Mamy świadomość tego, że w roku wyborczym to trudna decyzja. Wiemy jednak, że tego oczekują od nas Polacy. Musimy działać stanowczo. Morderstwo prezydenta Pawła Adamowicza pokazuje, że doszliśmy do ściany jeżeli chodzi o stopień skonfliktowania społeczeństwa – komentuje bojkot TVP szef podlaskiej Platformy poseł Robert Tyszkiewicz.
Jego zdaniem, przez ostatnie lata TVP pod nadzorem Jacka Kurskiego podkręcała temperaturę propagandy i nienawiści, prowadziła nagonkę na niewinnych ludzi. Stąd decyzja władz PO o bojkocie mediów publicznych. Jej politycy nie będą brać udziału w programach TVP, także regionalnych do czasu odwołania Jacka Kurskiego oraz ustanowienia społecznego nadzoru nad mediami publicznymi.
Taki polityczny bojkot nie jest czymś nadzwyczajnym. W 2008 roku jedną z telewizji komercyjnych omijali szerokim łukiem politycy PiS. Wytrwali pół roku.
Jak będzie teraz?
Platformę wsparli już niektórzy publicyści i ludzie kultury m.in. aktor Maciej Stuhr. Do bojkotu przyłączył się też były poseł Nowoczesnej Krzysztof Truskolaski, który niedawno przystąpił do sejmowego klubu PO – KO.
– Uważam, że telewizja publiczna stała się tubą pisowskiej propagandy. Wszystkie materiały w „Wiadomościach”, czy w białostockim programie informacyjnym są robione pod partię rządzącą – podkreśla poseł Krzysztof Truskolaski.
Czy jednak w roku wyborczym to słuszna decyzja? Zdaniem byłego posła Nowoczesnej coraz większy zasięg ma internet, dzięki któremu też można trafić do ludzi ze swoim przekazem. –Natomiast jeżeli chodzi o telewizję publiczną: pojawiają się informacje, że od 2015 roku powstało ok. stu negatywnych materiałów o śp. prezydencie Adamowiczu. To jest straszne – dodaje poseł Truskolaski.
Myli się jednak ten, kto uważa, że bojkot zjednoczy opozycję. Choć prawie wszystkie ugrupowania opozycyjne krytykują media publiczne, do PO przyłączać się nie zamierzają.
O bojkocie krytycznie wypowiedziała się Nowoczesna. Robert Biedroń uznał, że to nie jego wojna. Z występowania w TVP nie zrezygnują też ludowcy.
– Powinniśmy się pokazywać także w mediach publicznych. Dzięki temu mamy możliwość przedstawić swoje argumenty i racje. Jeżeli nas nie będzie, nasz głos nie przebije się w ogóle. Będzie tylko przekaz strony rządowej – uważa Stefan Krajewski, szef podlaskich struktur PSL.
Sceptyczne głosy płyną też ze strony socjologów i politologów.
– Mogę zrozumieć powody bojkotu telewizji publicznej. Jestem bardzo krytyczna wobec manipulacji, braku obiektywności dziennikarskiej w serwisach informacyjnych. Ale prawda jest taka, że wciąż ogromna część społeczeństwa ogląda tylko telewizję publiczną. Nieobecność oznacza, że nie dajemy im alternatywy. Oczywiście chodzenie na programy ze świadomością, że można zostać zaatakowanym sprawia, że trzeba być świetnie przygotowanym i mieć dużą odporność psychiczną. Po to, by powiedzieć swoją opinię jednoznacznie i stanowczo – podkreśla socjolożka dr Katarzyna Sztop-Rutkowska.
– Zamiast ofensywy programowej i personalnej, PO decyduje się na taki dosyć rozpaczliwy gest. Można mieć pewne zarzuty do mediów publicznych. Na pewno prowadzą one swoją własną politykę. Chcą niwelować przewagę mediów komercyjnych, które w zdecydowanej większości popierają Platformę – mówi politolog z PB prof. Tadeusz Popławski.
Uważa, że bojkot TVP raczej nie przyniesie PO korzyści. I pewnie potrwa tylko do wyborów europejskich.
Jak będzie – to się okaże.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
