Poseł Eugeniusz Czykwin chce współpracować z białoruskim reżimem

To wstyd i poważny błąd polityczny - tak powstanie zespołu parlamentarnego współpracy z Republiką Białoruś komentuje poseł Robert Tyszkiewicz (PO). Jest przewodniczącym innego, od dawna działającego, zespołu do spraw Białorusi, który przede wszystkim zajmuje się politycznym wspieraniem białoruskiego ruchu demokratycznego.

Oburzenia nie kryje też Vladimir Kobets, były białoruski więzień polityczny, który obecnie mieszka w Warszawie i koordynuje kampanię społeczną "Europejska Białoruś". - Na Białorusi byłem więziony, bity i prześladowany za swą działalność polityczną - mówi. - To dla mnie szok, gdy słyszę, że ambasadora Białorusi, czyli przedstawiciela Łukaszenki, polscy posłowie zapraszają na inaugurację zespołu, który w przyszłości ma współpracować z reżimem.

Poseł SLD Eugeniusz Czykwin, nie zgadza się z takim podejściem. - Nikt nie oburza się, gdy powstają zespoły współpracy z Kubą czy Chinami, a przecież to też reżimy - podkreśla. - Nasz zespół ma zająć się przede wszystkim budową dobrosąsiedzkich stosunków w sferze gospodarki, kultury i edukacji.
Czykwin określa dotychczasowy stan stosunków z naszym wschodnim sąsiadem jako niezadowalający. Uważa, że nie da się ich budować z pominięciem władz samorządowych i państwowych. Stąd idea powołania zespołu.

- To nie ma sensu - komentuje Tyszkiewicz. - Takie podejście jest zaprzeczeniem naszych dotychczasowych działań. My chcemy współpracy kulturalnej i gospodarczej ze społeczeństwem białoruskim, ale nie będziemy popierać władz tego państwa. Nie można kogoś jednocześnie ganić i głaskać po główce.

Dość tego

Represje, aresztowania i prześladowania przeciwników politycznych Aleksandra Łukaszenki, to na Białorusi codzienność. W kraju tym za kratki może trafić każdy, kto uczestniczy w demonstracjach, które nie odpowiadają władzom państwa. Ograniczona jest tam także wolność prasy. Co jakiś czas z Białorusi docierają informacje o śmierci lub zaginięciu osób związanych z ruchem demokratycznym.