MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pałac Branickich, czyli awantura o siedzibę sądu

Andrzej Lechowski, dyrektor Muzeum Podlaskiego
Projekt elewacji frontowej budynku szkoły handlowej przy Warszawskiej 63 z 1903 r.
Projekt elewacji frontowej budynku szkoły handlowej przy Warszawskiej 63 z 1903 r. Reprodukcja z: Małgorzata Dolistowska, W poszukiwaniu tożsamości miasta.
Pierwszą siedzibą utworzonego w sierpniu 1919 roku sądu okręgowego był Pałac Branickich. To wbrew pozorom była mało wygodna lokalizacja.

W pałacu bowiem mieściło się wszystko - powstające instytucje państwowe, administracja wojskowa i różne organizacje społeczne. Spowodowane to było dramatycznym brakiem odpowiednich na ich siedziby budynków w mieście. Dawne, rosyjskie gmachy w większości były zrujnowane i pozbawione niezbędnych sprzętów. Pozostawał więc pałac i hotel Ritz. Sytuację skomplikowała dodatkowo niezwykle sroga zima 1919/20. Na skutek mrozów w Ritzu popękały kaloryfery. Doszło do kuriozalnej sytuacji, że przybyły do Białegostoku pierwszy wojewoda Stefan Bądzyński nie mógł rozpocząć urzędowania, nie miał nawet gdzie zamieszkać. Wobec tego wrócił do Warszawy i był takim dojeżdżającym wojewodą.

Próbowano zaradzić tej sytuacji. Pośpiesznie remontowano budynki, które w przyszłości miały zostać zajęte przez wojewódzkie i miejskie instytucje. Doraźnie zaś wydawano nakazy sekwestrowania budynków i lokali. W marcu 1920 roku ogłoszono, że „lokal byłej restauracji Monopol (który kupił nowy nabywca, odświeżył go, lecz z różnych przyczyn nie mógł zakładu swojego otworzyć) przy ul. Kilińskiego zarekwirowano na pomieszczenia biura komisji rozdziału drzewa”. Notatka ta kończyła się znamiennym zwrotem „i t.d.” Ogłoszono też, że „właściciel domu przy ulicy Kilińskiego p. Kempner otrzymał polecenie opróżnienia całego domu na posiedzenie jednego z biur”. Tym domem była dzisiejsza siedziba Książnicy Podlaskiej, czyli dawna loża masońska. W tym czasie trwał już spór o nową siedzibę sądu.

O tym, że pałac będzie jedynie jego tymczasową siedzibą było przesądzone już w momencie powołania sądu. Jesienią 1919 roku postanowiono, że sąd przeprowadzi się do reprezentacyjnego gmachu przy Warszawskiej 63. Decyzja ta wywołała gwałtowny sprzeciw społeczności żydowskiej, bowiem w gmachu tym funkcjonowała szkoła handlowa, która powstała z inicjatywy między innymi prominentnych żydowskich działaczy, a w 1909 roku na jej potrzeby przekazano właśnie ten gmach. Komitet rodzicielski szkoły przekazał radzie miejskiej, do której obowiązków należało znalezienie odpowiednich lokali dla państwowych instytucji petycję, w której usiłował „udowodnić, że gmach ten jest dla istnienia szkoły niezbędny”. Dalej argumentowano, że „szkołę handlową ludność żydowska założyła ponieważ ograniczenia procentowe Żydów w dawnych szkołach rosyjskich utrudniały młodzieży żydowskiej korzystanie z nauki”. Podkreślano fakt, że w roku szkolnym 1919/20 uczyło się w niej 700 uczniów, a zatrudnienie miało 40 - 50 nauczycieli. Zaznaczano też, że placówka nie jest hermetyczną żydowską szkołą i w niższych klasach nauka przebiega w języku polskim. Ale w wyższych klasach wykładano po rosyjsku!

