Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Posprzątane" w Tatrze Dramatycznym, czyli o tym jak wielka jest siła kobiet i ich wsparcie - szczególnie wtedy, kiedy inni zawodzą

Urszula Śleszyńska
Urszula Śleszyńska
Spektakl "Posprzątane" w Teatrze Dramatycznym to rzecz bardzo udana
Spektakl "Posprzątane" w Teatrze Dramatycznym to rzecz bardzo udana Wojciech Wojtkielewicz
"Posprzątane" w wykonaniu aktorów Teatru Dramatycznego to spektakl kompletny, w którym odnajdą się przede wszystkim kobiety. Nie tylko te zdradzone czy poranione przez los. Również te, które cały czas czegoś szukają, do czegoś dążą. I te całkiem szczęśliwe, z ukochanym mężczyzną u boku. Ale to też rzecz, która przemówi do mężczyzn. I da im pole do rozmyślań i rozważań nad tym, co jest w życiu ważne.

Bożenie Baranowskiej, reżyserce spektaklu "Posprzątane" wg tekstu Sary Ruhl, udało się stworzyć świat w który widz wchodzi od pierwszych minut. Daje się porwać muzyce, narracji pięknej młodej dziewczyny i z pozoru zabawnej historii jej rodziców, którzy stawiali w życiu na dobry humor i nie do końca na dobre im to wyszło. Daje się porwać biegowi tej niezwykłej dwuaktówki, która mogłaby trwać i trwać, a pewnie człowiek i tak by się nią nie nasycił. Tymi iskrami między głównymi bohaterami, tej intrydze, tym zawiedzionym nadziejom i niespodziewanym sytuacjom. I mimo pozornego humoru, żartu, pojawia się tu wiele prawd o życiu, które trafiają do nas jeszcze przez długi czas po opuszczeniu teatru. Muszą dojrzeć, jak jabłka, które bohaterowie zrywają w sadzie i które pachną ze sceny beztroskim latem.

Wielowymiarowa historia o miłości, zdradzie, przeznaczeniu i sile kobiet

Historia jest niby prosta, a jednak wielowymiarowa. A przy tym zabawna i wzruszająca. To drugie chyba nawet bardziej. Autorka po mistrzowsku splata losy piątki bohaterów, miotanych gwałtownymi – „jak grom z jasnego nieba” zrządzeniami losu. Bohaterowie dramatu to: Lane (Monika Zaborska) i Charles (Piotr Szekowski) – małżeństwo dwojga lekarzy, Virginia (Agnieszka Możejko-Szekowska) – nieprzewidywalna siostra Lane, Matylda (Paula Gogol) – ich dowcipna pomoc domowa z Brazylii oraz tajemnicza, charyzmatyczna pacjentka doktora Charlesa - Anna (Justyna Godlewska-Kruczkowska). Za jednego z bohaterów można też uznać dom, w którym dzieje się akcja sztuki. Przez wielu jest on określany mianem chłodnego, a jednak potrafi pokazać inne oblicze - za sprawą zamieszkujących go czy przebywających w nim ludzi. Sam dom zresztą został świetnie, ascetycznie i bardzo czysto, a przy tym uniwersalnie wymyślony przez twórcę scenografii - Andre Putzmanna.

A skoro już przy scenografii jesteśmy, to zanim przejdziemy do samych ludzkich bohaterów, warto tu wspomnieć też o teatralnym zawładnięciu przestrzeni. Wykorzystany w tym spektaklu jest praktycznie każdy skrawek sali UCK w której jest on prezentowany. Mamy grę nie tylko w scenografii głównej, ale również na balkonach. To ciekawie dynamizuje to, co dzieje się w spektaklu.

A dzieje się dużo. Więcej niż w życiu niejednego z nas. Wszystko co się wydarza pozostawia nas z pytaniami jak sami zachowalibyśmy się na miejscu bohaterów, jak my podchodzimy do poruszanych w spektaklu kwestii, czy pochwalamy ich postępowanie, czy wręcz przeciwnie. Czy sami potrafilibyśmy wybaczyć? Są też pytania o egzystencję, nasze miejsce w życiu a nawet o depresję. Nic wprost, a jednak tak to można odczytać. Ja tak to odczytałam.

Czytałam też bohaterów, ich zachowania, ich podejście do życia. Aktorzy świetnie poradzili sobie z ich złożonością, potrafili nadać im cechy, czasem oddać im coś z siebie (jak śmiech, jego charakterystyczny sposób) - przez co mamy wrażenie, że to nie są tylko wymyślone, papierowe postaci z jakiegoś tam dramatu. Te postaci naprawdę żyją. Niektóre chciałoby się od razu przytulić, do innych podchodzi się z początkowym dystansem, by pod koniec całkowicie zmienić o nich zdanie.

Świetne kreacje całego zespołu aktorskiego

Nie da się chyba wyróżnić jednej osoby, która była lepsza od pozostałych. I to jest w tym spektaklu piękne. Że tu docenia się pracę całego zespołu, który jest świetnie dobrany i potrafi stworzyć na scenie prawdę. Bez przerysowania, bez śmieszności. Między Anną i Charlesem faktycznie da się wyczuć iskry. Virginia wzrusza i smuci zarazem - choć to bez wątpienia również postać komiczna. Matylda jest przebojowa, ale widać, że potrzebuje po prostu przytulenia i rodziców, których straciła zbyt szybko i zbyt głupio. A Lane? Ona zmienia się chyba najbardziej. I odkrywa przed nami - ze wszystkimi swoimi dobrymi i złymi cechami. Ze swoim perfekcjonizmem i uporządkowaniem, by w końcu pokazać też tę inną, ludzką twarz.

To spektakl dobry. Nawet bardzo. Wielkie ukłony w stronę całej ekipy, której udało się stworzyć świat, do którego chce się wracać. I który nie nuży.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny