Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma nic, czyli historia o tym, jak likwidowano..

Andrzej Lechowski
Tu, w teatrze Palace, w 1931 r. wystąpił słynny MchAT. Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego w Białymstoku.
Tu, w teatrze Palace, w 1931 r. wystąpił słynny MchAT. Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego w Białymstoku. Fot. Archiwum
Oto wiosną 1931 roku po Białymstoku gruchnęła wieść, że ma zostać skasowane białostockie województwo. Powód? Żeby nie było niczego.

Moim zdaniem, "myśliciel" został przereklamowany, a i sentencja wcale nie była odkrywcza, co niniejszym Państwu udowodnię.

W lutym 1931 roku zaistniała w Białymstoku konieczność obsadzenia stanowiska magistrackiego naczelnika wydziału gospodarczego. Zostało złożonych kilka ofert, ale wkrótce okazało się, że na placu boju pozostało jedynie dwóch liczących się konkurentów.

Pierwszy nie miał nawet matury, za to wygłaszał skrajnie radykalne poglądy, w rodzaju, że bezrobocie ograniczyć można przez przymusowe obozy pracy itp. Drugi kandydat był natomiast zdolnym kupcem leśnym, który wyłuszczając swój program, przedstawił koncepcję zrealizowaną w Słonimiu. W tamtejszych komunalnych zasobach znajdowały się 3 tysiące hektarów lasu. Miasto, a on razem z nim, zrobiło na tym wyśmienity interes. Skoro w Białymstoku nie ma lasu, to trzeba go czym prędzej zasadzić i czekać, aż urośnie. Później to już betka. Genialne!

Kroiła się z tej potyczki przyszłych naczelników niezła awantura. Wykorzystano więc złotą myśl "niczego nie ma" i zlikwidowano wydział gospodarczy. Jego kompetencje przejęła sekcja aprowizacyjno-gospodarcza, ulokowana w strukturze wydziału technicznego. Kto by tam chciał zostać kierownikiem sekcji.

Albo taki oto przykład z innej beczki.

W kwietniu 1932 roku odbyło się posiedzenie rady lekarskiej białostockiej Kasy Chorych. Radcy stwierdzili, że w subsydiowanym przez kasę sanatorium w Supraślu koszt miesięcznego pobytu jednego kuracjusza wynosił 600 zł. Dla porównania przytoczono przykłady z innych miejscowości uzdrowiskowych, do których kasa wysyłała chorych. Tam koszty nie przekraczały 300 zł. Podjęto więc jedyną rozsądną decyzję - zlikwidować sanatorium. No i tak to jakoś do tej pory skutkuje "złota myśl" w uroczym skądinąd Supraślu.

Ideologia "niczego nie ma" po opanowaniu Białegostoku dotarła aż do samej Warszawy. Najpierw przećwiczono ją na niewinnym z pozoru zjeździe właścicieli autobusów, który odbył się wiosną 1931 roku w stolicy. Na wniosek białostoczan podjęto uchwałę protestacyjną przeciw polityce gospodarczej rządu. Jeśli ta nie uległaby zmianie, to wówczas wszystkie przedsiębiorstwa komunikacyjne mają się zlikwidować, co w rezultacie spowoduje zerwanie w całej Polsce połączeń autobusowych. I wówczas to już nigdzie nie będzie niczego.

Gdy właściciele autobusów knuli przeciw rządowi, to ten postanowił sam zająć się na odpowiednią skalę problemem "nie ma niczego". I oto wiosną 1931 roku po Białymstoku gruchnęła wieść, że ma zostać skasowane białostockie województwo. No, tego to nikt się nie spodziewał. Z wiarygodnych źródeł dowiedziano się, że jest już gotowy projekt likwidacji i że lada dzień Rada Ministrów będzie go rozpatrywała. Zabawa w podrzucanie sobie zbawczej maksymy o totalnym braku w tym miejscu już się skończyła. Nie po to została wymyślona, żeby teraz obrócić się przeciwko nam! Trzeba było działać.

Prezydent Białegostoku Wincenty Hermanowski naprędce założył Komitet Obywatelski, który skupiał miejscowe elity. Jego zadaniem było wyartykułowanie sprzeciwu wobec planowanego zamachu na naszą wojewódzkość. Do Warszawy, celem "zasięgnięcia informacji u czynników miarodajnych", udał się wiceprezydent Maksymilian Ziemilski. Jednocześnie sekretarz miasta Wacław Zawadzki nadzorował przygotowania do konferencji, w której udział zapowiedzieli przedstawiciele wszystkich organizacji, stowarzyszeń i związków działających na terenie województwa. Słowem - pospolite ruszenie.

I gdy się już wszyscy gotowali do białostockiej obrony, przeklinając chwile wymyślenia tego, że niczego nie ma, z Warszawy powrócił prezydent Ziemilski. Oświadczył wszystkim, że "miarodajne czynniki w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych oznajmiły mu, że sprawa ta obecnie jest nieaktualna".

I Bogu dzięki. Można było zająć się ważniejszymi sprawami. Do Białegostoku zjechał właśnie najsłynniejszy teatr świata - MchAT Konstantego Stanisławskiego. Ci, którzy dostali się na jego występy w teatrze Palace, wiedzieli, że nieprawdą jest, że niczego nie ma! Ci, dla których biletów zabrakło, do dziś powtarzają, że...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny