Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nocny maraton teatralny

Jerzy Szerszunowicz
Piotr Dąbrowski, dyrektor Teatru Dramatycznego im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku, przewodniczący jury, prezentuje wielce dramatyczny "urobek” Konkursu Małych Form Dramaturgicznych "1-2-3”. Na razie to tylko makulatura, która za tydzień stanie się zajmującą lekturą, a za kilka miesięcy jeden z maszynopisów zamieni się w prawdziwe przedstawienie.
Piotr Dąbrowski, dyrektor Teatru Dramatycznego im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku, przewodniczący jury, prezentuje wielce dramatyczny "urobek” Konkursu Małych Form Dramaturgicznych "1-2-3”. Na razie to tylko makulatura, która za tydzień stanie się zajmującą lekturą, a za kilka miesięcy jeden z maszynopisów zamieni się w prawdziwe przedstawienie. Fot. Anatol Chomicz
W sobotę, 24 listopada, w Teatrze Dramatycznym w Białymstoku zaprezentowane zostaną trzy zupełnie nowe dramaty.

W antraktach spotkania z autorami. W finale publiczność wybierze najlepszą inscenizację. A wszystko to kompletnie za darmo!

Tak będzie wyglądał finał Konkursu Małych Form Dramaturgicznych "1-2-3", zorganizowanego przez białostocki Teatr Dramatyczny. Spośród 125 tekstów nadesłanych przez 77 autorów wybrano trzech finalistów: "Trzy razy łóżko" Jana Jakuba Należytego, "Gorszy gatunek mężczyzny" Jacka Getnera i "Rozpuszczalnik" Piotra Bulaka. Autorzy otrzymali nagrody w wysokości 1000 zł, ufundowane przez urząd miejski. Teraz walczą o nagrodę główną - czek na 5000 zł, ufundowany przez Wydawnictwo Prasa Podlaska, wydawcę "Kuriera Porannego", oraz realizację sztuki na scenie Teatru Dramatycznego. Premiera przed wakacjami.

"Trzy razy łóżko", czyli igraszki małżeńskie

"Mówiłam ci już, że mam pokazać tylko piersi, bez twarzy. A ty pokażesz twarz w reklamie taniej wieprzowiny. Co jest lepsze: być piersiami reklamy społecznej czy twarzą wieprzowiny?" Jak Państwo myślą? Odpowiedź, wbrew pozorom, nie jest taka prosta. Choć pytanie ma żartobliwą formę, to dotyczy odwiecznego dylematu: być czy mieć? Jan Jakub Należyty rozważa tę kwestię w komedii małżeńskiej "Trzy razy łóżko". Doświadczony autor - tekściarz Zbigniewa Wodeckiego, kabareciarz, dramaturg i piosenkarz w jednej osobie - napisał tekst lekki, dowcipny i bardzo "życiowy". Bohaterowie, mąż i żona, są aktorami. Rozstają się, schodzą, robią kariery i wychowują dzieci. Spotykamy ich trzykrotnie - zawsze w łóżku, zawsze tuż przed, tuż po. To w alkowie zapadają najważniejsze życiowe decyzje - tu rozpadają się małżeństwa i tu, w łóżku, ponownie dochodzi do ugody.

"Trzy razy łóżko" to historia łatwa, prosta i przyjemna - teatralny samograj, wielka gratka dla aktorów, szansa na doskonałą zabawę dla publiczności. A do tego rzecz inteligentna. Obyczajowa perełka. 24 listopada zobaczymy w Dramatycznym wstępną inscenizację, przygotowanę przez studentów akademii teatralnych z Białegostoku i Olsztyna. Czy "Trzy razy łóżko" trafi na afisz, wejdzie do repertuaru Teatru Dramatycznego? O tym zdecydują za tydzień widzowie nocnego maratonu teatralnego. Nie będą mieli łatwego wyboru - szczególnie ci młodsi, oczekujący od teatru nie tylko rozrywki, ale też mocnych wrażeń, doświadczeń ekstremalnych. To dla takiej publiczności teatr przygotował "Rozpuszczalnik".

Bardzo mocny "Rozpuszczalnik"

Bohaterowie "gapią się bezmyślnie w telewizor.

MOCNY: Telewizja to taki rozpuszczalnik.

SŁABY: Zajebiście odkrywcze.

MOCNY: Rozpuszcza wrażliwość.

EWRYDŻ: Rozpuszcza inteligencję.

SŁABY: Rozpuszcza wszystko.

MOCNY: Komp też.

SŁABY: Nie cały.

MOCNY: No, gierki na przykład.

SŁABY: No, gierki tak.

EWRYDŻ: Internet, na przykład.

SŁABY: No, nie cały.

MOCNY: Ale YouTube, na przykład, to tak.

SŁABY: No, YouTube to napewka.

EWRYDŻ: Ostatnio dwa dni siedziałem na YouTube.

SŁABY: I nie rozpuściłeś się.

EWRYDŻ: No, prawie.

Śmieją się".