Na propozycję magistratu, aby szkołę przenieść do innego budynku komitet odpowiadał, że „w mieście nie brak gmachów odpowiednich dla sądów, jak pałac dawnego rosyjskiego szlachetnego (sic! Chodziło tu o budynek przy Lipowej 24 zwany domem szlacheckim, należącym przed 1915 rokiem do ziemskiego samorządu powiatowego szlachty. A.L.), jak dom Zabłudowskiego na rogu ul. Sienkiewicza (i Rynku Kościuszki A.L.), jak hotele, lokale restauracyjne, i t.d.”. Na propozycję magistratu, aby handlówkę przenieść do gmachu żydowskiej szkoły rzemieślniczej, obecnie to budynek przy Lipowej 41, komitet odpowiadał, że jest to niewykonalne z powodu konieczności przeprowadzenia kosztownej i gruntownej przebudowy tego budynku. To z kolei „naraziłoby młodzież na stratę roku nauki”.

Na zarzut magistratu, że w dotychczasowej siedzibie szkoły, czyli przy Warszawskiej 63 „odbywają się nie licujące z zadaniami szkoły maskarady” komitet nie odpowiedział. Chodziło tu o wynajmowanie szkolnej auli na rozmaite, często niezbyt ambitne, występy artystyczne i urządzanie w niej zabaw tanecznych, przy których nieodzowny był bufet z wyszynkiem.

Całą sprawą 23 stycznia 1920 roku zajęła się na swym posiedzeniu rada miejska. Notatka z tej sesji szkicuje ciekawy obraz tamtej rady, w której, pamiętajmy o tym, nie zasiadali Żydzi. Oto ten dokument.

„Kwestię rekwizycji gmachu b. szkoły handlowej i innych gmachów na potrzeby biur województwa referował p. W. Łuszczewski. (Witold Łuszczewski był wiceprezydentem miasta A.L.) Województwo mieścić się będzie w pałacu Branickich, stąd trzeba będzie usunąć niektóre instytucji, dla których między innemi ma być zarekwirowany gmach b. szkoły handlowej. W związku z tym złożone zostały dwie petycje przez 1) nauczycieli i 2) rodziców uczniów uczęszczających do szkoły mieszczącej się w tym gmachu. Radny W. Hermanowski (Wincenty Hermanowski, późniejszy prezydent miasta, a w tym czasie przewodniczący tak zwanego Dozoru Szkolnego A.L.) wypowiada się przeciwko projektowi rekwizycji gmachu szkolnego. W tym samym sensie wypowiada się radny F. Godyński oraz inspektor szkolny Wł. Tarło - Maziński. Radna J. Klimkiewiczowa i wiceprezes (rady miejskiej A.L.) W. Olszyński nawołują do zastanowienia się spokojnego nad tą sprawą. Ostatni mówca w dłuższem przemówieniu, wykazał jak na dłoni, że w danym przypadku wytworzyła się sytuacja taka, że umieszczanie Sądu Okręgowego w gmachu b. szkoły handlowej jest koniecznością nieuniknioną. Radny Kiśliński nawołuje by nie czynić uszczerbku szkole. Przemawiali następnie radni Godyński i Starzyński. Prezydent B. Szymański zbija zarzuty stawiane Magistratowi jakoby to on uchwalił rekwizycję gmachu b. szkoły handlowej. Jest to zarządzenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Prezes Rady (Feliks Filipowicz A.L.) reasumując dyskusję, uważa że instytucja prywatna (w danym wypadku szkoła) winna ustąpić miejsce instytucja państwowej (Sądowi Okręgowemu). Ostatni przemawiał radny W. Kolendo (Władysław Kolendo był nauczycielem Gimnazjum Zygmunta Augusta A.L.), który oświadczył, że z bólem serca schyla głowę przed koniecznością państwową. W tej sprawie większością głosów powzięto uchwałę następującą. Rada Miejska wysłuchawszy petycji rodziców młodzieży uczącej się w szkole, która mieści się w gmachu b. szkoły handlowej, oraz ciała pedagogicznego tej szkoły i zważywszy, że sprawa ta jest już przesądzona przez władze administracyjne, polecając Magistratowi dołożyć wszelkich starań w celu ułatwienia szkole wyszukania odpowiedniego gmachu - przechodzi do porządku dziennego”.

Formalnie był to wyrok na szkołę handlową i otwarcie perspektyw przed sądem okręgowym. Ale to jeszcze nie był koniec walki o być albo nie być.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny