Pasażerowie nie chcą klikać. Radni ich nie posłuchali

- Obowiązek klikania przy każdym wejściu do autobusu to przede wszystkim niewygoda dla mieszkańców - bronił obywatelskiego projektu uchwały Tomasz Madras z PiS. - Mało tego, to jest niebezpieczne, bo wyciąganie razem z biletem portfela to raj dla kieszonkowców. To pokusa dla złodzieja.

- To tak jak wtedy, gdy kupujemy nowe buty - stwierdziła Katarzyna Siemieniuk z PO. - Często są bardzo niewygodne i mimo że nam się podobają, to uwierają.

- Posłuchajmy mieszkańców - apelował Michał Karpowicz z SLD. - Dajmy szansę demokracji bezpośredniej.

- Nigdy wcześniej aż tyle osób nie wykazało aktywności w jakiejś sprawie, to pierwszy raz w historii Białegostoku - mówił o obywatelskim projekcie Rafał Rudnicki z PiS. - Nie mogę zgodzić się na to, by tę obywatelską aktywność zablokować.

Przypomniał, że to dzięki inicjatywie "Porannego" pojawiły się zmiany w regulaminie rady miejskiej. Umożliwiły one mieszkańcom miasta zgłaszanie własnych projektów uchwał.

- Pamiętajmy o tym, że to społeczeństwo mówi o tym, czego potrzebuje - dodawał Rudnicki.

- Koledzy z PiS-u, nie tylko wy rozmawiacie z mieszkańcami, my też - oświadczyła Janina Czyżewska z PO.

Dyskusja była tak gorąca, że próbowali się do niej włączyć nawet obecni na sesji przedstawiciele mieszkańców. Jednak uciszał ich prowadzący obrady.

- Proszę wyjść, ochłonąć i potem wrócić - poradził jednej z kobiet, siedzącej na sali, przewodniczący sesji Sławomir Nazaruk.

Radni zdecydowali za mieszkańców

Wreszcie mieszkańcy dostali głos.

- To jakaś kosmiczna sprawa, to obłęd - oceniła obowiązek klikania białostoczanka Aleksandra Połczykowska. - Gdzie zdrowy rozsądek. Platformo Obywatelska, obudź się i słuchaj ludzi, bo to są głosy rozsądku.

- Macie nasze prawa respektować, po to was wybraliśmy - mówił do radnych Zbigniew Staniszewski, białostoczanin. - Macie państwo myśleć. To naprawdę nie boli.

- Rozumiem, że niektóre zmiany przychodzą z trudnością i bywają bolesne - stwierdził Zbigniew Nikitorowicz z PO. - Lepiej nie przeciwstawiać się im, gdyż one usprawniają nasze życie.

Nikitorowicz przypomniał, że to PO i prezydent Tadeusz Truskolaski wygrali ostatnie wybory. Jego zdaniem, to świadczy o tym, że wsłuchują się w głos białostoczan.

- Vox populi, vox Dei - to jest wyrażane co cztery lata w wyborach - stwierdził.

Wiceprezydent Adam Poliński obiecał, że to nie jest ostatnia dyskusja nad klikaniem. Jego zdaniem, warto będzie przyjrzeć się tej sprawie, gdy minie pełen rok od wejścia w życie obowiązku dotykania e-biletem autobusowych czytników.

Stwierdził, że cały projekt sprowadza się do korzyści dla pasażera w zamian za to jedno utrudnienie.

Radni odrzucili projekt mieszkańców

Tak chciało 14 radnych z klubu Platformy Obywatelskiej, jeden nie głosował a dwunastu z PiS i SLD było za uchwałą.

To oznacza, że każdy pasażer musi pamiętać, by po wejściu do autobusu przyłożyć elektroniczny bilet do czytnika. Jeśli tego nie zrobi, to od czerwca może zostać ukarany. Mandat zapłacony kontrolerowi na miejscu to 10 zł.

Jednak po upływie wszystkich terminów sięgnie aż 200 zł.

Ta sprawa mocno podzieliła radnych. Potrzeba było wczoraj aż trzech głosowań nad obywatelskim projektem.

Za pierwszym razem uchwała przeszła. Po czym dwoje radnych klubu PO stwierdziło, że się pomylili.

Mariusz Nahajewski złożył wniosek o powtórne głosowanie. Wówczas uchwała już przepadła.

Wtedy jednak Kazimierz Dudziński z PiS oświadczył, że on też się pomylił. W trzecim, ostatecznym głosowaniu, większość radnych też była za odrzuceniem projektu.

- Jestem zawiedziony takim wynikiem głosowania - nie ukrywał Krzysztof Pogorzelski, współorganizator akcji zbierania podpisów pod obywatelskim projektem uchwały. Był obecny na sali obrad podczas dyskusji. - Przede wszystkim strasznie mi teraz żal mieszkańców.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje