Po raz ostatni ceny biletów autobusowych zmieniły się 1 marca 2020 roku. Tego dnia weszła w życie podwyżka przegłosowana przez radnych w listopadzie 2019 roku. Przypomnijmy, że jednorazowy papierowy w pierwszej strefie wzrósł z 2,80 zł do 4 zł. Z kolei elektroniczny z 2,7 zł na 3 zł. Odpowiednio zmieniła się też taryfa biletów wielookresowych. Znikły też niektóre rodzaje biletów.
Władze miasta uzasadniały podwyżkę tym, że ceny biletów Białostockiej Komunikacji Miejskiej nie zmieniały się od kwietnia 2012 roku.
- Porównanie dochodów i wydatków komunikacji miejskiej w latach 2012-2018 wykazało, iż wpływy z biletów w roku 2018 w porównaniu do 2012 spadły o 9,51 mln zł, natomiast wydatki wzrosły o 18,121 mln zł. Z kolei dotacja do komunikacji miejskiej wzrosła z 24,6 mln zł w 2012 r. do 45,39 mln zł w roku 2018 - głosiło uzasadnienie skali podwyżek.
Tyle że dwa tygodnie po ich wprowadzeniu w życie, wybuchła pandemia i zamroziła życie społeczne. W tym przejazdy publicznymi środkami transportu. Zamiast planowanych większych dochodów BKM miał coraz mniejsze wpływy z biletów. Do tego stopnia, że na koniec 2021 roku, czyli drugiego roku pandemii, BKM odnotował 100 mln zł deficytu. Jak tłumaczyły władze był to efekt pandemii, mniejszej liczby kupowanych biletów i rosnących cen paliwa.
Początek 2022 r. był niewiele lepszy
- Niestety, nie zauważamy wzrostu wpływów ze sprzedaży biletów. Rosnące ceny paliwa w lutym, a szczególnie w marcu mają tu również duże znaczenie. Robimy jednak wszystko, by jakość świadczonych przez BKM usług pozostawała na niezmienionym poziomie - mówił po trzech miesiącach ubiegłego roku prezydent Tadeusz Truskolaski.
Jednocześnie wtedy nie planował ani likwidacji jakiejkolwiek linii BKM, ani też podnoszenia cen biletów (choc tego nie wykluczał w zależności od rozwoju sytuacji). Podkreślał, że trzeba skoncentrować się na odtworzeniu tzw. potoków pasażerskich, a nie na podejmowaniu decyzji, które mogą zniechęcać do korzystania z BKM.
W kolejnych miesiącach oprócz cen paliw i inflacji doszła presja płacowa ze strony załóg spółek komunikacyjnych. Gdy w innych miastach dochodziło do protestów kierowców, nad Białymstokiem unosiło się jedynie widmo strajku. Rozmowy związkowców z władzami miasta były przerywane, pojawiły się też rozbieżności, co do wynagrodzeń kierowców. Ostatecznie kilkumiesięczne negocjacje zakończyły się tym, że - jak informował prezydent na grudniowej sesji budżetowej - w 2023 roku pracownicy spółek komunikacyjnych mieli otrzymać o 500 zł większe wynagrodzenia.
Już na początku 2023 roku, władze miasta i prezesi spółek komunikacyjnych twierdzili, że w 2022 roku (dane za 11 miesięcy) miejskie spółki komunikacyjne zapłaciły za paliwo niemal 40 mln zł, czyli o ok. 16 mln zł więcej niż rok wcześniej. Uważali, że kwota ta byłaby o 5 mln zł niższa. Ich zdaniem tyle trzy białostockie spółki komunikacyjne przepłaciły za paliwo w trakcie obowiązywania obniżonego podatku VAT-u.
Chodziło o to, tuż przed końcem 2022 roku, czyli przed przywróceniem wyższego VAT, Orlen obniżył hurtowe ceny paliw. Decyzja spowodowała, że wraz z początkiem nowego roku paliwa na stacjach nie zdrożały. Ale zdaniem władz miasta (podobnie jak wielu innych w kraju i opozycji) ceny hurtowe można było obniżyć wcześniej. Taką interpretację odrzucał prezes PK Orlen Daniel Obajtek twierdząći, że polityka mogłaby doprowadzić do chaosu na stacjach benzynowych.
Już podczas tamtego wystąpienia przed jedna z białostockich stacji orlenowskich prezydent Tadeusz Truskolaski nie wykluczał, że w tym roku przedstawi radnym propozycję podwyżki cen biletów autobusowych. Wszystko wskazuje na to, że jej widmo krąży po Białymstoku. Niewykluczone, że już niebawem białostoczanie będą musieli głębiej sięgnąć do kieszeni.
- Analizujemy aktualną sytuację w zakresie kosztów funkcjonowania komunikacji miejskiej, a następnie w ciągu najbliższych dwóch tygodni będzie podjęta decyzja w tej sprawie. Swoje stanowisko uzależniam od oceny sytuacji przez radnych - mówi prezydent Tadeusz Truskolaski.
W radzie miasta jest 28 radnych. Połowa z nich tworzy klub Koalicji Obywatelskiej. Jego radny Marek Tyszkiewicz zwraca uwagę, że finanse zmuszają magistrat i spółki komunikacyjne do tego, by podnieść ceny biletów, bo nie stać miasta by dołożyć z innej puli.
- Tak więc będziemy chyba wnioskowali za podwyżką - mówi radny.
Drugim klubem w radzie miasta jest ten tworzony przez PiS. Liczy 12 radnych. Jak zachowa się, jeśli prezydent położy na sesyjnym stole podwyżkę?
- Jako klub nie rozmawialiśmy jeszcze na ten temat- mówi radna Agnieszka Rzeszewska.
Przy takim układzie sił przysłowiowym języczkiem u wagi pozostaje dwóch radnych Polski 2050.
- Najpierw zapoznamy się z argumentacja, a dopiero potem podejmiemy decyzję - deklaruje radny Maciej Biernacki.
Przypomnijmy, że polityka komunikacyjna od lat była przedmiotem sporu w mieście. Opozycja podważa sens istnienia trzech spółek transportowych twierdząc, że wystarczy jedna, a połączenie przyniesie oszczędności. Prezydent za każdym razem odrzuca te rozwiązania.
-
Tragedia w Połtawie. 41 ofiar po rosyjskim ataku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?