując spotkania i bawiąc się w lesie.
Historia z powieści fantasy zamienia się powoli w relację live z życia Dziedzińca Lakeside. Pewną nowością jest pojawienie się na scenie nowych wieszczek krwi...tylko, że tak naprawdę nie dowiadujemy się niczego, czego o cassandra sangue już byśmy nie wiedzieli.
Objętościowo „Srebrzyste Wizje” jest największą z części...jednak najuboższą w treść. Autorka często powtarza stwierdzenia i fakty, których dowiedzieliśmy się z „Morderstwa Wron”. Takie zabiegi są na pewno korzystne dla kogoś kto swoją przygodę ze światem Namid zaczyna od 3 części, dla wprawionego w uniwersum czytelnika może to być jednak męczące. Anne Bishop podczas pisania książki miała chyba w głowie już czwartą część, a „Srebrzyste Wizje” potraktowała jako swego rodzaju podsumowanie.
Trzecia cześć posiada takie same wady i zalety jak dwie poprzednie. „Srebrzystych Wizji” nie polecam Czytelnikom, którzy poszukują mrocznej lektury i gęstego klimatu. Obcując z twórczością Anne Bishop, trzeba być przygotowanym na duża dawkę „słodkości” przejawiających się chociażby w stosunkach między bohaterami.
Straszny, krwiożerczy Simon Wilcza Straż jest tak naprawdę słodkim, lubiącym zabawę, lizanie i ciasteczka zwierzakiem. Żeńskie bohaterki powieści są zarysowane jako rozchwiane i nad wyraz emocjonalne postacie, a Inni, których autorka najpierw chce przedstawić jako krwiożercze, tajemnicze stworzenia, tak naprawdę przez większość czasu zajmują się rozstawianiem książek, zarządzaniem, sprzątaniem, zabawą i jedzeniem.
Bardzo obrazowym przykładem jest sytuacja w której Simona odwiedza w jego biurze Żywioł Zimy. Rozmowa dotyczy spraw życia i śmierci. Gdy Żywioł wychodzi spodziewać by się można jakiejś refleksji nad tym co właśnie zaszło. Vlad i Simon jednak w tym momencie zastanawiają się nad sprzątnięciem kałuż wody powstałych po wizycie mistycznego stworzenia. Momentami niszczy to klimat tajemniczej, epickiej historii.
„Srebrzyste Wizje” takich elementów z cyklu „Życie codzienne na Dziedzińcu” mają jeszcze więcej niż poprzednie części, i chyba niestety Anne Bishop przekroczyła tym razem granicę w ich ilości.
I chociaż narzekań na najnowsze dzieło z serii „Inni” można by jeszcze mnożyć, to „Srebrzyste Wizje” nie jest ostatecznie książką złą. Czyta się ją szybko i przyjemnie, bez momentów większej irytacji. Jest po prostu częścią słabszą od „Pisane Szkarłatem” i „Morderstwa Wron”.
Mamy do rozdania egzemplarz książki „Srebrzyste Wizje”. Żeby ją dostać, wystarczy odpowiedzieć na pytanie: „Jak wampiry określają Wieszczki krwi?”
Odpowiedz należy wysłać na adres: [email protected].
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?