Piotr Bulak jest bodaj najmłodszym z finalistów konkursu "1-2-3" - jeżeli nie wiekiem, to bez wątpienia tematem sztuki. Para się dziennikarstwem, jest wykładowcą uniwersyteckim i dramaturgiem. Napisał rzecz o młodym pokoleniu - aktualną, mocną. "Rozpuszczalnik" to nieustający potok dialogów - slang, ostre słowa, w których sporo jest agresji, ale i przenikliwości. Trzej młodzi ludzie siedzą przed telewizorem, skaczą po kanałach, surfują po Internecie, grają w krwawe gry i rozmawiają.

Bulakowi udaje się uzyskać dużą naturalność dialogów. Mocny, Słaby i Ewrydż pozornie gadają o wszystkim i o niczym, skaczą z tematu na temat. Jednak szybko się orientujemy, że jesteśmy świadkami sądu nad polską (i nie tylko) współczesnością. Dostaje się telewizji - rozpuszczalnikowi mózgu. Nie oszczędzają literatury. Rodzice też nie mogą liczyć na ułaskawienie: "Sami nic się nami nie zajmują. Kompletnie nas nie rozumieją. Nic im w nas nie pasi". A kino? "Przecież teraz kręcą tylko takie filmy, które już były. Zmieniają pięć procent w starym schemacie. I już jest super oryginalne dzieło". Ferując jeden po drugim wyroki na rzeczywistość, umilają sobie czas "zabijanymi" grami, gapieniem się w telewizor i oglądaniem pornoli.

Język, którego używają, jest wulgarny, agresywny, dowcip chamski. A jednak przez tę skorupę niechęci, frustracji i cynizmu przebija autentyczna wrażliwość. Jak na młodocianych chamów są bardzo dobrze wyedukowani - są świadomymi i krytycznymi odbiorcami popkultury. Trochę to zabawne, ale wierzę Piotrowi Bulakowi, że taka właśnie jest współczesna młodzież - wulgarna, inteligentna, cyniczna, wrażliwa i zagubiona. Koktajl niemal niewyobrażalny, ale na bazie "Rozpuszczalnika" sprawdza się znakomicie.

Sztuka czyta się jednym tchem. A finał, choć nie jest zaskoczeniem, jest równie mocny, jak cały tekst. Pozostaje pytanie, jak to "zagra" na scenie. Dla aktorów wcielenie się w bohaterów "Rozpuszczalnika" może być wyzwaniem: trzeba stworzyć postaci stuprocentowo autentyczne. Każdy błąd może być na wagę sukcesu całej sztuki. Jeżeli młoda widownia nie "kupi" bohaterów, jeżeli ich "rozkmini" i znajdzie tylko udawaczy, to skończy się tak, jak we współczesnej literaturze - na wulgarnych przekleństwach. A byłoby szkoda, bo Piotr Bulak, w przeciwieństwie do wielu innych współczesnych autorów, to taki kolo, co ma wiele do powiedzenia.

"Gorszy gatunek mężczyzny" - farsa o japiszonach

Kilka już powstało i pewnie jeszcze wiele przed nami dramatów, które biorą na celownik żywoty polskich japiszonów. "Gorszy gatunek mężczyzny" Jacka Getnera to wyprawa do świata, którego drzwi zamknięte są dla większości Polaków, potrafiących przeżyć miesiąc za 1200 i mniej złotych. Tu pensja około czterech tysięcy to znak życiowej katastrofy, załamania się kariery - końca szans na świetlaną przyszłość, dobry klub, markowe ciuchy i atrakcyjne kobiety.

Jacek Getner bardzo udanie gra stereotypami. Opowiadając historię rozpadu pewnego konkubinatu, pokpiwa sobie z kobiet, które chcą być twarde jak mężczyźni, z mężczyzn, którzy odnajdują się w roli kury domowej, i z kultury, w której "trzeba mieć jaja", żeby przetrwać - niezależnie od tego, czy jest się kobietą, czy mężczyzną. A gdzie tu miejsce na miłość? Zabrakło. I nikt nie wyszarpuje sobie z tego powodu włosów z głowy. Beata, młoda i ambitna karierowiczka, ujmuje to tak: "Miłość to teraz występuje tylko w komediach romantycznych. (...) Czy poeta z głową w chmurach, pieprzący jakieś dyrdymały o uczuciu, może dać kobiecie poczucie bezpieczeństwa? Nie. To o niego trzeba dbać, na niego zarabiać, żeby mógł produkować te swoje rymowanki albo inne głupoty. Co z tego, że kocha? Czy tą miłością zapłaci rachunki za gaz, czynsz za mieszkanie?".

"Inny gatunek mężczyzny" to kandydat do hitu - farsa z życia polskich japiszonów ma wszelkie szanse podbić serca publiczności. Choć padają tu sumy zawrotne, to sam konflikt płci jest tak samo aktualny przy 25 tysiącach euro i 2 tysiącach brutto miesięcznie.

Wejściówki, głosowanie, nagrody

Za udział w nocnym maratonie teatralnym nie trzeba płacić. Jednak liczba miejsc jest mocno ograniczona. Na widowni zasiądą tylko posiadacze specjalnych wejściówek, które można odebrać w kasie Teatru Dramatycznego. Wejściówka jest jednocześnie kartą do głosowania, którego wynik zdecyduje o zwycięstwie którejś ze sztuk. Finałem imprezy będzie ogłoszenie wyników i wręczenie nagród. Start imprezy w sobotę, 24 listopada, o godz. 17.30.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny