Do rabunku doszło niemal trzy lata temu. Około godz. 5 nad ranem 11 maja 2019 r. na ul. Grażyny w Białymstoku dwóch zamaskowanych mężczyzn zaatakowało właściciela kantoru. Według śledczych - najpierw było uderzenie w tył głowy i okolice lewego ucha. Pokrzywdzony upadł na ziemię. Wtedy był bity po całym ciele i pryskany gazem. Potem okazało się, że ma uraz głowy i kręgosłupa szyjnego, stłuczenie palca.
Napastnicy uciekli z jego plecakiem. W środku był dowód osobisty, prawo jazdy, ale przede wszystkim pieniądze - funty brytyjskie, amerykańskie dolary, białoruskie ruble i polskie złotówki - w sumie gotówka o wartości 130 tys. zł. Część z nich wypadła rabusiom na trawnik w czasie szarpaniny i ucieczki. Odjechali samochodem, który czekał na nich z kierowcą.
Podejrzani o dokonanie ataku zostali zatrzymani jeszcze tego samego dnia: to Mariusz K. i Mirosław P. Kierowcy nie ustalono do tej pory. Akt oskarżenia trafił do sądu. K. potwierdził udział w rabunku. Mówił, że bardzo żałuje tego, co zrobił, ale potrzebował pieniędzy na spłatę długów matki. Poza salą sądową pojednał się z pokrzywdzonym, wypłacił mu 50 tys. zł tytułem częściowego naprawienia szkody. Drugi oskarżony nie przyznał się do winy i nic nie wyjaśniał.
Sąd dwukrotnie "przymierzał się" do wydania wyroku w tej sprawie i dwukrotnie wznawiał przewód z powodu konieczności wykonania dodatkowych czynności. W piątek 11 marca sprawa doczekała się finału. Sędzia Marcin Kęska dokonał pewnych modyfikacji opisu czynu z aktu oskarżenia (kwotę szkody wyliczył na 160 tys. zł i rozszerzył listę utraconych dokumentów). Ostatecznie uznał, że związek z napadem ma tylko Mariusz K. i wymierzył mu karę 3,5 roku więzienia. Zobowiązał też oskarżonego do zwrócenia reszty skradzionej gotówki (czyli brakujących ponad 52 tys. zł) oraz wypłaty 10 tys. zł zadośćuczynienia właścicielowi kantoru.
Zobacz także: Brutalne napady na kantory w centrum Białegostoku. Kary utrzymane
- Sprawa miała w dużej części charakter poszlakowy. Sąd doszedł jednak do wniosku, że sprawstwo Mariusza K. nie budzi żadnych wątpliwości. Ten ciąg poszlak był pełny. Od samego początku wynikał z różnego rodzaju badań śladów, czy materiału genetycznego - uzasadniał wyrok sędzia Kęska z Sądu Rejonowego w Białymstoku.
DNA 27-latka zabezpieczono w aucie wykorzystanym przy napadzie. Ślady K. znaleziono także na miejscu zdarzenia, a w mieszkaniu powiązanej z nim osoby część pieniędzy z przestępstwa. Co do Mirosława P. poszlaki to znajomość z K. oraz ślady genetyczne znalezione w aucie. Nie wiadomo jednak, kiedy oskarżony miał je zostawić. Ponad to szczupły i niewysoki odbiegał posturą od napastnika, którego zapamiętał kantorowiec. Wobec nie dających się usunąć wątpliwości, sąd uniewinnił P.
Orzeczenie znacznie odbiega od wniosków stron. Prokurator domagał się kar po 7 lat więzienia dla obu oskarżonych, obrońca Mariusza K. kary w zawieszeniu. Miała za tym przemawiać postawa 27-latka, który współpracował z organami ścigania i pojednał się z pokrzywdzonym. Sędzia Marcin Kęska podkreślił, że za rozbój grozi od 2 do 12 lat więzienia. Ta orzeczona i tak oscyluje wokół dolnej granicy. Ponad to, "przyznanie się nie można uznać za daleko idącą współpracę z organami ścigania i wymiarem sprawiedliwości". Po pierwsze - zgromadzone przeciwko K. dowody i tak były mocno przytłaczające, po drugie - nie ujawnił współsprawców - wyjaśniał sąd.
Wyrok nie jest prawomocny. Obrońca skazanego 27-latka nie wyklucza apelacji.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?